Zdjęcie ze skansenu, rzemiosło garncarskie. Analogia do zawodu nauczycielskiego (edukacyjnego). |
Czasem następuje olśnienie. Patrzymy, patrzymy i nagle przychodzi olśnienie. Jak Archimedesowi, leżącemu w wannie, który wiele razy brał kąpiel aż pewnego razu krzyknął Eureka. Lub jak z tym jabłkiem, co spadło Newtonowi na głowę lub pod nogi. Tak i ja nagle uświadomiłem sobie, że w zasadzie nauczyciel, także ten akademicki, to wolny zawód. Nie tyle robotnik najemny ani urzędnik tylko wolny zawód. Tak było lub dopiero się staje.
A było to tak. Sprawdzałem ofertę ChatPGT Writter. Przydatny program, ile by kosztował miesięczny abonament? Tak 60 lub 150 złotych polskich, w zależności od wybranej opcji. Czy warto kupić indywidualnie? Ale przecież służbowo uniwersytet mi nie kupi (tak jak i nie kupi nauczycielowi szkoła czy to podstawowa czy to średnia). Tak jak wielu innych przydatnych programów typy Genially, Canva, Mentimeter. Czy wymagać od pracodawcy zakupu potrzebnych mi do pracy aplikacji? Chyba, że z własnego grantu. Ale ten się kończy i już "po ptokach". Płonne nadzieję na zakup z pracy. Pozostawało by kupić za własne, choć używałbym w pracy. Nie pierwszy raz byłoby coś takiego. Pierwszy laptop do pracy kupiłem za swoje. Było to dawno temu. Chcesz mieć większy komfort i lepszą wydajność pracy, to inwestuj w siebie z własnych pieniędzy. Czy urzędnik do pracy w urzędzie przychodzi w własnymi materiałami? Albo robotnik do pracy? Raczej nie. Ale już rzemieślnik czy ktoś, kto wykonuje wolny zawód - tak.
Takie naszły mnie refleksje. Przyzwyczailiśmy się, że nauczyciel to zawód niemalże urzędnicy, że to urzędnik państwowy w szkole państwowej. W szkole epoki przemysłowej. Przychodzi jak do fabryki a tam wszystko gotowe: klasa z ławkami, tablica, kreda, dziennik. Nawet program i podręczniki. I kontrola wyższego urzędnika z kuratorium. Kiedyś uwidaczniało się to w kolorze atramentu w piórze: uczeń pisał niebieskim, nauczyciel poprawiał czerwonym a kontrolujący wyższy urzędnik z kuratorium - zielonym. Wszystko uszeregowane i skrupulatnie wystandaryzowane.
Sprawdzałem ile kosztowałby mnie miesięczny abonament ChatGPT. Przydatne i użyteczne narzędzie. Ale musiałbym opłacać miesięczny abonament w wysokości 60-150 zł (w zależności od opcji). Narzędzia AI to jeszcze jedno z wielu aplikacji, przydatnych nauczycielowi w codziennej pracy. Z tych narzędzi to w szkole czy na uniwersytecie niewiele dostaje od swojego pracodawcy. Chcesz wykorzystywać? To sobie kup. Tak tez można. Wszak robotnik na budowę może przyjść z własnymi narzędziami (wiertarka, śrubokręty). Wtedy może nawet bardziej szanuje niż te od pracodawcy. Bo to jego a nie "niczyje". Kończy pracę, to zabiera swoje narzędzia i idzie do innej pracy.
Komputery i smartfony to już raczej na uczelniach i w szkołach dostajemy urzędowo, wraz z podstawowym oprogramowanie, systemem Windows, czasem z pakietem biurowym typu MS Office. By pisać teksty, wypełniać arkusze kalkulacyjne itp. Ale przydatne w pracy programy typu Canva*, Genially, Mentimeter czy Chat GPT musisz kupić sobie sam. tak samo jak książki metodyczne i opłacić kursy szkoleniowe (z małymi wyjątkami szkoleń opłacanych przez pracodawcę). Tak więc nauczyciel akademicki i nauczyciel szkolny, żeby dobrze pracować, to sam musi sobie zapewnić potrzebne narzędzia.
Można się na to oburzać. A można przyjąć, że nauczyciel to wolny zawód, tak jak lekarz czy prawnik. Lekarz może zatrudnić się w szpitalu i tam ma wszystko zapewnione. Albo założyć prywatną praktykę i samemu zakupić fotel ginekologiczny, dentystyczny czy inny potrzebny mu sprzęt. I nawet oprogramowanie. Są oczywiście drogie i specjalistyczne urządzenia, które są poza zasięgiem prywatnych gabinetów. Stać na nie tylko duże szpitale i jednostki. Podobnie ze sprzętem badawczym w nauce - stać na to tylko duże instytucje takie jak placówki PAN czy szkoły wyższe.
Ale jeśli nauczyciel musi w dużym stopniu przynieść do pracy własne narzędzia (zarobić na abonamenty aplikacji, wykorzystywanych w pracy edukacyjnej), to czyją własnością jest jego wiedza? Może zawód nauczycielski, w szerszym sensie edukatorski, to cech, gildia, stowarzyszenie ludzi wolnych zawodów. Każdy dba sam o własny warsztat. A szkoła jest tylko jednym z elementów jego pracy. Na własnych narzędziach może przecież pracować i poza szkołą. Dorywczo w formie korepetycji, współpracy z wydawnictwami, pozaszkolnie udzielać się w formie warsztatów, szkoleń, działalności zmonetyzowanej online, może sprzedawcą swoje usługi poza szkołą. Tak jak lekarz może pracować w szpitalu a jednocześnie prowadzić prywatna praktykę.
Co więcej, może zabrać swoją wiedzą i swoje narzędzia i uczyć... poza szkoła. Tak właśnie zrobiło wielu nauczycieli i nauczycielek. Edukują poza szkoła, także w sieci i na prywatnych szkoleniach. Wolny zawód? Lekarz, który dorabia lub w całości utrzymuje się z prywatnej praktyki, nie przestaje być lekarzem i nie przestaje leczyć ludzi. Podobnie jest z nauczycielami - mogą uczyć i poza szkolą państwową czy prywatną. I chyba z takiej możliwości coraz częściej korzystają.
Kryzys edukacyjny oraz nowe narzędzia cyfrowe i przenoszenie się części aktywności do sieci coraz bardziej czynią z zawodu nauczycielskiego wolny zawód. I to w coraz większym stopniu sprywatyzowany, rozproszony, pozaszkolny w rozumieniu placówki państwowej, publicznej. Coś się mocno zmieniło w naszych lokalnych i globalnych społecznościach. A chyba tego jeszcze za bardzo nie dostrzegamy,
Zatem wynagrodzenie za usługi edukacyjne musi być na tyle duże, by edukatora było stać na narzędzia, na abonamenty niezbędnych aplikacji. A skoro tak, to może trzeba usankcjonować prawnie i podatkowo zawód edukatora. Uprościć to znacznie sytuację społeczną i gospodarczą (podatkowa).
* w ramach podpisanego porozumienia z ministerstwem nauczyciele mogą korzystać bezpłatnie w wersji rozszerzonej, od niedawna. Czyli główny pracodawca zapewnił bezpłatny dostęp nauczycielom do tego przynajmniej narzędzia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz