Nowa odsłona bloga Profesorskie Gadanie. Pisanie i czytanie pomaga w myśleniu. Pogawędki prowincjonalnego naukowca, biologa, entomologa i hydrobiologa. Wirtualny spacer z różnorodnymi przemyśleniami, w pogoni za nowoczesną technologią i nadążając za blaknącym kontaktem mistrz-uczeń. I o tym właśnie opowiadam. Dr hab. Stanisław Czachorowski, prof UWM, Wydział Biologii i Biotechnologii, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
17.05.2018
Wyjaśniam, dlaczego ograniczam liczbę znajomych na FB i nie wszystkich przyjmuję
Pisałem to już kilkakrotnie na Facebooku. Ale pomyślałem, że może lepiej napisać na blogu raz a dobrze, a potem w razie potrzeby linkować. Jak pomyślałem tak robię. I to drugi raz, bo w nowym miejscu.
Kochani znajomi i nieznajomi z Facebooka. Wyjaśniam, dlaczego ograniczam liczbę znajomych na FB i nie wszystkich przyjmuję. Facebook to dla mnie sposób komunikacji. Liczbę znajomych na FB staram się ograniczać, bo inaczej bym się pogubił i nie opanował tegoż bałaganu. Za sprawą ewolucji i tego, że Homo sapiens kształtował się w niewielkich grupach (bez książek, gazet, telewizji i Internetu), to ma ograniczoną możliwość dobrego ogarnięcia dużej liczby znajomych. Też jestem Homo sapiens (i się tego nie wstydzę). Jeszcze kilka wieków temu przeciętny człowiek spotykał w swoim życiu 150-200 osób. Mógł je zapamiętać i nawiązać jakieś relacje. A potem zapamiętać te relacje. Teraz to praktycznie niemożliwe, bo w globalnej wiosce spotykamy setki a raczej tysiące i dziesiątki tysięcy ludzi. Ja już niestety czasem nie poznaję swoich dawnych studentów. I trochę mi niezręcznie, gdy czasem nieznajome mi osoby płci piękniejszej mówią mi pierwsze "dzień dobry".
"Znajomych" na Facebooku traktuję jako tymczasową, roboczą książkę kontaktów. To nie jest dla mnie katalog przyjaciół i znajomych, nie jest to ranking lubię/nie lubię. Profil mam otwarty, każdy może obserwować (bez wysyłania zaproszenia do znajomych). Czasem przyjmuję nowych bo jest potrzeba dołączenia do grupy, administrowania itd. Potem, przy okazji porządków usuwam z mojej Facebookowej książki adresowej (staram się nie przekraczać 400 znajomych – obserwujących liczba jest nieograniczona – tu nie ingeruję). Co nie znaczy, że na kogoś się obrażam, gniewam itd. Po prostu, moja głowa nie ogarnia zbyt dużej liczby aktywnych kontaktów. Czasem więc usunę kogoś, o kim zapomnę (nie rozszyfruję ikonki, pomylę nazwiska itp.), lub kogoś od dawna korespondencyjnie nieaktywnego. Potem znowu dołączę itd. Do końca nad tym nie panuję.
Zatem proszę o wybaczenie jeśli kogoś nie dołączę do "znajomych" lub niechcący usunę. Dla mnie Facebook to tylko robocza książka adresowa do korespondencji a nie plebiscyt popularności czy wyrażania uznania lub nie. Jeszcze raz więc proszę o wybaczenie, jeśli w swej nieporadności poruszam się jak słoń w składzie porcelany. Guziczki na Facebooku czasem zmieniają miejsce. Ot na przykład kilka dni temu zagubiła mi się funkcja auto poprawiania w języku polskim. Najwidoczniej w swojej nieporadności nacisnąłem jakiś klawisz skrótu i wskoczył jakiś egzotyczny język. Trochę to trwało zanim odkryłem przyczynę i potrafiłem naprawić.
Miejcie wyrozumiałość dla cyfrowego imigranta.
A wszyscy razem uczymy się komunikacji w nowym, cyfrowym świecie. Na pewno pomaga w przegęszczonym świecie dla naszego ewolucyjnie archaicznego mózgu. Ewolucja trwa lecz technologia jest szybsza. Ewolucja kulturowa znakomicie może wspierać i uzupełniać ewolucję biologiczną.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz