Zadziwiają mnie próby wytłumaczenia katastrofy ekologicznej w rzece Odrze procesami naturalnymi. Tak jakby zanieczyszczenie rzeki ściekami i zasolonymi wodami kopalnianymi było procesem naturalnym. Bo dzieje się tak już od wielu lat? I tak jakby niszczenie naturalnej struktury rzeki, ograniczenie roślinności wodnej, pogłębianie i prostowanie koryta rzecznego także było procesem naturalnym. Bo proces zachodzi od wielu lat działalności człowieka, to jest naturalny?
Dlaczego na skutek przyduchy zdychają ryby w okolicach Szczecina? Bo brakuje tlenu, zużywanego w procesach mineralizacji martwej materii organicznej? Niby to proces naturalny. Ale skąd się wzięła ta martwa materia? Bo zdechło dużo ryb i ich ciała się rozkładają. Także mięczaków i być może wielu makrobezkręgowców. A dlaczego zdechły? Bo pojawiły się w dużym stężeniu toksyny glonów? Glony i ich toksyny to niby proces naturalny. Tylko dlaczego nastąpił zakwit złotych alg? Bo do wody spuszczono zasolone wody kopalniane. I dodatkowo w wodzie było dużo biogenów. Gdyby w rzece było znacznie więcej roślinności wodnej - makrofitów, to konkurowałyby o azot i fosfor (biogeny) z glonami, ograniczając ich liczebność. Czy zubożenie roślinności w rzece to proces naturalny?
I w końcu czy zrzuty ścieków z biogenami, z różnymi innymi toksynami oraz zasolonymi wodami z kopalni to proces naturalny? Czy nastawienie obecnej władzy na pozyskiwanie energii z węgla, wbrew wszystkim prognozom i zaleceniom, to proces naturalny? Na początku swojej kadencji zmienili przepisy praktycznie uniemożliwiając stawianie elektrowni wiatrowych na lądzie. Siedem straconych lat dla budowania elektrowni ze źródeł odnawialnych. Teraz, w czasie kryzysu energetycznego okazało się, że brakuje węgla. Obiecano dopłaty dla kupujących węgiel. Dopiero po kilku tygodniach przyszła refleksja, że wypada także pomóc tym, którzy nie korzystają z węgla. Nagle potrzeba więcej węgla, to może dlatego uruchomiono zwiększone zrzuty wód kopalnianych (zasolonych)?
Kto by się przejmować żabkami i ptaszkami, gospodarka jest ważniejsza? Polski węgiel. A czy wiatr wiejący nad Polską lub słońce świecące nad naszym krajem są mniej polskie? Czy padnięte ryby są mniej polskie? Czy ponoszące straty liczne małe i średnie przedsiębiorstwa nad Odrą są mniej polskie niż kopalnie i inne zakłady przemysłowe, które nie inwestują w oczyszczanie ścieków czy odsalanie wód kopalnianych?
Glony zakwitły bo było ciepło. A czy ocieplenie klimatu można uznać za proces naturalny? Także i tego lata obserwowaliśmy w rzekach wyjątkowo niskie stany wód. Ewidentna susza, w tym hydrologiczna. Czy można uznać za stan naturalny, bo i kiedyś się susze zdarzały? A czy nie ma związku z niskim stanem wód osuszająca gospodarka melioracyjna, pogłębiająca i prostująca koryta rzek?
Przypomina mi się stary dowcip.
Wraca hrabia z podróży do swojego pałacu, na dworcu odebrał go sługa, jadą powozem konnym i hrabia się pyta:
- A co tam u nas w pałacu słychać?
Na to sługa odpowiedna: - A nic się nie stało, tylko pies pana hrabiego zdechł?
- Zdechł, a co się stało?
- E, nic takiego, najadł się padliny to i zdechł.
- Jakiej padliny się najadł? Czy coś się stało?
- Eee, nic się nie stało, tylko krowy i konie dworskie pozdychały, bo się popaliły w pożarze.
- To obora i stajnia się spaliły, co się stało?
- Eeee, nic takiego, obora się zajęła od pałacu.
- To był pożar pałacu? Co się stało?
- A nic takiego, firanka się w sypialni pani hrabiny zajęła od świecy i stąd pożar pałacu.
- Firanka się zajęła od świecy? Co się stało?
- Eee, nic takiego, świeca przy trumnie stała.
- Przy jakiej trumnie?
- A bo to pani hrabina zmarła, to ją na ciche godziny w trumnie postawili w sypialni i świece zapalili.
- A dlaczego zmarła moja żona?
- Od dzieci się zaraziła , bo dzieci pana hrabiego pochorowały się i zmarły.
Czyli w sumie nic się nie stało, tylko pies zdechł... A przy tym padły zwierzęta z folwarku, spaliły się zabudowania, łącznie z pałacem, małżonka hrabiego i jego dzieci nie żyją. Takie tam nic.
Podobnie z Odrą, nic się w zasadzie nie stało, takie tam naturalne przyczyny i procesy, człowiek nie jest niczemu winy, nie musimy niczym się martwić... Władza znalazła winnych: glony i procesy naturalne, więc już wszystko jest dobrze.
A co do tego wszystkiego ma zamieszczone zdjęcie? Szkło z czasów secesji z motywami roślinnymi. Nic nie ma, ale jest ładne. I przedstawia naturę...
Brawurowo... brawo! Doceniam.
OdpowiedzUsuńMnie tylko zastanawia milczenie strony niemieckiej co do wykrytych zanieczyszczeń, przekroczeń zasolenia itp? Raz "rzucili rtęcią: ale wyszło że daleko poniżej progu bezpośredniej szkodliwości, a teraz milczą... czy to nie jest zastanawiające?
Rtęć to był błąd w polskim tłumaczeniu :). Niemieckie wyniki są cały czas dostępne w sieci, maja stały monitoring. W przeciwieństwie do strony polskiej.
Usuń"Błąd w tłumaczeniu"? Znaczy rtęci nie było?
UsuńA skoro mają stały monitoring, to czemu była ta nagonka na "trucicieli" - skoro Niemcy nic nie wykryli?
Natomiast monitoring ze strony polskiej też był stały, przynajmniej w czasach gdy przemysł pracował tam pełną parą, na innych polskich rzekach jest stały, więc na Odrze pewnie także.
Natomiast polskie służby pod koniec lipca wykryły toksyczny metyzelen, nawet wspominał o tym premier. Ale potem zmienił zdanie.
UsuńA co jest ten metyzelen? W czeluściach internetu znalazłem jedynie mezytylen. Ale prócz tekstu w Wyborczej pozbawionego wszak jakichkolwiek konkretnych danych na temat owego skażenia nie znalazłem.
UsuńOczywiście pozostaje pytanie czemu Niemcy tego Mezytylenu nie wykryli.