Dlaczego do tej pory środowiska akademickie były bierne? Socjolodzy zapewne za jakiś czas wyjaśnią. Wątpię, aby udało się zatrzymać ten walec (i chaos na uczelniach wyższych po uchwaleniu tej ustawy). Dzisiaj rano podpisałem poniższy apel, by dać świadectwo, że przynajmniej niektórzy (a jest nas niestety mniejszość - przynajmniej na razie) nie stoi obojętnie i próbuje głośno się sprzeciwić. Nie będę się w przyszłości wstydził, że milczałem i byłem bierny. Razem z olsztyńskim środowiskiem akademickim.
Olsztyn, 13 czerwca 2018 r.
Apel
poparcia i solidarności ze strajkującymi środowiskami akademickimi w Polsce
My, społeczność akademicka Uniwersytetu
Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, studenci, doktoranci, wykładowcy oraz
wszyscy, którym na sercu leży dobro polskiej nauki, powodowani troską o dobro
olsztyńskiej Alma Mater, solidarni z protestującymi na Uniwersytecie
Warszawskim oraz w innych polskich uczelniach chcielibyśmy wyrazić stanowczy sprzeciw
wobec przygotowywanej przez obecny rząd Rzeczypospolitej Polskiej reformy nauki
i szkolnictwa wyższego. Naszym zdaniem procedowany akt prawny, nazywany szumnie
„Konstytucją dla Nauki”, stanowi poważne zagrożenie dla polskiego szkolnictwa
wyższego, godzi bowiem w podstawowe wolności akademickie, autonomię
uniwersytetów, narusza także zasady sprawiedliwości społecznej. Jesteśmy
świadomi tego, że polska nauka i szkolnictwo wyższe wymaga głębokich reform,
chcemy w tym procesie uczestniczyć. Minister Jarosław Gowin nie daje nam takiej
szansy; prowadząc fasadowe konsultacje społeczne nie liczy się z głosem
środowisk akademickich, które protestują przeciwko ustawie mogącej doprowadzić
do dalszej zapaści Akademii. Nie bronimy korporacyjnych interesów, działamy
ponad podziałami politycznymi, mając na uwadze jedynie dobro nauki i
uniwersytetów, a co za tym idzie, dobro naszych miast, regionów i naszego
kraju.
Protestujemy
przeciwko degradacji uniwersytetów regionalnych
W ustawie mającej zreformować naukę i
szkolnictwo wyższe szczególnie szkodliwe dla UWM w Olsztynie, a także innych
uniwersytetów, jest dzielenie uczelni na elitarne, usytuowane w dużych
metropoliach, i te, które tracąc status prawdziwego uniwersytetu staną się
obumierającymi szkołami wyższymi drugiej kategorii. Godzi to w podstawowe zasady sprawiedliwości społecznej, gdyż
utrudnia lub całkowicie uniemożliwia niezamożnym młodym ludziom, mieszkającym
na polskiej prowincji, realizację marzeń o wykształceniu akademickim. Po
faktycznej likwidacji uczelni akademickich dostęp do uniwersytetów będą mieli
tylko ci, których będzie stać na studiowanie w dużych i drogich miastach. Degradacja uniwersytetów regionalnych
narusza zasady zrównoważonego rozwoju Polski. W Olsztynie, jak również w
innych stolicach polskich regionów, uniwersytety pełnią istotną rolę jako
placówki naukowe i dydaktyczne, kształcąc na potrzeby regionalnych rynków
pracy. Pełnią także ważne funkcje kulturotwórcze. Są miejscem kształcenia
lokalnych i regionalnych elit, artystów i badaczy, których aktywność skupia się
w regionach właśnie. Niemożność ich kształcenia zuboży regiony położone na
peryferiach Polski, skaże je na los uzależnionej od kaprysów bogatego centrum
smutnej i zapóźnionej w rozwoju prowincji.
Sprzeciwiamy
się próbie zamachu na akademicką autonomię i wewnętrzną samorządność
Ustawa mająca usprawnić funkcjonowanie
polskich uniwersytetów, zakłada całkowitą zmianę logiki ich zarządzania. W
miejsce demokratycznych reguł wyboru rektora, nawet jeżeli te nie są doskonałe,
wprowadza się tylnymi drzwiami możliwość jego faktycznego mianowania przez
polityków i środowiska biznesowe. Kandydat na rektora nie będzie musiał
poddawać się pełnej weryfikacji wyborczej, będzie wyłaniany przez rady uczelni
składające się z osób spoza Akademii. W ustawie nie zagwarantowano, że w radzie
nie będą mogli zasiadać politycy, rodzi
to więc niebezpieczeństwo wprowadzania faktycznej kontroli politycznej
autonomicznych dotychczas uniwersytetów. Rektor zgodnie z zapisami nowej
ustawy będzie sprawował władzę niemal absolutną, likwiduje się bowiem wewnętrzną samorządność akademicką. Zniesienie
samodzielnych wydziałów, mianowanie kierowników katedr, dyrektorów instytutów i
dziekanów bezpośrednio przez rektora bez konieczności zasięgania opinii i
uzyskania zgody społeczności uniwersyteckiej zmieni uniwersytet, będący dotychczas
wspólnotą nauczających i nauczanych, w hybrydę instytucji autorytarnej i
korporacyjnej.
Nie
zgadzamy się na ograniczenie wolności badań naukowych
Procedowana ustawa de facto zmierza do
ograniczenia wolności badań naukowych. Rady uczelni, w których zasiadać mogą
politycy, opiniując plany i strategię rozwoju uczelni, mogą wpływać na to, czym
uczeni powinni lub nie powinni w ich mniemaniu się zajmować. Działalność
badawcza i dydaktyczna powinna być wolna od jakiejkolwiek presji politycznej,
reforma 2.0 taką presję umożliwia. Biznesowi członkowie rad uczelni, mając
uprawnienia recenzowania działalności uczonych, mogą starać się ograniczać te
dyscypliny, które ich zdaniem są niepraktyczne. Dotyczy to w szczególności
humanistyki i nauk społecznych, które
często nie są w stanie przekonwertować wyników swoich badań na
bezpośrednią korzyść ekonomiczną. Ustawa w tych zapisach uderza w wolność postępowania badawczego. Tej wolności zagrażają
także nowe zasady parametryzacji działalności naukowej. Oto bowiem naukowcy
będą przymuszani do publikowania wyników swoich badań w czasopismach i
wydawnictwach wskazywanych przez ministerstwo, prowadzonych niejednokrotnie
przez bogate uczelnie i komercyjne firmy wydawnicze z USA i Europy Zachodniej,
wydawanych w języku angielskim. Deprecjonuje się tym samym język ojczysty, w
szczególności istotny w humanistyce i naukach społecznych, oraz utrudnia dostęp
do wyników badań obywatelom naszego kraju, którzy utrzymując z podatków polską
naukę i polskie uniwersytety będą zmuszeni w wielu przypadkach płacić za dostęp
do artykułów tam publikowanych.
Żądamy
wykreślenia z ustawy zapisów:
1.
Degradujących uniwersytety regionalne.
2.
Wprowadzających niemal absolutne rządy
rektorów na uniwersytetach.
3.
Zmieniających uniwersytety w biznesowe
korporacje.
4.
Godzących w autonomię i samorządność
uniwersytetów.
5.
Wprowadzających polityczną kontrolę
uczelni wyższych.
6.
Deprecjonujących język polski, polskie
czasopisma i wydawnictwa.
Chcemy
prawdziwej reformy
Możliwe to będzie wówczas, kiedy:
1.
Zwiększy się nakłady na naukę do 2% PKB.
2.
Zdemokratyzuje zarządzanie nauką i
szkołami wyższymi.
3.
Wzmocni się prawa pracownicze.
4.
Podniesie się uposażenia, które wbrew
obiegowym opiniom są niskie.
5.
Nie będzie się deprecjonować języka
polskiego jako formy komunikacji naukowej.
6.
Wprowadzi się jasne i transparentne
zasady uzyskiwania stopni i tytułów naukowych.
7.
Utrzyma się wewnątrzuniwersytecką
samorządność opartą o strukturę wydziałową.
8.
Wprowadzi się długoterminowe i stabilne
finansowanie badań, gdzie krótkoterminowe granty nie będą podstawowym źródłem pozyskiwania
funduszy w nauce.
Więcej na ten temat http://olsztyn.wyborcza.pl/olsztyn/7,48726,23542310,olsztynscy-naukowcy-przeciw-degradacji-uwm.html
OdpowiedzUsuńCałość postulatów zawrzeć można w jednym zdaniu: dawać szmal i odpier..ić się od tego co robimy!
OdpowiedzUsuńPosługując się PRLowską grypserą można to skomentować: "tak to towarzysze i towarzyszki każdy by chciał!".
Niezwykle karkołomne i oderwane od faktów to "zawarcie". Język też.
UsuńStudenci zorganizowali manifestację poparcia dla strajkujących. http://olsztyn.wyborcza.pl/olsztyn/7,48726,23545057,protest-studentow-z-uwm-przeciwko-reformie-gowina.html
OdpowiedzUsuńIlu uczestników i jaka średnia wieku?
UsuńGazeta Olsztyńska także napisała http://gazetaolsztynska.pl/519994,Studenci-UWM-przeciwko-reformie-ministra-Gowina.html
OdpowiedzUsuńTak mało studentów a tak duże oddziaływanie :).
Odkąd pamiętam 2% PKB przeznaczane było na obronę narodową. Jak wiadomo ten dział jest jednym z najważniejszych każdej opcji politycznej. Zwiększenie nakładów na naukę z niespełna 0,5% do 2% PKB to dużo, to bardzo dużo. Nierealny postulat.
OdpowiedzUsuńDlaczego nierealne? Bo w naszym społeczeństwie edukacja traktowana jest trzeciorzędne? Nawet w obronności liczy się wiedza a nie machanie toporem czy strzelanie z kałacha. Gospodarka kreatywna potrzebuje dobrego i powszechnego wykształcenia. Edukacja to nie filantropia, to przede wszystkim inwestycja. Nie stać nas na inwestycje i rozkręcanie gospodarki? To na co chętniej wydajemy pieniądze z budżetu?
UsuńNie chodzi o jakieś "nasze społeczeństwo" - (znaczy jakie?), tylko o fakt opłacalności. W sytuacji gospodarki takiej jak w RP, gdy decyzjami politycznymi została ona sprowadzona do poziomu republiki bananowej i eksportera "taniej siły roboczej" inwestowanie w naukę po prostu nie przynosi państwu zysków. Produkujemy masę absolwentów którzy potem zasilają grono pomywaczy w Londynie lub "hydraulików" w Paryżu. Jednoczenie osoby faktycznie innowacyjne są w stanie zużytkować swój potencjał, korzystając z nowoczesnych źródeł finansowania i nader często obywają się bez "papierów" akademickich, albo robiąc jakiekolwiek byle tylko spełnić urzędacze wymogi.
UsuńNajtańsza siła robocza jest bez wykształcenia. Inwestycja w edukację zawsze się opłaca. Na to wskazują fakty.
UsuńCzyżby? To czemu Pracownik socjalny, psycholog, pełniący dyżury w ośrodku interwencji kryzysowej, z masą "papierów" potwierdzających kwalifikacje zarabia o jedna trzecią mniej niż niewykwalifikowany robotnik z fabryki usytuowanej dwa kilometry dalej?
UsuńINWESTYCJA w wykształcenie kadr się opłaca - produkcja absolwentów (a z tym mamy do czynienia w Europie) nie!
Wyrwane z konteksty przykłady i to bardzo teoretyczne. na tej podstawie próbuje pan formułować zasady ogólne? mocno niewiarygodne. Już wcześniej gdy w takich przypadkach prosiłem o konkrety, okazywało się że wzięte z sufitu. Poza jakąś dziwaczną antyinteligencka fobią niczego w tym nie dostrzegam.
UsuńJak najbardziej z życia. Obie osoby świetnie znam, zero teoryjek, chciejstwa itp.
UsuńO wynagrodzeniu decyduje zapotrzebowanie na rynku, przy nadprodukcji "inteligencji" traci ona na wartości.
Ps. Osobiście znam też mgr. Filologii polskiej który rozwozi butle z wodą i drugiego który pracuje w firmie kurierskiej...
Antyinteligencka fobia... fajne... Prawie jak homofobia ;) Nie drogi Profesorze. To nie fobia, to dążenie do prawdy i obiektywizmu w życiu publicznym.
Wyciąganie wniosków ogólnych na podstawie jednostkowych przypadków jest błędem logicznym. Mogę przedstawić inny przykład, i co z tego ma wynikać? Nie wystarczy używać słów typu prawda, obiektywizm. Trzeba rozumieć jeszcze ich sens. W tym kontekście użyte niepoprawnie. Wyszło śmiesznie.
UsuńProtest miał sens. Oto dowód: "- Projekt ustawy uległ znacznym zmianom i jest możliwy do zaakceptowania" http://www.newsweek.pl/polska/polityka/pis-zaakceptowal-ustawe-gowina-o-szkolnictwie-wyzszym,artykuly,429165,1.html?src=HP_Section_2
OdpowiedzUsuńNie wiem czy poprzednia uwaga na temat "sensu" protestu została celowo usunięta (chwalebna czujność rewolucyjna) czy po prostu zaginęła w trzewiach Internetu?
UsuńLecz;
W notce jest tylko o tym że PiS zaakceptował projekt ustawy autorstwa swego koalicjanta (co było możliwe do przewidzenia), nie ma zaś słowa że zaakceptowane zostały postulaty protestujących!
Taaak, A co jest w innych tekstach, interpretacjach, komentarzach? Było tylko 7 studentów?
Usuń