Łuskiewnik różowy Lathraea squamaria, roślina pasożytnicza z naszych lasów. |
W podręcznikach szkolnych rośliny są przedstawiane jako samożywne (autotroficzne), zdolne do fotosyntezy. W odróżnieniu o heterotrofów, żywiących się "cudzą" materią organiczną. Ramy są potrzebne. To one pokazują mimochodem także i to, co poza nimi. Spotykanie wyjątków jest frapujące. Co zrobisz z takim niepasującym wyjątkiem, jak już dostrzeżesz? Wyrzucisz, przemilczysz, usuniesz z podręcznika czy może skłoni Cię do refleksji i poszerzy Twoją wiedzę?
Wczesną wiosną w lesie spotkałem niezwykłą roślinę, wymykającą się ze schematów. To łuskiewnik różowy (Lathraea quamaria) roślina pasożytnicza z rodziny zarazowatych (Orobanchaceae). Rodzaj łuskiewnik obejmuje co najmniej cztery gatunki. Występują w Eurazji. W Europie rosną trzy gatunki, z których jeden w Polsce – właśnie łuskiewnik różowy. Łuskiewniki są pasożytami całkowitymi, ich pędy pozbawione są chlorofilu a więc nie są zdolne do fotosyntezy jak na roślinę przystało. Łuskiewniki są pasożytami różnych gatunków drzew (najczęściej olch, wierzb i topoli, także leszczyny i buka). Pasożytuje na korzeniach tych drzew, pobierając za pomocą ssawek wodę wraz z solami mineralnymi i substancjami organicznymi. A że dzieje się to pod ziemią to zdolność do fotosyntezy zaniknęła całkowicie, jako zbędna (proszę porównać półpasożytniczą jemiołę). A ponieważ przez kilka lat prowadzi życie całkowicie podziemne, to i nie transpiruje. Wiosną tylko pojawiają się pędy nadziemne z kwiatami. I ujawnia się związek tej niecodziennej rośliny z owadami.
Pędy nadziemne z kwiatami łuskiewników rozwijają się wiosną. Wtedy można je zobaczyć. Jak na rośliny przystało mają kwiaty, które zapylane są przez muchówki i błonkoskrzydłe, często występuje także samopylność. Nasiona zaopatrzone są w elajosomy, zjadane przez mrówki, które przy okazji roznoszą nasiona. Raz więc owady przenoszą pyłek i pomagają w zapyleniu, dwa - roznoszą nasiona i pomagają w dyspersji. Podwójny związek z owadami i historia wspólnej ewolucji (koewolucji).
Ale to nie wszystko z zadziwiających cech łuskiewników. Na ich pędach podziemnych zredukowane, łuskowate liście tworzą zagłębienia, mogące według niektórych badaczy funkcjonować jako pułapki, sugerując, że są to także rośliny mięsożerne. Ale to tylko przypuszczenie. Nie zaobserwowano odpowiednich enzymów jak i nie widziano ofiar. Następnym razem na spacerze w lesie uważnie się przyjrzyj się, może będziesz świadkiem przełomowej i sensacyjnej obserwacji.
Moja zbuntowana dusza od zawsze (mojego życia a nie Wszechświata) szukała tego, co nie mieści się w schematach i sztywno wyznaczonych ramach. Ciekawiło mnie to, co poza (żeby zobaczyć to, co poza, najpierw trzeba poznać to, co w wyznaczonych przegródkach. Bez tego nie da się wyjść poza ramy). Dotrzeć do końca świata i zobaczyć co tam jest, co jest poza końcem (jak na słynnej grafice ze średniowiecza czy renesansu, już nie pamiętam). Wyjątki zwracały i zwracają moją uwagę. Dodają smaku.
Przypomniało mi się to a propos rozkładu materiału i szkolnego programu oceniania, pięknie zebranego w tabelkę. Życie jest jednak znacznie bogatsze a sytuacje szkolne często wykraczają poza ramy, przewidziane przez autorów takich uroczych tabelek. Wolałbym, aby nauczyciele z nich korzystający czuli się buntownikami i samodzielnie wychodzili poza nakreślone ramy. Bo i tak muszą.
Nie wszystko zmieści się w przegródkach, tabelkach. Klasyfikacja czy rozumienie? Sztywna reguła czy tylko punkt wyjścia? Bogactwo relacji w świecie organizmów żywych jest ogromne. Próbując to uogólnić warto wspomnieć o klasach abstrakcji i klasach dyskrecji. To dwa sposoby porządkowania obserwowanych zjawisk.
Moja zbuntowana dusza od zawsze (mojego życia a nie Wszechświata) szukała tego, co nie mieści się w schematach i sztywno wyznaczonych ramach. Ciekawiło mnie to, co poza (żeby zobaczyć to, co poza, najpierw trzeba poznać to, co w wyznaczonych przegródkach. Bez tego nie da się wyjść poza ramy). Dotrzeć do końca świata i zobaczyć co tam jest, co jest poza końcem (jak na słynnej grafice ze średniowiecza czy renesansu, już nie pamiętam). Wyjątki zwracały i zwracają moją uwagę. Dodają smaku.
Przypomniało mi się to a propos rozkładu materiału i szkolnego programu oceniania, pięknie zebranego w tabelkę. Życie jest jednak znacznie bogatsze a sytuacje szkolne często wykraczają poza ramy, przewidziane przez autorów takich uroczych tabelek. Wolałbym, aby nauczyciele z nich korzystający czuli się buntownikami i samodzielnie wychodzili poza nakreślone ramy. Bo i tak muszą.
Nie wszystko zmieści się w przegródkach, tabelkach. Klasyfikacja czy rozumienie? Sztywna reguła czy tylko punkt wyjścia? Bogactwo relacji w świecie organizmów żywych jest ogromne. Próbując to uogólnić warto wspomnieć o klasach abstrakcji i klasach dyskrecji. To dwa sposoby porządkowania obserwowanych zjawisk.
Te pierwsze są tymczasowe (klasy abstrakcji), wskazują na czynnik wyróżniający, definiujący podział. I zakładają, że zawsze można dokonać wyabstrahowania w oparciu o inny czynnik. Można inaczej podzielić i wyróżnić obiekty. Z tego powodu mamy sporo różnych podziałów zachodzących na siebie. Klasy dyskrecji to sztywne i nieprzekraczalne granice, dzielenie na zbiory zamknięte (klasyczne). Można zaliczyć obiekt tu albo tam, bez żadnych niuansów i innych możliwości. Na przykład w klasie szklnej możemy wyróżnić zbiór chłopców i zbiór dziewczynek. A co zrobić, gdy ktoś nie w pełni pasuje ani tu ani tam? Biologia zna wiele takich przypadków. To co, usunąć, zaprzeczyć, na siłę przyporządkować wbrew rzeczywistości? Usunąć z tabelki, usunąć z lekcji? Może lepiej wyjść z ciasnych ram i mieć odwagę spojrzeć inaczej? Wymaga to rozumienia istoty sprawy a nie tylko zapamiętania "tabelki".
Wyjście z ramek, z wyznaczonych tabelkami przegródek wymaga samodzielności i odwagi rozumienia a nie tylko zapamiętania. Skoro w tabelce nie przewidziano to nie istnieje? Matematyka stworzyła teorie zbiorów rozmytych, czyli nawet matematycznie da się. Z czego korzystają biolodzy i ekolodzy. Bo taki model lepiej opisuje rzeczywistość. Mieć odwagę spojrzeć inaczej i sprawdzić, czy się rozumie.
Co z tym łuskiewnikiem? Jest przecież rośliną. Ale jednocześnie jest niefotosyntetyzującym pasożytem. Czy ewolucja po raz kolejny powtarza powstawianie różnych poziomów troficznych i różnych relacji? Parafrazując porzekadło można napisać, że ewolucja to i na gwoździu zupę ugotuje.
Wyjście z ramek, z wyznaczonych tabelkami przegródek wymaga samodzielności i odwagi rozumienia a nie tylko zapamiętania. Skoro w tabelce nie przewidziano to nie istnieje? Matematyka stworzyła teorie zbiorów rozmytych, czyli nawet matematycznie da się. Z czego korzystają biolodzy i ekolodzy. Bo taki model lepiej opisuje rzeczywistość. Mieć odwagę spojrzeć inaczej i sprawdzić, czy się rozumie.
Co z tym łuskiewnikiem? Jest przecież rośliną. Ale jednocześnie jest niefotosyntetyzującym pasożytem. Czy ewolucja po raz kolejny powtarza powstawianie różnych poziomów troficznych i różnych relacji? Parafrazując porzekadło można napisać, że ewolucja to i na gwoździu zupę ugotuje.
- Dlaczego pasożyty istnieją czyli odpowiedzi na pytania uczniów 137 L.O. w Warszawie, cz. 5.
- Czy nekrofagi to to samo co padlinożercy i trupojady?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz