Podróż to poddawanie się nurtowi świata, trochę jak w judo, nie walczysz lecz wykorzystujesz siłę i impet przeciwnika. Podróż to poddawanie się nurtowi zdarzeń. Przynajmniej dla mnie. Oczywiście chodzi o podróż publicznymi środkami komunikacji. Bo wtedy jestem pasażerem (a nie kierowcą) i to pośród innych ludzi.
Jeśli kierujesz własnym samochodem to trzeba czuwać, wyprzedzać innych, "walczyć", rywalizować. W komunikacji publicznej takiej jak samolot, pociąg czy autobus zdajesz się na na innych, zdaje się na oczekiwanie zdarzeń. Czekasz na przylot, przyjazd, zgodnie z rozkładem jazdy. Czasem coś się opóźnia a Ty poddajesz się biegowi zdarzeń. Chyba, że walczysz, złościsz się, ale to i tak nic nie daje. Nie masz sprawstwa. Nic nie przyspieszyć, nie dociśniesz pedału gazu, nie wyprzedzisz, nie ominiesz. Nawet nie denerwujesz się, gdy są jakieś opóźnienia. Nie masz wpływu. I to w pewnym sensie jest dobrodziejstwo. Poczucie sprawstwa realizuj gdzie indziej, a w podróży odpocznij.
W podróżnym oczekiwaniu można rozmyślać, można zając się sobą czyli tym, co w głębi duszy gra - w oczekiwaniu na spotkanie, lub są to refleksje po konferencji, po spotkaniu. W jedną stronę się przygotowujesz, duchowo nastawiasz, w drugą analizujesz, "przetrawiasz", rozmyślasz. Albo zajmujesz się rozmową z innymi pasażerami, oczekującymi lub będącymi w czasie podróży. Możesz oddać się rozmyślaniom a nie walką ze światem. Zamiast walczyć i rywalizować można po prostu rozmyślać i obserwować. Dlatego lubię podróże pociągiem, także popijając kawę w wagonie restauracyjnym czyli w Warsie. Stąd tytuł niniejszego tekstu.
Cieszy mnie powolny powrót do życia kolei żelaznych. Najpierw odrodziły się te połączenia dalekobieżne (IC, EIC), ale teraz i te regionalne mają lepsze standardy. I coraz lepsze warunki do rozmyślań. Liczę, że i w osobowych też tak będzie. Koleje się odbudowują i ponownie ożywają. Stare dworce czasem zyskują nowe funkcje i wtedy rewitalizacja się w pełni udaje. Stare lub całkiem nowe dworce kolejowe i autobusowe stają się ponownie miejscem do spotkań, już nie tylko tych podróżnych, w oczekiwaniu na przesiadkę, ale także zupełnie lokalnymi. Jako kolejne budynki użyteczności publicznej.
Pociąg i dworzec to miejsce do spotkań ludzi w czasie podróży. I wspólnych rozmyślań nad światem. Kiedyś było więcej rozmów w pociągu i na dworcach w poczekalni. Teraz są książki i smartfony, którymi się odgradzamy od spotkania z tym innym, niczym drutem kolczastym na granicy lub wysokim płotem na strzeżonym osiedlu. I inne są bagaże, już nie te stare walizki czy kartony przewiązane sznurkiem. Teraz plecaki lub walizki na kółkach. Znacznie wygodniej.
Nie pamiętam, w jakim pociągu te myśli po mojej głowie się wałęsały. Spisałem na kartce w notesie podróżnym. A teraz uwolniłem, spisałem i udostępniłem Wam. Niech będzie zaczynem do rozmów w podróży. Lub tu, na blogu (dla Was jest przestrzeń w komentarzach).
Bardzo utożsamiam się z tym wpisem. Ostatnio moje podróże są właśnie pociągowe i po Polsce i za granicą ;-)
OdpowiedzUsuń