10.03.2019

W starej puszczy możesz spotkać... palce umarlaka!


Na zdjęciu wyżej grzyby z Puszczy Białowieskiej. 10 lat temu, gdy wędrowałem po tej wspaniałej Puszczy, przewodnik nazwał je - "palce umarlaka". Długo szukałem nazwy naukowej by dowiedzieć się więcej o tym grzybie (w największym stopniu pomógł konektywny internet). W polskich źródłach etnograficznych nie znalazłem wskazówki, ale możliwe, że jest to kalka z języka angielskiego - palce umarlaka (dead man's fingers), zwyczajowa polska nazwa to próchnilec maczugowaty, nazwa naukowa: Xylaria polymorpha. Próchnilec - bo rośnie na próchnie, a maczugowaty - bo taki ma kształt.

Nazwy zwyczajowe roślin, zwierząt i grzybów bywają przedziwne. I niosą ogromne bogactwo historii. Te dawne wymyślane były, gdy nasi przodkowie funkcjonowali w innym paradygmacie myślowym, w innym świecie wyobrażeń. Stąd inne skojarzenia, czasem sporo magii, mitycznych stworów. Podobnie z palcami umarlaka. Te dawne i współczesne nazwy organizmów żywych są wielkim naszym dziedzictwem przyrodniczym i kulturowym oraz pretekstem do ciekawych opowieści. Opowieści o przyrodzie i o ludziach.

Mazury – cud natury, to nie jest gołosłowne hasło, wywieszone na szpetnym bilbordzie czy ulicznym banerze. Warmia - rebelia kultury, dla odmiany nawiązuje do działań społecznych i kulturalnych. Razem Warmia i Mazury to dziedzictwo przyrodnicze i kulturowe. Naszym prawdziwym cudem są na przykład… palce umarlaka, wystające z martwego drewna. Tylko czy u nas zachowały się siedliska pierwotnej puszczy? I zaraz wyjaśnię dokładniej.

Bogactwo grzybów jest ogromne. Wiele z nich to gatunki saproksyliczne, żyjące na martwym drewnie. W naturalnym lesie martwego drewna jest dużo – stanowi ono ok. 30 % żywego drzewostanu (czasem nawet do 50%). W naszych lasach gospodarczych, gdzie martwe drewno jest usuwane a próchniejące drzewa wycinane, tych gatunków jest znacznie mniej. Bo znacząco zmniejszyliśmy zasobność siedliska dla tych organizmów (nie tylko grzybów ale i owadów). Rzadkie gatunki roślin, grzybów i zwierząt są atrakcją turystyczną. Nad rozlewiska Biebrzy i Narwi corocznie przyjeżdżają rzesze turystów oglądać dziką przyrodę. I to w miesiącach tradycyjnie „nieturystycznych”. Podobnie jest z Puszczą Białowieską i innymi parkami narodowymi. A my ciągle nie mamy swojego Mazurskiego Parku Narodowego...

Palce umarlaka – to regionalna nazwa grzyba, którego w lipcu blisko 10 lat temu, spotykałem w Puszczy Białowieskiej. Jeśli spojrzeć na owocniki wyrastające na butwiejących pniach drzew, to rzeczywiście wyglądają, jak sine palce nieboszczyka, wystające spod ziemi. Początkowo myślałem że to maczugowiec czarno-czerwonawy (Thuemenidium atropurpureum). Ale potem podpowiedziano mi, że jest to próchnilec maczugowaty. Dyskusja za pośrednictwem internetu jest możliwa i zbliża ludzi, zwłaszcza o niszowych zainteresowaniach.

Przyroda wokół nas jest jak muzeum lub galeria sztuki. Potrzebny tylko dobry przewodnik, który nam o tym opowie lub aktualny „katalog wystawowy”. Puszcza Białowieska jest unikatem na skalę międzynarodową, a na pewno europejską. Jest ostatnim fragmentem w miarę pierwotnej puszczy na nizinach. Jest europejskim laboratorium, w którym uczymy się jak rozsądnie gospodarować w lasach, także gospodarczych. Jest swoistym, ekologicznym „wzorcem z Sevres” a jednocześnie „magazynem gatunków”. Żyje tu wiele unikanych gatunków zwierząt, roślin i grzybów, niektóre gatunki spotkać można tylko tu. Te gatunki mogą nam „się przydać”, zarówno w przemyśle farmaceutycznym, medycynie jak i szeroko pojętej gospodarce XXI w., w tym w biogospodarce. Z tych właśnie powodów w wielu miejscach świata chroni się bioróżnorodność (różnorodność na poziomie genetycznym, gatunkowych oraz ekosystemowym). Już niebawem, w 2020 zakończy się Dekada Bioróżnorodności, ogłoszona przez ONZ. Czy w ciągu tych dziesięciu lat udało się zwrócić uwagę szerokich kręgów społeczeństwa na ważność różnorodności biologicznej? Czy udało się ochronić siedliska i gatunki?

W Polsce żyje około 35 tys. gatunków bezkręgowców, z których około 26 tys. to owady. W Puszczy Białowieskiej wykazano obecność 11 700 gatunków bezkręgowców, ale żyje tu najprawdopodobniej ich 22 tys. Sam,  w czasie badań zbiorników wodnych Puszczy, spotkałem dwa nowe dla Parku Narodowego gatunki chruścików. A wydawało się, że chruściki (Trichoptera) należą do dość dobrze poznanej grupy na obszarze Puszczy. Puszcza w obecnych granicach to niewielki stosunkowo obszar. Dla zachowania tej unikalnej przyrody konieczne jest rozszerzenie granic obecnego parku narodowego. Nie kłóci się to z rozwojem gospodarczym. Z naszej wielkiej niegdyś Puszczy Pruskiej niewiele, jeśli cokolwiek, zostało. Tym bardziej potrzebne są różnorodne działania, zmierzające do ochrony i odtwarzania puszczańskich siedlisk.

Przyrodnicza sława Puszczy Białowieskiej przyciąga nie tylko naukowców z całego świata, ale także i turystów. Rocznie sam park narodowy odwiedza ponad 100 tys. turystów z całego świata. Miejscowości i gminy, które wykorzystują turystykę przyrodniczą, wyraźnie się rozwijają. Te, które stawiają na przemysł drzewny, wyraźnie są w stagnacji gospodarczej. Tak więc rozszerzenie granic parku narodowego to nie tylko wartość naukowa i przyrodniczym ale to także wartość gospodarcza. W Puszczy Białowieskiej jest dużo martwego drewna. A jest to unikalne siedlisko dla wielu gatunków grzybów, bezkręgowców i ptaków. Ale taka sytuacja jest tylko w parku narodowym. Pozostała część puszczy przypomina las gospodarczy. Chodzi więc o to, aby sensowną ochroną objąć większe obszary Puszczy Białowieskiej. Rozszerzenie granic parku narodowego jest mądrą i długofalową inwestycją, która z pewnością nam Polakom się opłaci.

Jakkolwiek piszę o puszczy to jest to opowieść o grzybie, próchnilcu maczugowatym (Xylaria polymorpha – ale są też inne synonimy). Próchnilec maczugowaty to oficjalna nazwa polska (zwyczajowa). Próchnilec, bo jak wiele grzybów jest saprotrofem czyli żyje na martwej materii organicznej a konkretnie na martwym drewnie (na próchniejącym drewnie, do czego sam też się przyczynia).

Grzybnia rozwija się na martwym drewnie drzew liściastych, na pniakach i korzeniach, zwłaszcza buka i dębu. Czasami wyrasta na drewnie zagrzebanym w ziemi, przez co może wydawać się, że rośnie na ziemi. A maczugowaty – bo owocniki kształtem przypominają malutkie maczugi… wyrastające z leżących pni drzew. Tak jakby "umarlak" (czyli martwy człowiek, pochowany w ziemi) wystawiał dłonie spod ziemi. W świecie zaludnionym demonami i strachami, takie skojarzenia wydają się czymś oczywistym. Umarlak, który chce pochwycić przechodzącego człowieka... Nasi przodkowie inaczej patrzyli na świat i co innego dostrzegali. Żeby wczuć się w ten klimat, wystarczy iść wieczorem lub nocą do lasu, bez latarki, bez telefonu komórkowego. Nieznane dźwięki, niewyraźne kształty a nasza wyobraźnia pracuje... i tworzy. Wróćmy tymczasem do grzybów.

Próchnilec maczugowaty występuje w Europie i Ameryce Północnej. W Polsce podobno jest gatunkiem pospolitym. Piszę podobno, bo sam rzadko spotykam. Ciekaw jestem czy można go spotkać gdzieś na Warmii i Mazurach. Może po prostu nie chodzę w odpowiednie miejsca, wystarczająco mroczne (o tym za chwilę). Owocniki tego grzyba przyjmują różne kształty ale najczęściej przypominają martwy ludzki palec. Wysokość owocnika wynosi przeciętnie 3-10 cm, a grubości jest ok. 2,5 cm. W języku angielskim gatunek ten ma nazwę w wolnym tłumaczeniu palce nieboszczyka (dead man's fingers). Powierzchnia owocnika jest ziarenkowata, na wiosnę u młodych okazów powierzchnia jest blada z białym szczytem, czasami szarawa od zarodników. Później (latem i jesienią) staje się coraz bardziej ciemna, na koniec czarna i pomarszczona. Zatem wiosną jest mniej umarlakowaty ten maczugowiec niż późnym latem.

Po raz pierwszy tego grzyba spotkałem w Puszczy Białowieskiej. Występował tam licznie i pięknie się prezentował na tle pierwotnej puszczy. Bogactwo grzybów jest ogromne. Wiele z nich to gatunki saproksyliczne, żyjące na martwym drewnie. W cienistej puszczy ze starymi drzewami. A wiadomo, że w takiej puszczy bywa ciemno.I wtedy nasza wyobraźnia podsuwa nam najprzeróżniejsze interpretacje. Wycieczka do takiego lasy, wraz z etnograficznymi i przyrodniczymi opowieściami może być dużym przeżyciem. Wyjątkowe doznanie. W przemyśle turystycznym oferuje się produkty, usługi i... doznania. Nawet mogą być certyfikowane. To jeszcze jeden aspekt gospodarczej wartości dzikiej przyrody.


2 komentarze:

  1. Bardzo popularny, spotykam często na terenach ruderalnych, albo w zaniedbanym otoczeniu basenów, ogrodów działkowych czy obiektów przemysłowych.

    OdpowiedzUsuń
  2. W lipcu 2021 znalazłam go w Warszawie w ogródku dzialkowym. Myslałam, że to fragment starej rękawicy gumowej wystaje z ziemi ;-)

    OdpowiedzUsuń