Malowane dachówki i stare płytki ceramiczne, powstałe na jednym z plenerów. |
Żyjemy w czasach nieustannej zmiany i to zmiany cywilizacyjnej. Edukacja też musi się z tym mierzyć. W odniesieniu do uniwersytetu potrzebna jest nieustanna refleksja nad misją uniwersytetu i współpraca z regionem. Trzeba odkrywać i starać się zrozumieć nową sytuację. Stare wzorce i standardy mogą okazywać się nieadekwatne.
Staram się uczyć się razem ze studentami (np. metodą projektów) oraz nie zrywać więzi i kontaktu z absolwentami. Z wieloma z nich udaje mi się od czasu do czasu coś zrobić, w tym wspierać ich w organizowanych przez ich projektach. Coraz mocniej uświadamiam sobie, że studia to także budowanie relacji i tworzenie kontaktów nie tylko ze swoimi rówieśnikami nawet z innych wydziałów, ale także z kadrą. I to dłużej niż do egzaminu czy zaliczenia. Zatem trzeba tworzyć środowisko przyjazne do takiej edukacji. Czasem trzeba wracać do zapominanej wspólnoty akademickiej a czasem wymyślać coś zupełnie na nowo. Nieustająca uważność w obserwowaniu tego co blisko i daleko oraz nieustająca refleksja. Namysł jest potrzeby by dobrze planować nawet małe kroki. Wakacje to dobry czas odpoczynku i przygotowywania się do nowego roku akademickiego. Każdy jest inny. W każdym co raz wyraźniej ujawniają się zachodzące zmiany cywilizacyjne. Ciekawość odkrywania lecz i konieczność organizacyjnego czy koncepcyjnego dostosowywania się do środowiska.
Uniwersytet jest miejscem koncentracji kapitału ludzkiego. Jest lub może być hot-spotem, z którego następuje transfer wiedzy i technologii do społeczności lokalnej. Nie tylko do dużych przedsiębiorstw czy korporacji, ale i do małych regionalnych firm. Podglądamy świat i transmitujemy nowinki technologiczne do społeczności lokalnych. Ciągłe eksperymentowanie, próbowanie, poprawianie. Uczenie się na błędach i niepowodzeniach. Tak jest też z gadającymi dachówkami i warsztatami typu pikników terenowych. Sam się uczę, także z absolwentami. A to, czego się sam nauczę, staram się przekazać przy nadarzającej się okazji nie tylko studentom w czasie zajęć lecz i absolwentom w czasie realizacji projektów. A także przedsiębiorstwom i samorządom. Ja korzystam bo się uczę. I mam okazję wspólnie odkrywać i wspólnie się uczyć. Liczę, że i oni korzystają.
Pani Anna Wojszel była moją studentką na kierunku dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze. Ale poznaliśmy się wcześniej. Na powiatowym plenerze. Potem w ramach zajęć był projekt (Warmiobook). A jeszcze później okazjonalna współpraca jako z przedsiębiorcą i partnerem. Dla mnie to doskonała okazja by podpatrzyć jak działają małe firmy i zrozumieć ich potrzeby oraz specyfikę pracy. Jak się wie i rozumie, to znacznie łatwiej o transfer technologii i know-how.
W sumie pomysł z dachówkami i kamieniami narodził się na plenerze w Tumianach pod Barczewem, w dialogu i interakcji z Anna Wojszel. Po prostu zabrakło płótna do malowania. Kreatywnie wykorzystaliśmy kamienie. To był nieco przetworzony pomysł z malowaniem butelek. Ale potem doszły qr kody. Pomysł powoli rozwijał się przez wiele lat. Przy okazji kolejnych realizacji eksperymentuję i sprawdzam kolejne wdrożenia oraz ciągle poszukuję lepszych rozwiązań. Partnerzy pozauczelniani tworzą laboratorium do działania. To jest zysk dla uniwersytetu. A teraz w Jezioranach zostałem zaproszony do kolejnej odsłony pt. Historia szepczących kamieni i gadających dachówek (zobacz więcej). Jest okazja czegoś nowego się nauczyć, coś poznać i wspólnie odkryć. W działaniu a nie tylko w rozmyślaniu.
Uniwersytet wspierający swoich absolwentów - taki mi się marzy. Spotkanie w Jezioranach to przykład jeden z wielu. Kształcenie ustawiczne i współpraca z otoczeniem uniwersytetu nie jest pustym słowem. Przynajmniej dla mnie. Ja mam okazję zobaczyć rozwiązania i pomysły w działaniu, w konkretnych realizacjach i uczę się. Ustawicznie i na błędach. A raczej próbach niż błędach. Wspólne odkrywanie bez sztywnego podziału na mistrza i ucznia. Uczę się by potem wykorzystywać na zajęciach. Nawet ze studentami biotechnologii. Bo są to prace aplikacyjne i projektowe. A jak uczyć samemu tego nie doświadczając? Jak opowiedzieć czym jest praca projektowa lub aplikacyjna, gdy zna się je tylko z lektury? Trzeba doświadczać. Tak samo jak niezbędne są własne badania naukowe, np. hydrobiologiczne i entomologiczne by móc wykładać i prowadzić zajęcia dla studentów biologii, biotechnologii, mikrobiologii itp. Chruściki (Trichoptera) to dla mnie nie tylko specjalność naukowa lecz i sposób na uczestnictwo w nauce. I by móc uczyć poznawania świata i badania metodą naukową studentów na zajęciach. Prowadzę także zajęcia dla studentów wczesnej edukacji i innych kierunków nauczycielskich. Poznaję przez uczestnictwo różne formy dydaktyczne i edukacyjne, także pozaszkolne. By lepiej wiedzieć z czym zetkną się w swojej pracy.
Mój blog powoli ewoluuje. Jest niczym żywa książka, ciągle powstająca w interakcjach z czytelnikami i otoczeniem społecznym. Tradycyjną książkę spotyka się w księgarni, bibliotece, czasem przez recenzję w mediach. A jak czytać opowieści blogowe? Trafić na nie można także w miejscach nieoczywistych, np. przez qr kody rozmieszczone na dachówkach, kamieniach, kartkach rozwieszonych w parku. A może pojawią się także na przystankach autobusowych? To najnowszy pomysł, dopiero się wykluwa i czeka na szansę realizacji w formie prototypu. Powstaje we współpracy z absolwentką UWM. Z moją studentką. Prototyp jest po to, by zobaczyć jak działa i czy takie rozwiązanie będzie przydatne. Sam tego nie jestem w stanie zrobić. Ale ze studentami i absolwentami jak najbardziej. I taką kolejną szansą jest właśnie wydarzenie w Jezioranach, na które zostałem zaproszony przez absolwentkę kierunku dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze. Dziękuję za kolejną możliwość.
Drodzy studenci obecni, dawni i przyszli, możecie liczyć na stałą współpracę z Uniwersytetem, jako laboratorium do poszukiwań, prototypów i wzajemnego inspirowania się. Transfer wiedzy i technologii tu i teraz, ale także wspólne wytwarzanie tej wiedzy i kolejnych prototypów. Nawet za pośrednictwem bloga.
Ja odkrywam rodzącą się kulturę w cittaslow w interakcji ze studentami, absolwentami i podmiotami samorządowymi oraz gospodarczymi. A na stoisku z gadającymi dachówkami i szepczącymi kamieniami zapewne spotkam się z czytelnikami mojego bloga. To bardzo sympatyczne spotkania autorskie. Bardzo sobie je cenię. Potwierdzają, że blog jest czytany. I że warto pisać dalej.
Plakat z logo Profesorskiego Gadania. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz