Pod koniec czerwca i na początku lipca w Olsztynie rozpoczęło się tradycyjne wykaszanie roślin zanurzonych w rzece Łynie. To nie tylko mało estetyczny widok. To przede wszystkim duże szkody przyrodnicze. Na roślinach osadzają się liczne bezkręgowce, np. chruściki Brachycentrus subnubilus. Wraz z wykoszeniem i wyciąganiem roślin zabijane są liczne wodne bezkręgowce. Po drugie niszczone jest siedlisko życia dla wielu organizmów, np. dla zagrożonego wymarciem chruścika niprzyrówki rzecznej (Lepcocerów interruprus). Tak więc skutkiem jest niszczenie lokalnej bioróżnorodności.
Drugim, negatywnym skutkiem jest przyspieszenie spływu wody w rzece, co w warunkach narastającego deficytu wody i suszy jest niezwykle szkodliwe. Kutki odczuwalne będą nie tylko w ekosystemach wodnych. Powinniśmy zwiększać retencję wody w krajobrazie a działamy zupełnie odwrotnie. Co prawda na Warmii i Mazurach skutki suszy są relatywnie słabo odczuwane, w w porównaniu do innych regionów. jednak potrzebna jest polityka spójna dla całego kraju.
Wykaszanie roślinności w rzekach, realizowane przez Wody Polskie to marnowanie sił i środków przy braku jakichkolwiek korzyści. Same szkody. Łyna nie jest rzeką żeglowną dla statków. Była taką w dawnych czasach historycznych. Po rzece pływają jedynie rekreacyjnie kajakarze. Roślinność wodna nie przeszkadza kajakarzom, natomiast takie liny wyłapujące skoszoną roślinność nawet bardzo przeszkadzają. Potrzebna przenoska przez zaporę a nie jest to łatwe, bo brzeg nie jest do tego przystosowany.
Dlaczego brakuje fachowców w Wodach Polskich? Prowadzone są działania na zasadzie, bo kiedyś się tak robiło? Skutki braku wiedzy i profesjonalizmu są bardzo kosztowne dla całego społeczeństwa. Instytucjonalne niszczenie środowiska i brak niezbędnych prac, łagodzących skutki globalnego ocieplenia klimatu.
Zaskakujące jest takie powszechne lekceważenie wiedzy naukowej i zatrudniania na ważnych stanowiskach ludzi niekompetentnych.
PS. Wykaszana jest roślinność zanurzona i o liściach pływających a nie oczerety. Można oczywiście wyobrazić sobie sytuację, że w jakimś płytkim cieku trzciny czy pałki wodne zarastają całe światło koryta rzecznego - wtedy rzeczywiście utrudniałyby przepłynięcie nawet kajakom. Ale taka sytuacja nie występuje w rzece Łynie na odcinku od Rusi do Olsztyna. Łyna jest zbyt dużą rzeką i na razie nie wysycha.
"nie wiem ale się wypowiem" - otóż roślinność wodna PRZESZKADZA kajakarzom.
OdpowiedzUsuńBrak czyszczenia nurtu z roślinności powoduje zarastanie koryta i tworzenie rozlewisk, wymieranie ryb potrzebujących głębszych akwenów. Jest też potencjalnie niebezpieczny dla ludzkiej infrastruktury.
Cóż za trafny, autokrytyczny wstęp :) "nie wiem ale się wypowiem" . Piszesz dobry człowieku, że roślinność wodna w rzece Łynie przeszkadza kajakarzom? Ta roślinność zanurzona? Najwyraźniej tylko bardzo specyficznym. Bo przecież nie przeszkadza w swobodnym spływie po rzece, nie blokuje, nie utrudnia wiosłowania.
UsuńA to pisanie o wymieraniu ryb i niebezpieczeństwie dla ludzkiej infrastruktury wprost odbiera mowę :).
Najwyraźniej masz potrzebę sprawstwa, wypowiadanie się. Nawet, jak się nie znasz, to można sensownie zabierać głos. Po pierwsze nie obrażaj (bo się swoją niewiedzą ośmieszasz Macieju Czerniku) , po drugie warto przeczytać może uważniej komentowany tekst. Może warto zaznaczyć wyraźniej, że to twoim zdaniem, by nie było wątpliwości? A na pewno warto sprawdzić wcześniej wypisywane tak autorytarnie opinie. Bo na czym opierasz stwierdzenie, że brak wykaszania koryta rzecznego, np. w rzece Łynie na wysokości Olsztyna powoduje wymieranie ryb? Czy możesz to jakoś dokładniej wyjaśnić? Teza mocno zaskakująca i bardzo oryginalna. Proszę także o wyjaśnienie na czym polega potencjalnie niebezpieczeństwo dla infrastruktury (i jakiej) tego braku wykaszania corocznego roślinności w nurcie?