Chciałem zostać nauczycielem, ale jakoś tak wyszło przypadkiem, że zostałem na uczelni naukowcem. Zacząłem badać chruściki, takie owady wodne. Bo akurat w pierwszych próbach ze źródeł rzeki Łyny nie było jętek, którymi chciałem się zająć. Jednocześnie jestem nauczycielem akademickim. Odkrywam tajemnice życia, nie na Marsie ale w rzece i jeziorze. I w głowach studentów.
Chodzę na spacery do lasu i zbieram wyrzucone butelki. Maluję i rozdaję znajomym i nieznajomym. Aha, jeszcze uczę mówić kamienie i stare dachówki. W ten sposób spełniam się jako nauczyciel.
* * *
To jest moja praca domowa. Można powiedzieć, że takie kolokwium, wejściówka. Bym mógł uczestniczyć w zajęciach. No cóż, człowiek uczy się całe życie i ciągle dostaje prace domowe, pisze klasówki, wzywany jest do tablicy.
Za jakiś czas okaże się, czy mnie wpuszczą na te zajęcia i czego się tam nauczę. Może Wam opowiem. Albo opiszę.
Ładnie napisane, naprawdę ładnie.
OdpowiedzUsuńNa zajęcia się dostałem. Storytellingu. Teraz odrabiam pracę domową. Efekty pokażę. Jak skończę.
OdpowiedzUsuń