Pan Neuron z Autorką maskotki-rekwizytu - Bogusławą Mikołajczyk |
Rekwizyt jest ważny w opowieści, zwłaszcza tej edukacyjnej. W ostatnich latach komputer i prezentacje multimedialne, na przykład Power Point, wypełniły przestrzeń do opowiadania w każdym miejscu. Zwłaszcza w edukacji. Ekrany i rzutniki stały się powszechne. Minął już początkowy zachwyt nad nowinką. Pozostały tylko duże możliwości szybkiego i stosukowo łatwego przygotowania ilustracyjnej części każdej opowieści. Nie tylko zdjęcia lecz i schematy, animacje, filmiki. Sam z tego korzystam na co dzień. Lecz kiedy wszędzie pojawiają się prezentacje (jedne znakomite, inne przeciętne) pojawia się także pewnego rodzaju rutyna i znudzenie. Brakuje zaskoczenia. Ponadto nie wszędzie można efektywnie wyświetlać obrazy na ekranie bo np. jest zbyt dużo światła. Albo w terenie. Ponadto są to pokazywane "rekwizyty" można tylko oglądać... Edukacja potrzebuje urozmaicenia i odmiany. Przynajmniej od czasu do czasu.
W poszukiwaniu świeżości i elementu zaskoczenia wracam do starych, analogowym rekwizytów. Bo można je dotknąć, a nawet przytulić, tak jak zamieszczonego na zdjęciach Pana Neurona. Przytulić i pościskać. Dorośli potrzebują innych rekwizytów, ale tez lubią się przytulać. Z tego powodu już od jakiegoś czasu wykorzystuję na różnych zajęciach i spotkaniach teatr ilustracji kamishibai. A także rękodzielnicze maskotki - wizualizacje wybranych obiektów biologicznych. To takie "jajko", od którego można zacząć ucztę i zaintrygować (w starożytnym Rzymie uczty zaczynano od jajka a kończono jabłkami).
W przyrodzie o rekwizyty nie jest trudno. To wszystko to, co nas otacza: liście, galasy, owoce, rośliny, drzewa, ślady żerowania, owady, ślady zwierząt, całe krajobrazy. A jak pokazać części ciała czy poszczególne komórki, oczywiście poza preparatami mikroskopowymi? W biologicznym laboratorium o rekwizyty jest bardzo łatwo. To zarówno sam sprzęt badawczy jak i wyniki badań - preparaty mikroskopowe, obrazy na monitorze analizowanych zjawisk i procesów. W szkole tego nie ma. A przynajmniej w bardzo ograniczonym zakresie.
Wykonanie każdego rekwizytu zajmuje dużo czasu i wymaga umiejętności (chyba, że kupimy gotowe). Z tego powodu tak upowszechnił się Power Point - bo można szybko i łatwo (w wielkim uproszeniu, bo wykonanie dobrej prezentacji wymaga czasu i umiejętności). Do każdego wystąpienia można przygotować osobną, dedykowaną i unikalną prezentację. Wykonanie nowego rekwizytu do każdego wystąpienia, do każdej opowieści byłoby zbyt kosztowne czasowo. Musiałoby być na prawdę solidne honorarium (lub silna motywacja). Rekwizyty sprawdzają się w opowieściach powtarzalnych, tak jak wykonania tego samego utworu artystycznego. Tak, nie jest prawda, że uczyć może w szkole każdy. To pożądana umiejętność, wymagająca długiej i nieustannej nauki. Szkoda, że jako społeczeństwo nie doceniamy nauczycieli...
W miarę możliwości staram się powracać do rekwizytów, które wzbudzają zainteresowanie i mniej lub bardziej angażują słuchaczy. Zwłaszcza tym najmłodszych. I takiego właśnie Neurona mi brakowało. Będzie lepiej z pracą twórczą. Każdy neuron jest na wagę złota. Zwłaszcza Pan Neuron, zaprawiony edukacyjnie. Trzy w jednym: coś dobrego dla Ukrainy (dochód z licytacji przeznaczony został na pomoc Ukrainie), współpraca między nauczycielami (akcja szycia dużych przytulanek-pocieszaczy-pożeraczy smutków zorganizowana została przez nauczycieli) i pomoc dydaktyczna. Teraz będę miał zadanie wymyślić bajkę edukacyjną w formie kamishibai, do której jako rekwizyt posłuży Pan Neuron. zatem jest to wyzwanie edukacyjne i twórcze. Albo samą, ustną opowieść (story), w której wykorzystam Pana Neurona. Jest neuron, to jest i wyzwanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz