26.08.2022

Nosił dzban wodę, póki się ucho nie urwało


Zadziwiają mnie próby wytłumaczenia katastrofy ekologicznej w rzece Odrze procesami naturalnymi. Tak jakby zanieczyszczenie rzeki ściekami i zasolonymi wodami kopalnianymi było procesem naturalnym. Bo dzieje się tak już od wielu lat? I tak jakby niszczenie naturalnej struktury rzeki, ograniczenie roślinności wodnej, pogłębianie i prostowanie koryta rzecznego także było procesem naturalnym. Bo proces zachodzi od wielu lat działalności człowieka, to jest naturalny?

Dlaczego na skutek przyduchy zdychają ryby w okolicach Szczecina? Bo brakuje tlenu, zużywanego w procesach mineralizacji martwej materii organicznej? Niby to proces naturalny. Ale skąd się wzięła ta martwa materia? Bo zdechło dużo ryb i ich ciała się rozkładają. Także mięczaków i być może wielu makrobezkręgowców. A dlaczego zdechły? Bo pojawiły się w dużym stężeniu toksyny glonów? Glony i ich toksyny to niby proces naturalny. Tylko dlaczego nastąpił zakwit złotych alg? Bo do wody spuszczono zasolone wody kopalniane. I dodatkowo w wodzie było dużo biogenów. Gdyby w rzece było znacznie więcej roślinności wodnej - makrofitów, to konkurowałyby o azot i fosfor (biogeny) z glonami, ograniczając ich liczebność. Czy zubożenie roślinności w rzece to proces naturalny?

I w końcu czy zrzuty ścieków z biogenami, z różnymi innymi toksynami oraz zasolonymi wodami z kopalni to proces naturalny? Czy nastawienie obecnej władzy na pozyskiwanie energii z węgla, wbrew wszystkim prognozom i zaleceniom, to proces naturalny? Na początku swojej kadencji zmienili przepisy praktycznie uniemożliwiając stawianie elektrowni wiatrowych na lądzie. Siedem straconych lat dla budowania elektrowni ze źródeł odnawialnych. Teraz, w czasie kryzysu energetycznego okazało się, że brakuje węgla. Obiecano dopłaty dla kupujących węgiel. Dopiero po kilku tygodniach przyszła refleksja, że wypada także pomóc tym, którzy nie korzystają z węgla. Nagle potrzeba więcej węgla, to może dlatego uruchomiono zwiększone zrzuty wód kopalnianych (zasolonych)? 

Kto by się przejmować żabkami i ptaszkami, gospodarka jest ważniejsza? Polski węgiel. A czy wiatr wiejący nad Polską lub słońce świecące nad naszym krajem są mniej polskie? Czy padnięte ryby są mniej polskie? Czy ponoszące straty liczne małe i średnie przedsiębiorstwa nad Odrą są mniej polskie niż kopalnie i inne zakłady przemysłowe, które nie inwestują w oczyszczanie ścieków czy odsalanie wód kopalnianych?

Glony zakwitły bo było ciepło. A czy ocieplenie klimatu można uznać za proces naturalny? Także i tego lata obserwowaliśmy w rzekach wyjątkowo niskie stany wód. Ewidentna susza, w tym hydrologiczna. Czy można uznać za stan naturalny, bo i kiedyś się susze zdarzały? A czy nie ma związku z niskim stanem wód osuszająca gospodarka melioracyjna, pogłębiająca  i prostująca koryta rzek?

Przypomina mi się stary dowcip.

Wraca hrabia z podróży do swojego pałacu, na dworcu odebrał go sługa, jadą powozem konnym i hrabia się pyta: 

- A co tam u nas w pałacu słychać? 

Na to sługa odpowiedna: - A nic się nie stało, tylko pies pana hrabiego zdechł?

- Zdechł, a co się stało?

- E, nic takiego, najadł się padliny to i zdechł. 

- Jakiej padliny się najadł? Czy coś się stało?

- Eee, nic się nie stało, tylko krowy i konie dworskie pozdychały, bo się popaliły w pożarze.

- To obora i stajnia się spaliły, co się stało?

- Eeee, nic takiego, obora się zajęła od pałacu.

- To był pożar pałacu? Co się stało?

- A nic takiego, firanka się w sypialni pani hrabiny zajęła od świecy i stąd pożar pałacu. 

- Firanka się zajęła od świecy? Co się stało?

- Eee, nic takiego, świeca przy trumnie stała.

- Przy jakiej trumnie?

- A bo to pani hrabina zmarła, to ją na ciche godziny w trumnie postawili w sypialni i świece zapalili.

- A dlaczego zmarła moja żona?

- Od dzieci się zaraziła , bo dzieci pana hrabiego pochorowały się i zmarły.

Czyli w sumie nic się nie stało, tylko pies zdechł... A przy tym padły zwierzęta z folwarku, spaliły się zabudowania, łącznie z pałacem, małżonka hrabiego i jego dzieci nie żyją. Takie tam nic. 

Podobnie z Odrą, nic się w zasadzie nie stało, takie tam naturalne przyczyny i procesy, człowiek nie jest niczemu winy, nie musimy niczym się martwić... Władza znalazła winnych: glony i procesy naturalne, więc już wszystko jest dobrze.

A co do tego wszystkiego ma zamieszczone zdjęcie? Szkło z czasów secesji z motywami roślinnymi. Nic nie ma, ale jest ładne. I przedstawia naturę...

5 komentarzy:

  1. Brawurowo... brawo! Doceniam.
    Mnie tylko zastanawia milczenie strony niemieckiej co do wykrytych zanieczyszczeń, przekroczeń zasolenia itp? Raz "rzucili rtęcią: ale wyszło że daleko poniżej progu bezpośredniej szkodliwości, a teraz milczą... czy to nie jest zastanawiające?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rtęć to był błąd w polskim tłumaczeniu :). Niemieckie wyniki są cały czas dostępne w sieci, maja stały monitoring. W przeciwieństwie do strony polskiej.

      Usuń
    2. "Błąd w tłumaczeniu"? Znaczy rtęci nie było?
      A skoro mają stały monitoring, to czemu była ta nagonka na "trucicieli" - skoro Niemcy nic nie wykryli?
      Natomiast monitoring ze strony polskiej też był stały, przynajmniej w czasach gdy przemysł pracował tam pełną parą, na innych polskich rzekach jest stały, więc na Odrze pewnie także.

      Usuń
    3. Natomiast polskie służby pod koniec lipca wykryły toksyczny metyzelen, nawet wspominał o tym premier. Ale potem zmienił zdanie.

      Usuń
    4. A co jest ten metyzelen? W czeluściach internetu znalazłem jedynie mezytylen. Ale prócz tekstu w Wyborczej pozbawionego wszak jakichkolwiek konkretnych danych na temat owego skażenia nie znalazłem.
      Oczywiście pozostaje pytanie czemu Niemcy tego Mezytylenu nie wykryli.

      Usuń