Akwarela Wioletty Ustyjańczuk, marzec 2024. |
W czasie pandemii pani Wioletta przypadkiem trafiła na kanał, na którym ktoś uczył rysunku i malowania. Zaczęła z nudów i z ołówkiem stolarskim, znalezionym w szufladzie. A więc bez przygotowania i w pełni nieprofesjonalnie. Zaczynała niemalże od zera. Przy dobrym motywowaniu prowadzącego wciągnęła się i zaczęła próbować, w tym także techniki akwareli. Dołączyła do grupy w social mediach, w której członkowie pokazywali swoje prace. Był więc nauczyciel i była społeczność ucząca się (z dobrymi i wspierającymi się relacjami). Szybko nauczyła się malować akwarele a jej prace są coraz lepsze i zachwycają doskonałością techniki. Do żadnych szkół nie chodziła i wykształcenia formalnego w zakresie sztuki nie ma. O jej umiejętnościach mówią jej prace (zobacz relację z wernisażu). To przykład pokazujący jak teraz uczymy się w internecie i na kursach, a nie tylko w szkole i na studiach. Tradycyjne szkoły i tradycyjne uniwersytety systematycznie tracą monopol i dominującą pozycję.
W przytoczonym przykładzie z umiejętnościami malowania, widać efekty a nie program i stopnie. Nie widać nawet rankingów uczelni i szkół. Dyplomy i certyfikaty przydają się, ale bardziej przemawiają efekty. Pracodawcy coraz częściej pytają o umiejętności a nie dyplomy ukończonych szkół czy kursów. Mniej ważne jest gdzie i czego się uczyłeś, ważniejsze staje się co tu i teraz umiesz.
A jak ja się uczę? Oznaczania chruścików uczyłem się głównie sam, z książek i to w różnych językach (np. czeski, bo taki akurat miałem klucz do chruścików). Ciężko było. Jeździłem także do specjalisty w Krakowie by zweryfikował moje oznaczenia Co najmniej dwa dni w podróży, czasem wiele godzin w pociągu by spotkać się i porozmawiać przez 2-3 godziny. Specjalista trichopterolog podpowiadał i podsuwał kolejne publikacje. Nie miałem na studiach żadnego przedmiotu z oznaczania i biologii chruścików. Nawet entomologii nie miałem. Uczyłem się najpierw w kole naukowym a potem samodzielnie przez działanie. A teraz kontakt ze specjalistami i weryfikacja oznaczeń jest bardziej globalna i dostępna online. Wystarczy zrobić odpowiednie zdjęcie okazu i umieścić w dedykowanej chruścikom grupie. Szybko i sprawnie bez wielogodzinnej i kosztownej podróży. I z dostępem do specjalistów z całego świata. Zawsze któryś znajdzie czas i ochotę by pomóc.
Podobnie było z uczeniem się dydaktyki. Choć tutaj odbyłem formalne kształcenie na studiach pedagogicznych. Ale znacznie więcej nauczyłem się sam, przez działanie, dodatkowe kursy, czytanie książek i publikacji, udział w konferencjach, przez działanie metodą prób i błędów oraz w grupie ludzi, w relacjach. Od czasów internetu uczę się dużo w sieci. Ostatnio korzystam z różnych webinariów i spotkań online. Tylko z nielicznych uzyskuję jakiekolwiek potwierdzenia udziału czy certyfikaty. Dzięki internetowi i social mediom utrzymuję kontakt z szeroką i rozproszoną geograficznie grupą edukatorów i nauczycieli. W bezpośredni kontakcie nie byłoby to możliwe. Przecież nie stać mnie na wieczne studiowanie, trzeba pracować i zarabiać na życie. Kontakt online asynchroniczny i synchroniczny to umożliwia. Korzystam także ze wsparcia dydaktycznego z innych ośrodków akademickich.
To relacje mają znaczenie i komunikacja w grupie. Czyli wyśmiewane kompetencje miękkie, społeczne. Rola takiej edukacji rośnie bo spada znaczenie dyplomów formalnych. Powtórzę: kluczowe są kompetencje komunikacyjne i społeczne bo umożliwiają efektywną współpracę nie tylko w grupie w kontakcie bezpośrednim lecz także w grupach online. W dawnej szkole nie zwracaliśmy zbytniej uwagi na kompetencje społeczne, bo one niejako były kształtowane poza szkołą. A nawet jeśli w szkole, np. przez harcerstwo, sport itp., to nie zwracaliśmy na nie uwagi. Skupialiśmy się na czytaniu, pisaniu, liczeniu i zapamiętaniu faktów. Bo szkoła w tych obszarach miała duży monopol. Teraz, dzięki technologii i zmianom społecznym, wyrosła duża konkurencja. Tak jak w biosferze pod wpływem zmian klimatycznych zmieniają się ekosystemy, tak w środowisku społecznym zmieniają się ekosystemy edukacyjne. Pewne elementy zostają, inne się pojawiają po raz pierwszy. I co ważniejsze, zmieniają się proporcje: gatunki dawniej dominujące spychane są na margines, stają się recedentami. A zupełnie inne stają się dominantami. Powierzchownie jest to samo (nie zmienia się istota funkcjonowania systemu) lecz zmiany są głębokie i wyraźne. Wystarczy się tylko uważniej przypatrzeć.
Kiedyś byliśmy skazani tylko na edukację formalną. Moje próby uczenia się rysowania w młodości były nieporadne. W szkole była plastyka ale nie było nauczycieli specjalistów. Rysunki czy plastyka była tak zwanym michałkiem. W ograniczonym stopniu zapoznawaliśmy się z podstawowymi technikami malowania farbami plakatowymi, techniką kolażu itp. Ani dobrych książek, ani szkolenia ani solidnej edukacji. Sam się uczyłem i to nieudolnie. Lubiłem rysować, to poświęcałem wiele godzin na tę aktywność. Rysowałem i kolorowałem dla przyjemności. Raz tylko udało mi się trafić na kilka lekcji do domu kultury pod oko specjalisty. Teraz miałbym znacznie łatwiejszy dostęp do specjalistów online, w formie tutoriali, informacji zwrotnych, pokazywania techniki, podpowiedzi. I udział w rozproszonych przestrzennie grupach osób o podobnych zainteresowaniach.
Uczymy się w szkole ale ostatnio skraca się edukacja formalna bo coraz więcej studentów, nie tylko w Polsce, kończy studia na licencjacie. A potem pozostaje kształcenie ustawiczne, na różnych kursach, studiach podyplomowych czy w źródłach internetowych.
Jak się uczą nauczyciele? Ubyło kierunków nauczycielskich, pozostają krótkie kursy pedagogiczne. A potem systematyczna praca własna i dokształcanie się nie tylko w kontakcie lecz więcej online. Samokształcenie, uczenie się małymi porcjami i w różnych miejscach. W życzliwym środowisku społeczności uczącej się. Jak weryfikować kompetencje i doskonalenie zawodowe nauczycieli? Stare sposoby stają się chyba nieskuteczne. I mało wiarygodne.
Bez wątpienia edukacja bardzo się zmienia na skutek przede wszystkim rozwoju technologii. Tworzy się zupełnie nowy ekosystem edukacyjny, uzupełniony nowymi podmiotami i nowymi ścieżkami uczenia się. Na pewno uniwersytety powinny jak najszybciej dostosować się do nowej rzeczywistości. Ale idzie to bardzo opornie i zbyt wolno. A może to zmiany są nietypowo zbyt szybkie i dawne sposoby adaptacyjne są niewystarczające? Czyli nie tyle nasze braki co nietypowo zmienne otoczenie. Tak czy siak próbujemy nie zauważać świata wokół nas. Chyba rośnie potrzeba dobrej walidacji wiedzy i umiejętności. Czy uniwersytety przejmą tę rolę czy wyprzedzą nas zupełnie inne instytucje i narodzi się zupełnie innych styl weryfikacji wiedzy, umiejętności i kompetencji?
Żyjemy w czasach wielkiej rewolucji cywilizacyjnej i społecznej. Ktoś na tym skorzysta, ktoś inny straci. Ciągle żyje we mnie nadzieja na aktualność formuły uniwersyteckiej. Ale przetrwanie uniwersytetów zależy od zgromadzonego kapitału ludzkiego i zdolności to innowacyjnej transformacji. Nadchodzi chwila prawdy.... niczym spojrzenie w lustro. I co tam zobaczymy? Wyidealizowany obraz czy realny wygląd, na jaki nie jesteśmy psychicznie przygotowani?
Czy jest kryzys edukacji? Tak. Dla jednych kryzys oznacza zagrożenie dla innych szanse i nowe możliwości. Kryzys to zmiana. I do zmiany trzeba się przygotować. W historii ludzkości przechodziliśmy już wiele takich kryzysów, w tym związanych z edukacją. Niby nic nowego, a jednak dla nas tu i teraz oznacza spory wysiłek. Dla jednych to stresujący i męczący znój, dla innych wysiłek związany ze zdobywaniem nowych obszarów, nowej pozycji społecznej i nowych możliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz