Ten blog to jeszcze jedna (moja najstarsza) próba tworzenia poszerzonej przestrzeni do uczenia się na uniwersytecie. Jako forma uzupełniania wykładów, ćwiczeń i konsultacji. Nie zamiast tylko jako dodatek, poszerzenie i uzupełnienie. Przekazywać wiedzę i budować relacje można nie tylko na wykładach oraz spotkaniach i nie tylko zdalnie w czasie pandemii. Ten blog powstał dawno temu jako próba zaradzania nowym sytuacjom i konsultacjom ze studentami. Pytanie przesłane od magistranta smsem "jaki jest wzór na podobieństwo faunistyczne" sprowokowało do założenia bloga, dawno temu. Pisałem skrypty dla studentów, powielane na ksero. Ale komunikacja online jest szybsza i bardziej zaktualizowana. Dlatego z niej często korzystam. Uczę się jej krok po kroku. A zdobytym doświadczeniem chcę się dzielić, na przykład małymi porcjami na blogu.
Jest to tworzenie nowego środowiska edukacyjnego z nowymi obszarami. Nie tylko wykłady, podręczniki i skrypty, nie tylko tradycyjne konsultacje. Także współczesne formy komunikacji zdalnej. Własna strona www (istnieje lecz nie jest aktualizowana) była trudniejsza w obsłudze niż blog na profesjonalnej platformie. Dlatego przestawiłem się na blog i media społecznościowe. A dlaczego niniejszy blog nie miałby być jedną z form przygotowywania treści do zajęć oraz budowania relacji? Co miałoby stać na przeszkodzie? Że dawniej tak się nie robiło? Ale ja to robię już od ponad 20 lat, więc prawem zasiedzenia i tradycji można uznać, że "dawniej też tak się robiło"...
W niniejszym wpisie blogowym odpowiadam na pytania z pierwszego wykładu (przedmiot edukacja społeczno-przyrodnicza). Na część odpowiedziałem na wykładzie, na część w Zespole na Teamsach - bo używam tej formy także w czasach popandemicznych - poszerzamy przestrzeń wspólnej edukacji i stwarzamy warunki do współpracy. I wykorzystujemy narzędzia już dobrze funkcjonujące w społeczeństwie, w edukacji i w pracy. Ale także odpowiadam na blogu, w uporządkowany sposób. I wypowiedź ta nie wybrzmi jak słowa na wykładzie. Można do tych słów zajrzeć w dogodnym dla studentem czasie i miejscu. Nawet z wykorzystaniem telefonu komórkowego. A może przy okazji skorzysta ktoś jeszcze? Bo być może znajda się w niniejszej wypowiedzi sprawy bardziej niejednostkowe i bardziej uniwersalne? Może podobne pytania padają i w innych miejscach?
Od dłuższego czasu przymierzam się by przygotować i zrealizować cały wykład z wykorzystaniem interaktywnego programu Mentimeter. Przydałaby się wykupiona licencja. Teraz korzystam tylko z małych możliwości z kilkoma slajdami, w ramach licencji bezpłatnej. Kupić samemu, jako element wyposażania indywidualnego, czy czekać na zakup licencji przez uczelnię? Ile można mieć różnych aplikacji, opłacanych prywatnie a wykorzystywanych do zajęć dydaktycznych na uczelni, czyli służbowo? Czy mam prawo oczekiwać od swojej firmy zagwarantowania nowoczesnych narzędzi dydaktycznych? To pytanie na marginesie, choć bardzo istotne i ważne. Czasem udawało mi się czasowo wykupić jakieś licencje, np. programu do webinariów (Click Meeting) w ramach projektu edukacyjnego. Projekt się skończył, fundusze także i tyle mojego, co sobie poćwiczyłem.
Ale wróćmy do pytań i odpowiedzi.
Ile można mieć nieusprawiedliwionych obecności na zajęciach?Takie pytanie pojawia się dość często. Wynika z dotychczasowych doświadczeń oraz chęci ustalenia jasnych ram już na początku. Słusznie. Sam, w czasie studiowania, wyrosłem w tradycji, w której wykłady nie były obowiązkowe. Mała przestrzeń na wolność i odpowiedzialność za swoją edukację. Tej tradycji jestem wierny przez cały czas. Pamiętam znakomitego profesora, który bez mrugnięcia okiem czy skwaszonej miny prowadził wykład dla kilku osób. Przyszli ci, którzy chcieli. Ja dużo skorzystałem. Nieobecni zasponsorowali (bo przecież pensje wykładowców wynikają z zapisanych na wydział studentów). To tak jakby kupić bilet na spektakl teatralny a część widzów, którzy wykupili bilety, nie przyszła. Korzystają ci, którzy na spektaklu są...
Możliwie, że już w czasie wykładu pojawiła się odpowiedź na to pytanie. Niewątpliwie jest ono ważne, przynajmniej dla części ze studentek (bo akurat na tym roku są same panie - pedagogika przedszkolna i wczesnoszkolna). Domyślam się także, ze wynika z doświadczeń w dotychczasowym studiowaniu i różnych wymagań wykładowców. W warunkach zaliczenia przedmiotu nic nie mówiłem o obecności na wykładach. Mówiłem o programie i warunkach zaliczenia. Ocenę wystawię na podstawie systematycznej pracy i na podstawie efektów tej pracy. Na podstawie tego czy zakładane efekty kształcenia zostały osiągnięte. Nie wymagam obecności na wykładzie i nie sprawdzam listy. Na pierwszych zajęciach poprosiłem o wpisanie się na listę, żeby wiedzieć ilu mniej więcej studentów będzie uczęszczało na wykłady. Bo nie było jeszcze jej jeszcze w USOSie. A dopiero uzgodniliśmy, że dodatkowo kontaktujemy się w Zespole na Teamsach (nie było więc listy studentów z teamsowym zespole). Zatem nie ma obowiązku przychodzenia na moje wykłady – studenci mają prawo przychodzić na wykłady, słuchać, zadawać pytania, dyskutować. Oczywiście bardzo zależy mi na obecności wszystkich studentek na wszystkich wykładach. Dlatego będę się starał, aby wykłady były ciekawe i przydatne. By studentki chciały przychodzić na wykłady (a nie musiały). Są różne okoliczności życiowe, a to choroba, a to praca dodatkowa itp., które mogą kolidować z wykładami. Dlatego organizujemy hybrydową przestrzeń do uczenia się na Teamsach. Chciałbym aby i studenci zamieszczali w Zespole swoje notatki, spostrzeżenia, przemyślenia, ciekawe materiały. To nie obecność na wykładzie jest kryterium oceniania.
Odpowiadając wprost na to pytanie: można mieć wszystkie nieobecności i nie trzeba usprawiedliwiać swojej nieobecności. Jesteście osobami dorosłymi i same Panie podejmujecie odpowiedzialność za swój proces uczenia się i swoją edukację. Ja mogę tylko pomagać. Tak samo dla mnie wiarygodna jest informacja "byłam chora" jak okazane zwolnienie lekarskie. Ja po prostu ufam.
Pomyślę także czy nie udałoby się przynajmniej części wykładów nagrywać w formie transmisji na Temsach. Raz, że to forma notatek dla wszystkich by sobie przypominać, dwa szansa dla nieobecnych (z różnych przyczyn) na uzupełnienie wiadomości. Potrzebuję tylko pomocy ze strony studentów. Sam nie dam rady technicznie.
Jakie eksperymenty społeczno-przyrodnicze możemy wykonywać ?
Proste i bezpieczne dla dzieci. Bez specjalistycznej aparatury, z tym co pod ręką w kuchni i w przedszkolu czy szkole. Warto także wykorzystywać wyjścia do Muzeów, Centrów Nauki a nawet domów kultury. Tam często przygotowują proste warsztaty dla najmłodszych. Nauczycielka z przedszkola i szkoły nie musi umieć wszystkiego i mieć zgromadzone wszystkie przyrządy badawcze. Ważne jest także wiedzieć kogo zaprosić do przedszkola czy szkoły i gdzie udać się na proste warsztaty. W Olsztynie mamy Muzeum Gazety Olsztyńskiej (tam czasem różne warsztaty z drukiem i prasa drukarską), Planetarium, Kortosferę, Muzeum Przyrody, Muzeum na Zamku. Czasem różne warsztaty organizowane są w zagrodach edukacyjnych lub np. w wiosce garncarskiej pod Nidzicą. Panie, ze swoimi umiejętnościami, możecie także znaleźć prace nie tylko w przedszkolach lecz i innych instytucjach, które od czasu do czasu organizują wydarzenia edukacyjne. Nawet w galeriach handlowych. Bo edukacja może dziać się wszędzie: małymi porcjami i nawet w miejscach nieoczywistych, a Wasze umiejętności mogą i tam być wykorzystane.
Co nakłoniło Profesora do takiej zmiany w sposobie nauczania?
Osobna odpowiedź jest tu: https://profesorskiegadanie.blogspot.com/2024/02/co-nakonio-profesora-do-takiej-zmiany-w.html
Jaka forma zajęć jako biologa według Profesora jest najbardziej efektywna?
Odpowiem jak typowy naukowiec – to zależy. Na pewno warto włączać dużo zajęć praktycznych i wymagających sporej aktywności studentów/uczniów. Ale wykłady, jako forma uporządkowanej, całościowej wiedzy, są przydatne także. Jednak w przypadku wykładów warto włączać dużo elementów aktywizujących, prowokujących studentów/uczniów do aktywności w czasie wykładu. Czyli krótkie formy podające przemieszać z różnymi formami aktywności: dyskusji, notowania wizualnego, działań praktycznych itp. Sam próbuję w ten sposób zmienić formę wykładu by i wykład miał formę hybrydową. Czyli nie był tylko opowieścią lecz zawierał również krótkie formy aktywizujące studentów. Myślę, że warto także rozbudowywać elementy online. Nie tylko polecana lektura do przeczytania ale małe formy wideo czy w formie pracy własnej. W sumie to chodzi o stworzenie wszechstronnego środowiska edukacyjnego. Tak by student/uczeń miał możliwość uczyć się małymi porcjami, aktywnie w relacji z innymi oraz w formie mieszanej: w kontakcie i online. Kontakt jest niezwykle ważny lecz elementy online umożliwiają uczenie się zindywidualizowane, gdy student/uczeń korzysta z tej formy w dogodnym dla niego czasie i miejscu. Ze studentami staram się rozwijać kontakt w postaci Zespołu na Teamsach (wykorzystuje we wszystkich grupach i na wszystkich kierunkach, niezależnie od przedmiotu). Podsumowując: warto zorganizować wielowymiarowe środowisko edukacyjne z różnymi formami, zarówno kontaktu bezpośredniego, elementami wykładu podającego (uporządkowana treść), dyskusji, aktywności w eksperymentowaniu i działaniach praktycznych oraz elementami kształcenia online, zarówno w trybie synchronicznym jak i asynchronicznym. Przygotowanie takiego środowiska edukacyjnego wymaga nowych standardów. Warto się uczyć, ja je dopiero poznaję. Zachęcam do wspólnego testowania i sprawdzania, co się sprawdza dobrze a co niekoniecznie. W tym sensie wspólnie odkrywamy nowe, współczesne środowisko edukacyjne.
Jakie Pan Profesor ma oczekiwania względem nas?
Nie mam oczekiwań lecz byłoby mi bardzo miło, gdybyście panie wykazały się zaufaniem, zaangażowaniem i radością w odkrywaniu. Liczę na szczerość i autentyczność, bo tylko wtedy jest szansa na efektywniejsze uczenie się. Bez udawania i gry pozorów. Z przepływem informacji zwrotnej. Liczę na aktywność w dyskusji i odwagę wspólnego eksperymentowania. Nie obawiajcie się swoich błędów. Błędy można korygować, poprawiać. Są etapem rozwoju. Chciałbym także z paniami odkrywać i samemu się rozwijać. Do tego potrzebne są informacje zwrotne. No i szczerość, bez udawania.
Czy dziennik refleksji można zrobić w cztery osoby na popularnej platformie w formie filmików?
Tak. Można. Będzie okazja sprawdzić jak to wychodzi i czy jest to dobra forma. Więcej o dziennikach refleksji na stronie: https://dziennikirefleksji.blogspot.com/
W jaki kreatywny sposób można zachęcić dzieci do zajęć o charakterze przyrodniczym?
Na to pytanie nieustannie będę odpowiadał na wykładach (przedmiot edukacja społeczno-przyrodnicza). I z wami wspólnie odkrywał. Podzielę się swoimi doświadczeniami, także tym, co usłyszałem od nauczycielek z wieloletnią praktyką. Bo wiele razy pytałem się ich co będzie rzeczywiście przydatne przyszłym nauczycielkom, pracującym z małymi dziećmi.
Wycieczka jako jedna z form zajęć przyrodniczych?
To z pewnością dobre rozwiązanie. Daje bezpośredni kontakt z przyrodą, niesie ze sobą niespodziankę, bo nie da się wszystkiego zaplanować . Przyroda jest zmienna i trzeba być gotowym na niespodzianki i improwizowanie. Dodatkowym walorem wycieczek są relacje międzyludzkie w grupie. A także możliwość poznawania dzieci w nietypowych, pozaszkolnych aktywnościach. Wycieczka jest czymś innym niż tradycyjne zajęcia w sali. Są oczywiście przygotowane różne ścieżki dydaktyczne z dodatkowymi pomocami, w formie tablic poglądowych, małych urządzeń do prostych aktywności (o tym opowiem na wykładach). Są także leśne przedszkola i leśne klasy, gdzie głównym sensem jest długie spędzenie czasu w warunkach „dzikich”, niezależnie od aktualnej pogody. Powstają teraz podwórka naukowe, edukacyjne. Czyli takie naukowe place zabaw z prostymi przyrządami do eksperymentowania na świeżym powietrzu. Zmienia się nasz pogląd na edukację i systematycznie przybywa nowych przestrzeni. warto je poznać by potem wiedzieć co i jak wykorzystywać.
Jak efektywnie nauczać dzieci przyrody ?
Chyba najlepiej aktywnie. I ważne jest zainteresowanie samej nauczycielki. Emocje są bardzo zaraźliwe, w tym entuzjazm czy znudzenie lub wypalenie zawodowe. Dlatego tak ważne jest dobre samopoczucie i dobrostan nauczycielek. U młodszych dzieci to za pewne także zabawa. Poznawanie przez zabawę. Dzieci (i ludzie w ogóle) ze swej natury są ciekawe świata. Trzeba im tylko pokazać te niezwykłości i samemu się zachwycać. Dobra jest metoda Klubów Młodego Odkrywcy czy metoda cyklu Kolba. Doświadczanie, refleksja nad doświadczeniem, próba interpretacji, modyfikacja i zastosowanie w praktyce czyli kolejne doświadczanie.
Na wykładach będę chciał systematycznie pokazywać Paniom niezwykłości przyrody wokół nas. By zachęcić do samodzielnego odkrywania i poszukiwania. Nie jestem w stanie opowiedzieć o wszystkim lecz opowiem o części, jako przykładzie. I liczę na wzbudzenie zainteresowania późniejszymi, własnymi poszukiwaniami. Będzie trochę ryby ale i dużo wędki wraz z instrukcją jak łapać.
Jak zachęcić dziecko do poznawania przyrody?
Najprościej – pozwolić mu odkrywać i wzmacniać w nim ciekawość oraz odwagę poszukiwania. I nie karać za błędy. Błędy, to nie porażka, to kolejne próby. I jak najwięcej działania, w tym samodzielnego doświadczania. Tak sądzę i tak podpowiadają wyniki badań w zakresie neurodydaktyki.
Inne odpowiedzi na pytanie studentek, znalazły się tu: Odpowiedzi studentkom czyli "Jaką śmieszną sytuacje pamięta Pan Profesor z wykładów?"
- Jak postrzegamy przedmiot?
- Jakie masz najciekawsze wspomnienia z edukacji przyrodniczej, z którymi spotkałaś się w szkole?
- Jakie masz doświadczenia związane z edukacja przyrodniczą?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz