20.06.2022

Kij w mrowisko i charyzma w świecie zwierząt



Człowiek też jest zwierzęciem, konkretnie ssakiem. Moim zdaniem także i z tego powodu można więc pytać o charyzmę w świecie zwierząt. Czy jest a jeśli tak, to jak wyglądała i na czym polega. Takie słowne wtykania kija w mrowisko.

Charyzma jest słowem zaczerpniętym z teologii, gdzie opisywało jednostki obdarowane łaską boską, „darem bożym”. Z biegiem czasu słowa niekiedy zmieniają swoje pola semantyczne, tak jak w przyrodzie gatunki zmieniają swoje zasięgi występowania i pojawiają się w nowych obszarach (np. gatunki obce i gatunki inwazyjne). Na nowych areałach mogą zmieniać własne cechy ekologiczne i ewoluować swoją własną ścieżką. Charyzma, po skolonizowaniu innych obszarów języka, przybrała nowe znaczenie semantyczne. Oznacza teraz także osobiste cechy jednostki ludzkiej, coś co posiada, coś w co jest wyposażona. Cechy te czynią taką osobę wyjątkową na tle całego społeczeństwa. Przez to osoba charyzmatyczna ma większy wpływ na innych, staje w roli lidera. W takim kontekście nie utożsamimy tych cech z darem boskim. Odnosimy je na przykład do lidera.

A kiedy lider zostaje uznany za charyzmatycznego? Wtedy, gdy ma określoną misję do wypełnienia (w mniemaniu lidera lub jego otoczenia), a po drugie wtedy, gdy w sposób spontaniczny zostają uznane przez zwolenników jego wyjątkowe cechy czy zdolności. Uznanie to opiera się na irracjonalnych odczuciach i emocjach, dla których punktem odniesienia są cechy czy zdolności lidera postrzegane na podobieństwo boskiego stygmatu. W każdym razie czegoś ponadprzeciętnego.

Gdyby szukać odpowiedników charyzmy w świecie przyrody to byśmy mogli odwołać się do gatunków zwornikowych, kluczowych, wywierających duży wpływ na cały ekosystem, a tym samym na inne gatunki. Ten wpływ wynika z relacji z innymi gatunkami. Tak jak w gotyckim sklepieniu kamień zwornikowy utrzymuje całe sklepienie a jego usunięcie powodować może katastrofę , tak w przyrodzie pojawienie się lub usunięcie gatunku zwornikowego wywiera nieproporcjonalnie duży wpływ na cały ekosystem. 

Przykładem gatunku zwornikowego w jeziorze jest szczupakiem. Jęs.li zabraknie ryb drapieżnych to zwiększa się liczebność małych ryb planktonożernych. Jeśli ich jest więcej to i większa presja konsumpcyjna na zooplankton. W rezultacie spada liczebność zooplanktonu, zwłaszcza gatunków większych. W efekcie czego zoopankton zjada mniej małych glonów (fitoplankton). A jak rośnie liczebność fitoplanktonu to spada także przezroczystość wody. Światło nie dociera do głębszych części litoralu i nie mogą tam rosnąć rośliny naczyniowe. Usuwamy szczupaki a efektem jest wzrost wizualnych cech trofii i spadek atrakacyjności turystycznej takiego jeziora. Usunęliśmy szczupaka niczym zwornik w gotyckim sklepieniu i całe sklepienie się wali.

Możemy także mówić o gatunkach parasolowych, za pomocą których możemy chronić wiele innych organizmów. Gatunki takie są irracjonalnie postrzegane przez człowieka jako ważne i wyjątkowe na tle innych, np. panda. Chroniąc taki gatunek parasolowy chroni się całe siedlisko i żyjące tam licznie gatunki, o których zazwyczaj nie mamy żadnego pojęcia. Są parasolowe bo są dostrzegane np. przez człowieka. Tak jak miejskie łąki kwietne, będące jednocześnie siedliskiem wielu roślin i bezkręgowców. Czy jak chrząszcz pachnica dębowa dla przydrożnych alei z dziuplastymi drzewami. Jeden reprezentant dla całej różnorodnej grupy organizmów. Niczym parasol chroni całą grupę równie ważnych gatunków grzybów, bakterii oraz małych bezkręgowców.

Na śródmiejskich tak zwanych łąkach kwietnych ludzie dostrzegają głównie duże, kwitnące rośliny. Często są to gatunki ogrodnicze a nie te dziko żyjące. Czyli z przyrodniczego punktu widzenia są to specyficzne rabaty kwiatowe a nie małe centra różnorodności biologicznej. Tak na prawdę w łąkach kwietnych chodzi nam o zwykłe, niepozorne chwasty w mieście. Rośliny, na ochronie których zależy przyrodnikom. Mogą nawet nie być pięknymi w rozumienia estetyki człowieka. W odniesieniu do łąk kwietnych mówi się najczęściej o pszczole miodnej - jednym jedynym gatunku. A przecież żyje tam wiele owadów, których przeciętny człowiek nie dostrzega i nawet nie wie o ich istnieniu. Wśród zapylaczy pamiętamy o pszczole miodnej, a przecie jest dużo więcej gatunków pszczołowatych (około 450 gatunków): trzmiele, pszczolinki, miesierki, lepiarki i wiele innych. Ponadto wiele innych gatunków owadów pełni funkcje zapylaczy, np. wiele motyli, chrząszczy, ba nawet samce komarów.

Łąka kwietna to siedlisko życia larw, np. gąsienic motyli. Muszą zdążyć się rozwinąć, zanim skoszą „trawę”. A część zimuje w stadium larwalnym, to tym trudniej im przeżyć w często koszonych, miejskich trawnikach czy pielonych rabatach kwiatowych. Brakuje siedliska i pokarmu.

W skali biosfery Homo sapiens bez wątpienia jest gatunkiem zwornikowym. A sam siebie nazywa nawet charyzmatycznym i to w sensie teologicznym. Korona stworzenia, królująca nad całym światem ożywionym. Człowiek bez najmniejszej wątpliwości doprowadza do ogromnych zmian, nawet masowego wymierania gatunków. Czy nie jest na wyrost to „samokanonizowanie” się człowieka? Dodawanie sobie wartości i pozytywnego znaczenia? A przecież może byćrównie dobrze traktowany jako choroba całej biosfery, jako pasożyt i wirus. 

Charyzma to cecha obiektywna a nie samozwańcza. W świecie przyrody jak i w świecie ludzkim sporo mamy samozwańczych liderów, uważających się za charyzmatycznych. Czasem jednak jest to „charyzma” destrukcyjna dla świata. Tak jak w przypadku Putina i wywołanej przez niego wojny w Ukrainie.

Robocza i poszerzona wersja felietonu Kij w mrowisko dla VariArtu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz