Nowa odsłona bloga Profesorskie Gadanie. Pisanie i czytanie pomaga w myśleniu. Pogawędki prowincjonalnego naukowca, biologa, entomologa i hydrobiologa. Wirtualny spacer z różnorodnymi przemyśleniami, w pogoni za nowoczesną technologią i nadążając za blaknącym kontaktem mistrz-uczeń. I o tym właśnie opowiadam. Dr hab. Stanisław Czachorowski, prof UWM, Wydział Biologii i Biotechnologii, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
4.06.2018
Podwórko... i miasto szczęśliwe !
W centrum miasta, nieopodal starówki, wśród zaniedbanych kamienic było zapyziałe podwórko z klepiskiem. Aż kilka lat temu ktoś zaczął dbać. Na klepisku ułożył kamienie, zasadził kwiaty. Znacząco kontrastowało z okolica. Mijałem wielokrotnie, widząc tylko fragment (od ulicy, w prześwicie bramy). A dzisiaj zaszedłem i zajrzałem. Jest piękniej niż mogłoby się wydawać. A wszystko w nieciekawym sąsiedztwie. Nawet wysłuzony trzepak nabrał niespodziewanego uroku. Wystarczy jednak ktoś, kto chce i działa. By było pięknie. Oby więcej takich ludzi i takich podwórek. A może trzeba samemu zrobić ten pierwszy krok, na swoim, nawet najbardziej beznadziejnym podwórku?
Własnie przeczytałem "Miasto szczęśliwe" Charlesa Montgomerego. Podtytuł tej książki brzmi "jak zmienić nasze życie, zmieniając nasze miasta." Piękno i przyroda (np. kwiaty latem) zmieniają człowieka, przydają szczęścia. Być może przeczytana książka bardziej otwiera mi oczy i pozwala dokłądniej zobaczyć, to co wokół nas? Najwyraźniej na tym podwórku mieszka choć jeden człowiek, który zmieniając maleńki fragmencik miasta., zmienia życie ludzi. Może nawet wielu ludzi? Na pewno inspiruje. Skoro jemu się udało (a na pewno nie wszystko szło gładko i po maśle), to dlaczego samemu nie spróbować?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zofia Gołubiew pisała kiedyś o tym jak miasta ogrodów zostały zastąpione miastami ogrodzeń. Coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony wystarczy zobaczyć kto gdzie mieszka. Wokół domków jednorodzinnych są śliczne ogródki. Mieszkańcy dbają bo to ich. Gorzej jest na blokowiskach, a już całkiem marnie w czynszówkach i lokalach kwaterunkowych. I w sumie trudno się dziwić, dziś mam kwaterunek tu, jutro mogą mnie przenieść tam. Wszystko jest tymczasowe. Można przestrzeń zmieniać ale to wymaga stabilizacji, pewności jutra.
Ps. Współcześni młodzi Niemcy wolą inwestowač w samochody niż ogrody... Signum tempori?
" Wokół domków jednorodzinnych są śliczne ogródki. Mieszkańcy dbają bo to ich" - różnie z tym bywa: tuje, zielone, bezkwiatowe, równoprzystzryżone trawniki, wysypane kamieniami duże powierzchnie (by nic nie rosło), dużo płotów. Ich, czyli nasze jest całe miasto i przestrzeń wspólna, publiczna, ze skwerami, parkami itd. O jakości społeczeństwa przesądza sposób zadbania przestrzeni wspólnej. Cała planeta jest nasza, wspólna. ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ukwiecone podwórko, załączone na zdjęciach, jest przykładem odpowiedzialności za przestrzeń wspólna, niepogrodzoną wysokimi płotami i drutem kolczastym. To inna jakość myślenia. I życia.
UsuńNie pisałem o gustach tylko o chceniu. Trudno oczekiwać od mieszkańców baraku, by im się chciało urządzać przed oknem ogródek - choć bezsprzecznie ich jakość życia by od tego wzrosła.
UsuńTen ogród w podwórku także raczej nie został założony przez ludzi z kwaterunku, tylko przez właścicieli lokalu lub nieruchomości.