28.09.2020

Moja osobista historia



Gdy byłem młodym chłopcem to chciałem polecieć na Marsa z wyprawą badawczą szukać życia i zakładać nową cywilizację. Okazało się, że urodziłem się za wcześnie i nie w tym kraju co trzeba. Na wszelki wypadek poszedłem na studia biologiczne. 

Chciałem zostać nauczycielem, ale jakoś tak wyszło przypadkiem, że zostałem na uczelni naukowcem. Zacząłem badać chruściki, takie owady wodne. Bo akurat w pierwszych próbach ze źródeł rzeki Łyny nie było jętek, którymi chciałem się zająć. Jednocześnie jestem nauczycielem akademickim. Odkrywam tajemnice życia, nie na Marsie ale w rzece i jeziorze. I w głowach studentów.

Chodzę na spacery do lasu i zbieram wyrzucone butelki. Maluję i rozdaję znajomym i nieznajomym. Aha, jeszcze uczę mówić kamienie i stare dachówki. W ten sposób spełniam się jako nauczyciel.

*   *   *

To jest moja praca domowa. Można powiedzieć, że takie kolokwium, wejściówka. Bym mógł uczestniczyć w zajęciach. No cóż, człowiek uczy się całe życie i ciągle dostaje prace domowe, pisze klasówki, wzywany jest do tablicy. 

Za jakiś czas okaże się, czy mnie wpuszczą na te zajęcia i czego się tam nauczę. Może Wam opowiem. Albo opiszę. 

2 komentarze:

  1. Ładnie napisane, naprawdę ładnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na zajęcia się dostałem. Storytellingu. Teraz odrabiam pracę domową. Efekty pokażę. Jak skończę.

    OdpowiedzUsuń