Z wrogiem do wspólnego posiłku przy stole nie zasiądziesz. Tylko z przyjaciółmi lub ludźmi, których chcesz poznać z ciekawości. Kawa czy herbata, pita niespiesznie przy stoliku, ułatwia rozmowę lub tylko samotne rozmyślania.
Istotą rozmowy są informacje zwrotne, płynące z języka ciała, z wymiany zdań. A jak uzyskać informacje zwrotne, tak typowe dla ludzkiej rozmowy i ludzkich kontaktów interpersonalnych, w przestrzeni internetowej gdy nie widzimy się, nie słyszymy się? Jak uzyskać kontakt z czytelnikami? Mieli z tym problem piszący książki i zamieszczający teksty w czasopismach. Jedyną możliwością było pisanie tradycyjnych listów lub spotkania autorskie.
Wydawało sie, że cyfrowe i internetowe technologie znacznie ułatwią interakcję między piszącym a czytającym. W internetowym blogu są przecież komentarze. Nawet anonimowe. Potencjał nie zawsze wykorzystywany.
A czy można w podobny sposób nawiązać relacje w papierowym czasopiśmie? Od ponad roku pisuję felietony do
Wiadomości Uniwersyteckich. Zdecydowałem sie na mały eksperyment z hybrydowym felietonem i qr kodami. Miała to być próba powiązania tekstu z blogiem lub profilem na Facebooku. Nie potrafię tylko zmierzyć, policzyć czy to działa i w jakiej skali. Dodatkowo już wcześniej założyłem fan page na Facebooku. Tam zdecydowanie jest więcej komentarzy i reakcji. Przejrzałem stare zapiski, przygotowując pierwszego ebooka z tekstami z blogu. To lata 2005-2007 - niebawem ten ebook się ukaże. Wtedy komentarzy na blogu było dużo więcej niż obecnie. Można odnieść wrażenie, że teraz aktywność w informacjach zwrotnych (komentarzach) przeniosła się do mediów społecznościowych.
Czasem spotykam ludzi na piknikach naukowych, warsztatach, konferencjach, a nawet na ulicy i mówią mi, że czytają mojego bloga. Jest wiec jakaś informacja zwrotna, całkiem inna. Jest dowód, że ktoś czyta. Bo sama liczba wyświetleń (średnio 100 tysięcy rocznie) nie jest wiarygodną liczbą. Część tylko zajrzy lecz nie przeczyta, część zaczęła lecz nie skończy. Czarna skrzynka. Liczby, których nie potrafię zrozumieć i poprawnie odczytać. A człowiek w dialogu potrzebuje informacji zwrotnych.
Ostatnim moim pomysłem jest wirtualna kawa w serwisie buy.coffe czyli z jednej strony motywacyjny feedback a z drugiej możliwość zebrania funduszy na wydanie bloga w formie ebooka a być może i papierowych książek. To już prawie 20 lat, więc sporo się tego nazbierało. Jeśli ktoś poświęci swoje 10-15 zł, to znaczy (jednorazowo, okazjonalnie a nie jako stały abonament), że teksty i czytanie bloga ma dla niego jakąś wartość. Nie tylko komentarz, nie tylko słowo lecz i także finansowe kliknięcie. Przy okazji dostaję informacje od zupełnie dla mnie do tej pory nieznanych osób typu "Panie Profesorze obserwuję Profesorskie Gadanie od kilku lat. Trzymam kciuki za rozwój bloga." Bo wraz z dyspozycją przelewu jest możliwość zamieszczenia krótkiego tekstu. Można lecz nie ma przymusu.
Jeśli to, co tworzę, co piszę i o czym piszę jest wartościowe, to kliknij i postaw mi wirtualną kawę, zainwestuj. Zachęcisz mnie do pisanie, nawiążesz rozmowę i przyspieszysz wydanie ebooków a być może także książki papierowej.
Możesz również dać znać przez komentarz (to nic finansowo nie kosztuje), kilka słów, dajesz swoją uwagę, swój czas, swój maleńki wysiłek w sformułowanie kilku zdań. Albo nawet jednego. Albo kliknij i postaw bez słów wirtualną kawę. Możesz do tej kawy dołączyć kilka słów. Razem możemy porozmyślać, mimo że jesteśmy daleko od siebie w przestrzeni fizycznej.
|
Możesz być aktywny, kliknij. To też forma relacji i dialogu. |
Jeśli chcesz wesprzeć twórcę niniejszego bloga i bym mógł zdobyć środki na opracowanie i upowszechnienie e-booków, związanych z tym blogiem, to jest możliwość. Nie obowiązek a możliwość. Małe wsparcie w postaci symbolicznej kawy. Zaproś mnie na kawę i porozmawiajmy.
A skoro zapraszasz mnie na kawę (stawiasz kawę?), to masz prawo pytać o interesujące Cię sprawy oraz sugerować poruszenie interesujących Cię tematów na niniejszym blogu. O czym chciałabyś (chciałbyś) jeszcze przeczytać a czego na razie nie ma na tym blogu? Co chcesz skomentować? Napisz w komentarzach pod niniejszym wpisem.
PS. Logika monetyzacji kanalizuje w częste przypominanie. Żeby jednak nie była to dla mnie pułapka, i by nie kusiło na na stały i systemowy marketing. Bo w ten sposób samemu można się zniewolić. Można się skupić na liczbach i wskaźnikach. A byłaby to zła droga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz