10.04.2018

Laboratorium w szufladzie: modelarstwo i elektrotechnika


Majsterkowanie daje poczucie sprawstwa. Coś można zrobić i od razu widać efekty. Lepsze lub gorsze ale jednak widoczne. I to my sami zrobiliśmy. W czasach powszechnej "gotowizny" coraz rzadziej możemy coś samodzielnie wykonać. Dlatego sprawia nam tak dużo radości. Różnego rodzaju majsterkowanie i eksperymenty są ważne także z edukacyjnego punktu widzenia - pozwalają nam pełniej, głębiej i lepiej budować nasza osobista wiedzę o świcie i o tym jak to wszystko działa.

W czasach mojego dzieciństwa wzorem był dla nas Adam Słodowy, inspirował i mobilizował. Były także w szkole zajęcia praktyczno-techniczne: przyszywanie guzika, piłowanie butelki sznurkiem, budowanie karmników dla ptaków. A w domu było modelarstwo, bardziej zaawansowane papierowe (gotowe plany), i łatwiejsze sklejanie samolotów plastikowych. Miło wspominam te chwile, mimo że większość prób była nieudanych lub wychodziło coś pokracznego. Ale było także samodzielne wymyślanie najróżniejszych konstrukcji. Potem oczywiście były klocki Lego - to już w czasach, gdy bawiłem się z własnym synem.

Chciałbym polecić dwie książki, zarówno nauczycielom do inspiracji szkolnej jak i rodzicom, by wspólnie z własnymi dziećmi (lub "pożyczonymi" od sąsiadów czy rodziny) wykonywali modele, roboty i najprzeróżniejsze urządzenia elektrotechniczne. I oczywiście poszukiwaczom tajemnic świata, młodym i dużym. Bo na przygodę z majsterkowaniem i modelarstwem nigdy nie jest za późno.

Obie książki wydane w serii "Laboratorium w szufladzie", z dużą liczbą różnorodnych propozycji, pogrupowanych na poziomy trudności: od łatwych do trudnych (oznaczone kolorami). Fizyka w bardzo praktycznym wydaniu: mechanika i elektryczność oraz elektrotechnika z robotami w tle. Jednym słowem zastosowanie nauki i wykorzystanie praw przyrody w praktyce.

"Modelarstwo i robotyka", autorzy: Dagmara Kiraga i Zasław Adamaszek, Wyd. Naukowe PWN, Warszawa 2015, 216 str,

"Elektrotechnika, elektronika, miernictwo", autor; Zasław Adamaszek, Wyd. Naukowe PWN, Warszawa 2015, 212 str,


PS. Umiejętności manualne przydają się także i naukowcom. Bo czasem trzeba coś samemu zrobić, zupełnie nowego, prototypowego. Ja ćwiczyłem to na równych pułapkach i przyrządach do pobierania prób makrobentosu czy w formie "sztucznej krowy" (pułapka do odłowu owadów krwiopijnych, uciążliwych nie tylko na pastwisku.

5 komentarzy:

  1. Jedno słowo - Arduino.

    Ja chyba książki z tej serii zamówię dla siebie. A że będzie dla dzieci - efekt uboczny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Stanisławie, zobaczy Pan, co wymodelował niewidomy matematyk
    Bernard Morin
    http://torus.math.uiuc.edu/jms/Photos/MathArt/Maubeuge/dickson-morin/
    O tu o nim https://en.wikipedia.org/wiki/Bernard_Morin
    Na podstawie jego glinianych modeli powstała animacja, w której wyjaśnia się jak można drogą pewnych transformacji wywrócić wnętrze piłki na zewnątrz.
    https://www.youtube.com/watch?v=-6g3ZcmjJ7k

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już stosunkowo leciwe, w zasadzie to nadal nie można przenicować piłki, można tylko stworzyć model matematyczny takiego procesu (co oczywiście otwiera drogę do analizy czasoprzestrzeni).
      W skali makro, czyli zwykłej piłki, mamy na przszkodzie te same siły które uniemożliwiają przechodzenie przez ścianę.

      Usuń
  3. Obecnie w szkolach też jest "technika" i tak samo jak 40 lat temu woła o pomstę do nieba...

    OdpowiedzUsuń
  4. Te książeczki są ekstra. Oswajają dzieci (i dorosłych) z narzędziami, elektryką, prostymi i bardziej skomplikowanymi pracami. Jako córeczka tatusia nigdy w życiu nie musiałam trzymać śrubokręta, wszystko robili za mnie inni. No, ale kupiłam dom i teraz nie ma wyjścia. uważam, że takie umiejętności są bezcenne :)

    OdpowiedzUsuń