W połowie wakacji spotyka się dawne z teraźniejszością i przyszłością. Spotyka się sztuka amatorska z upowszechnianiem wiedzy przyrodniczej i etnograficznej. Spotykają się ludzie z różnych stron i rozmawiają. Czasem śpiewają. Przeszłość widoczna będzie w skansenie i grodzisku, teraźniejszość w spotkaniu i malowaniu, przyszłość w QR kodach i streetartowej wystawie w krajobrazie wiejskim. Przykłady wcześniejszych spotkań w tym klimacie znaleźć można na stronie: https://gadajacedachowki.blogspot.com/
W połowie wakacji (30 lipca 2022, sobota, godz. 11.00-18.00) spotykamy się na plenerze w Łęczyckiej Zagrodzie Chłopskiej w Kwiatkówku k. Łęczycy. Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi, Artystyczna Rezerwa Twórcza oraz firma SAW-POL zaprasza na wiejski streetart w połączeniu ze zwiedzaniem Skansenu Łęczycka Zagroda Chłopska i Grodziska Stara Łęczyca w Tumie. Poszukujemy nowych form wspólnego wypełniania przestrzeni w klimacie „łuskania fasoli”. Do malowania zapraszamy wszystkich chętnych. Plenerowi towarzyszyć będą rozmowy o przyrodzie i muzyka ludowa.
Dlaczego?
Dawniejsze społeczności wspólnie pracowały i rozmawiały lub śpiewały przy takich pracach jak międlenie lnu, darcie pierza, łuskanie fasoli. Nie jesteśmy już społecznością agrarną lecz dalej chcemy niezobowiązująco rozmawiać przy… malowaniu starych doniczek oraz polnych kamieniach. Sztuka daje poczucie sprawstwa, bo efekty są od razu widoczne. I stwarza okazję do rozmów.
Na pomalowanych glinianych doniczkach i polnych kamieniach umieścimy qr kody, linkujące do opowieści przyrodniczych i etnograficznych. Prace umieścimy w skansenie (Łęczycka Zagroda Chłopska) i będzie ją można oglądać z telefonem komórkowym w ręku. Doniczki na płocie i polne kamienie leżące w trawie, będą opowiadały o przyrodzie dawnej i dzisiejszej. Połączenie przeszłości, teraźniejszości i nowych technologii. Przyszłość już jest, tylko jest nierówno rozmieszczona a teraźniejszość jest tylko prototypem przyszłości. Jaka będzie ta przyszłość?
Malujemy na rzeczach wyrzuconych, niepotrzebnych i zdawało by się bezwartościowych. Motywem przewodnim będą rośliny, grzyby, zwierzęta i przyroda wokół nas. Ta dawna jak i ta współczesna. Tak jak ją widzimy. Każdy może coś namalować. Powstanie kompozycja różnych punktów widzenia i różnych ekspresji. Powstanie nieprzewidywalna, synergiczna całość.
Recyklingowy streetart to odzyskiwanie przestrzeni publicznej, np. wiejskiej dla potrzeb społeczności lokalnych i „odzyskiwanie” pozornie niepotrzebnych już rzeczy. To także element animacji społecznej, realizowanej w przestrzeni publicznej, cykliczne spotkania w formie happeningu i malowania na surowcach z recyklingu (stare dachówki, ceramika, kafle piecowe, kamienie, szklane butelki i słoiki, niepotrzebne doniczki). Tym razem spotykamy się pod Łęczycą. Nie ma rzeczy niepotrzebnych. I ludzi. Jest tylko nadmierna i powierzchowna konsumpcja rzeczy jednorazowych. Poprzez malowanie przywracamy długie i godne życie pełne sensu. Rzeczom i ludziom. Dajemy sobie czas na rozmowy, relacje i wszechstronny wypoczynek.
We współczesnym krajobrazie zurbanizowanym dużo jest tych niechcianych butelek (zapewne i ludzi), wyrzuconych, za płot, za miedzę, za granicę, byle dalej z oczu. Odgrodzić się od tego „śmietnika” wysokim murem i kolczastym drutem? Może jednak razem, po wspólnej refleksji, odejdziemy od rozrzutnej kultury jednorazowości i przestaniemy dewastować zasoby Ziemi oraz estetykę krajobrazu przyrodniczego i kulturowego? Może przestaniemy po prostu wyrzucać, a jednorazowość zastąpi długi cykl życiowy… opakowania. Piękno i trwałość przeciw tandecie i jednorazowości. Żyj długo i z sensem. I pozwól żyć innym. Rzeczom i ludziom. W pośpiechu nie dostrzeżesz ani piękna ani sensu. Wakacje to dobry czas na zwolnienie i na refleksję.
Surowcem w streetartywych happeningach są rzeczy zbędne i niepotrzebne, czasem traktowane jako śmieci: stare dachówki, szklane butelki i słoiki (zbędne już opakowania), polne kamienie czy wybrakowana ceramika (odpady po remontach domów), zbędne doniczki. Poprzez wspólne malowanie w przestrzeni publicznej (parki, skwery, biblioteki, szkoły, uniwersytety, muzea, skanseny itd.), w czasie konferencji naukowych, festiwalów filozofii, pikników naukowych i spotkań typu „śniadanie na trawniku”, powstają drobne elementy (detale), umieszczane później w przestrzeni publicznej lub jako uliczne wystawy oraz jako elementy małej architektury. Wykorzystywane są do gier terenowych (z wykorzystaniem QR Kodów i mobilnego internetu) i edukacyjnych opowieści o historii, przyrodzie i przekształceniach krajobrazu. W Łęczyckiej Zagrodzie Chłopskiej część prac pojawi się na wiejskim płocie i pod płotem. Nietypowy, wiejski streetart z głębszym przekazem.
Po co?
Celem edukacyjnym jest lepsze poznanie historii miejsca. To historia opowiadana za pośrednictwem rzeczy (kamienie, doniczki, ceramiczne dachówki, słoiki i butelki). A opowieść dotyczy także rozwoju zrównoważonego, znaczenia terenów zielonych w mieście i na wsi, lokalnej bioróżnorodność i dzikiej przyrody wokół nas. To opowieść o przyrodniczych skutkach rosnącej konsumpcji i dużej liczbie odpadów, o recyklingu, reusingu, upcyklingu i stylu życia, przyjaznym dla środowiska i krajobrazu, o terenach zielonych w przestrzeni publicznej do spotkań, o ekologii i etologii człowieka w szerokim rozumieniu.
Celem społecznym jest integracja oraz poszukiwanie sposobu na nawiązywanie kontaktów w anonimowym świecie, na wycieczce wakacyjnej. To dialog międzykulturowy ponad granicami, dialog międzypokoleniowy i interdyscyplinarny.
Ostatni cel to ten, dotyczący architektury krajobrazu, zawierający małe formy, wpływające na estetykę krajobrazu kulturowego. Te małe, streetartowe drobiazgi to także element tematycznych ścieżek spacerowych i rekreacyjnych, które można zaprojektować z wykorzystaniem powstałych artefaktów.
Można mówić ale nie trzeba
Wspólne malowanie butelek, kamieni czy dachówek ułatwia rozmowę, tak jak kiedyś wspólna praca w polu, przy darciu pierza czy łuskaniu fasoli. Ale ten wiejski świat już nie istnienie – w większości żyjemy w mieście (a jeśli na wsi to i tak w większości nie utrzymujemy się z uprawy ziemi i więcej czasu spędzamy z maszynami niż z ludźmi). Na takich plenerach, jak ten w połowie wakacji, na nowo wymyślamy wspólne bycie ze sobą. Może być nim streetart z wykorzystaniem śmieci, które wyrzucane są także do lasu, rzeki, jeziora i estetycznie szpecą krajobraz. Współczesność mocno zakorzeniona w przeszłości.
Każdy człowiek potrzebuje choć odrobiny filozofii, wiedzy i odrobiny sztuki. Bo potrzebuje sensu i piękna. Każdy człowiek jest twórcą, nawet lepiąc pierogi czy sprzątając mieszkanie. A przynajmniej chce być twórcą. Wybieramy proste formy i tani materiał, który znaleźć można wszędzie. Przy wspólnym malowaniu mówić można ale nie trzeba. Ciszy nie trzeba zabijać słowem. Można milczeć. Słów jest zbyt dużo. Mało kto ich słucha. A niektóre są takie mądre, że nawet mówiący ich nie rozumie... Milczenie jest więc ulgą. A współtworzenie sztuki w przestrzeni publicznej jest nową społecznie formą tworzenia lokalnej wspólnoty, pozostawiającej ślad w krajobrazie kulturowym.
Spotkania przy malowaniu to także forma upowszechniania wiedzy (np. biologicznej, o ekologii, o owadach i innych zwierzętach, grzybach czy roślinach, o ekosystemach) i kształcenia ustawicznego i pozafromalnego. Wiedza jest bogactwem i dobrem ogólnym, które jest warunkiem rozwoju cywilizacji i do którego prawo ma każdy. Tak jak do wody i powietrza czy pięknego krajobrazu. Nie można więc zamykać i ograniczać dostępu do wiedzy. Podobnie jest ze sztuką. Nauka i sztuka zachwyca się światem, każda na swój sposób i w odmiennej formie. Najefektywniej jest poznawać wiedzę i sztukę... przez własne uczestnictwo i aktywność. I także w czasie wakacji. Jako przyjemność a nie obowiązek. Wakacyjna ciekawość i radość odkrywania.
Malujmy więc razem, rozmawiajmy o przyrodzie (np. w skansenie, w bibliotece, na miejskim lub wiejskim trawniku, w czasie konferencji naukowej, w czasie wakacji). Podyskutujmy także o recyklingu, konsumpcji i śmieciach, które pozostawiamy w krajobrazie, o lokalnej różnorodności biologicznej (a nie tej znanej z telewizji).
Motywem malowania jest chęć czynienia świata piękniejszym, nawet jeśli to piękno jest ulotne. Przy malowaniu spotykamy się z ludźmi, by w prostej czynności przywracać sens i znaczenie rzeczom pozornie bezwartościowym. Nie tylko słowem przekazujemy treści. Wspólne malowanie jest jak slow science na prowincji. Oprócz nadmiaru śmieci, czyli pustych już opakowań, cierpimy w nauce na nadmiar zbędnej i pustej treści – wyrabiania normy i punktów. Czasem w środowisku akademickim pojawiają się propozycje, by ograniczyć liczbę publikacji: mniej a lepiej (nie ilość a jakość i dogłębność publikowanych treści – nadmiaru i tak nikt nie przeczyta).
Lubię malować z ludźmi w przestrzeni publicznej, by ją wspólnie odzyskiwać dla społecznego życia. Wyjaśnianie złożonej rzeczywistości wymaga wytrwałości. Malowanie na szkle, na kamieniach i starych doniczkach - także. Ludzie dzielą się wiedzą (ale i sztuką, miłością) nie tylko ze względu na korzyści finansowe, lecz coraz częściej po to, żeby uczynić świat miejscem lepszym do życia. Swoisty trend dzielenia się (ang. sharing economy/collaborative consumption – ekonomia dzielenia się) obserwowany jest zarówno w sieci (zwłaszcza w mediach społecznościowych czy dziennikarstwie obywatelskim), jak i w świecie realnym (np. bookcrossing). Dzielenie się jest również podstawowym elementem nauki: jej postęp i rozwój ściśle związany jest z wymianą informacji, spostrzeżeń, wyników badań.
Plener w połowie wakacji na terenie Łęczyckiej Zagrody Chłopskiej wraz z indywidualnym zwiedzaniem Skansenu ŁZCH i Grodziska w Tumie. Wydarzenie odbędzie się w terminie 30 lipca 2022r w godzinach 11:00 – 18:00. Wstęp będzie biletowany jak zwykle w skansenie.
Relacje z pleneru pojawią się na blogu Gadające Dachówki.
zapowiedź na stronie Muzeum https://www.maie.lodz.pl/pl/aktualnosci/plener-na-polmetek-wakacji-plener-malarski-w-leczyckiej-zagrodzie-chlopskiej/
OdpowiedzUsuń