24.01.2023

Bajka o smokach, sysydlaczkach i sztucznej inteligencji (z dygresjami do lektur szkolnych)

Wspólne malowanie na starych płytkach ceramicznych, jeden z etapów przygotowywania wystawy streetartowej w Olsztynie. Tworzenie w pełni analogowe. Ale z narzędziami i zespołowo.

Czym jest wspólne tworzenie, w relacjach i dialogu? I czy teraz do tej twórczej społeczności dołączą nieludzkie obiekty? Nieludzkie bo algorytmy sztucznej inteligencji. Narzędzia wytworzone przez człowieka i służące do pracy kreatywnej. To już nie tylko pędzel, farby i wzór z książki czy smartfonu, czyli z szerokich zasobów kulturowych. 

Ktoś zażartował na Facebooku o ChatGPT, a ja postanowiłem sprawdzić, wziąłem na poważnie. I wrzuciłem do ChatGPT realnie a nie tylko w żartach. Kilkanaście sekund i jest opowieść, bajka na dobranoc. Jeszcze tylko generator głosu, z miłą barwą i tembrem lektora i dzieciaka mamy z głowy. Niepowtarzalna bajka gotowa. Przy tych samych parametrach za każdym razem może być inna. Lub od razu możemy wygenerować sobie kilka wariantów. Żeby nie czytać cięgle tego samego, bo jako rodzic pamiętam, było to nużące. Dla dziecka nie. Urządzenie z algorytmem AI jako pomoc do dziecka, jako starsze rodzeństwo lub niania? Przecież w historii ludzkiej społeczności nie byłoby to nic nowego. Nowa byłaby tylko niania i nieludzka osoba do towarzystwa. Struktura społeczna pozostawałaby taka sama, różniły by się tylko niektóre elementy. W ewolucji świata żywego to żadna nowość, wiele innowacji ewolucyjnych tak powstawało. Przez zmianę funkcji i przez podstawienie

Dobra, a jakby takiemu czatbotowi zadać przygotowanie wykładu? Dam instrukcje co ma być, z jakich źródeł ma skorzystać, jakie ilustracje przygotować itp. Taki SI asystent pomagający w pracy. Wiem, wiem, ChatGPT jeszcze tego nie umie. A jak pojawią się takie specjalistyczne algorytmy? To czy uczelnia wykupi dostęp, tak jak do np. MS Office? Na razie opowiadacze bajek i literatury fikcji mogą czuć się zagrożeni. A czy wykładowcy i nauczyciele? Już czy dopiero za jakiś czas?

Wróćmy do zadanej bajki. Intrukcja była taka: "opowiedz Krzysiowi bajkę na dobranoc - o smokach i rycerzu, z niskim poziomem przemocy i z morałem zachęcającym do sprzątania swojego pokoju".

A oto wykreowana bajka:

Był sobie raz mały rycerz imieniem Krzysiek, który mieszkał w pięknym zamku w wiosce. Pewnego dnia, Krzysiek usłyszał od swoich przyjaciół, że w lesie mieszka straszny smok, który terroryzował mieszkańców. Krzysiek, jako odważny rycerz, postanowił pokonać smoka i chronić swoich przyjaciół.

Kiedy Krzysiek dotarł do jaskini smoka, zobaczył, że smok był bardzo brudny i zaniedbany. Smok wyjaśnił Krzyśkowi, że jego jaskinia jest tak brudna, ponieważ nie ma nikogo, kto by ją sprzątał.

Krzysiek zrozumiał, że smok nie jest zły, tylko po prostu potrzebuje pomocy. Wziął więc swój mop i zaczął sprzątać jaskinię. Smok był bardzo wdzięczny i od tej pory zaczął sprzątać swoją jaskinię każdego dnia.

Od tej pory, Krzysiek i smok stali się przyjaciółmi. Często chodzili razem na wycieczki po lesie i bawili się razem. A wszyscy mieszkańcy wioski byli szczęśliwi, że nie muszą się już bać smoka.

Morałem tej historii jest to, że sprzątanie swojego pokoju jest bardzo ważne, nie tylko dla naszego własnego dobrego samopoczucia, ale także dla innych, którzy nas otaczają.


A czy potrafi ułożyć sensowną bajkę edukacyjną, z elementami przyrody rzeczywistej? I wpisałem takie polecenie do ChatGTP: "Opowiedz bajkę na dobrano o sysydlaczkach , z odniesieniem do wody, róznorodnosci biologicznej, cyklach życiowych organizmów żywych i o bogactwie mikroorganizmów, żyjących w jeziorze."


Był sobie raz jezioro pełne różnorodności biologicznej. W jeziorze żyły ryby, żaby, raki i inne zwierzęta. Ale najmniejszymi mieszkańcami jeziora były syrenki, zwane sysydlaczkami.

Sysydlaczki mieszkały w małych koloniach i żyły w wodzie. Ich życie było bardzo krótkie, ale pełne radości i zabawy. Codziennie bawiły się w swoich koloniach, tańcząc i śpiewając radosne piosenki.

Jednak pewnego dnia, jezioro zaczęło się zanieczyszczać. Ludzie zaczęli wyrzucać śmieci do wody i zanieczyszczać ją chemikaliami. W wyniku tego, ilość mikroorganizmów, które były ważne dla sysydlaczków i innych mieszkańców jeziora, zaczynała się zmniejszać.

Sysydlaczki zaczynały czuć się coraz gorzej i ich liczba zaczynała się zmniejszać. Wiedziały, że muszą coś zrobić, aby ratować swoje jezioro.

W końcu, sysydlaczki zaczęły informować ludzi o tym, jak ważne jest dbanie o czystość wody i ochrona różnorodności biologicznej. Ludzie zaczęli słuchać i zaczęli działać, sprzątając jezioro i dbając o nie.

Dzięki ich działaniom, jezioro zaczynało powoli odzyskiwać swoją dawną różnorodność i sysydlaczki mogły znowu cieszyć się swoim krótkim, ale radosnym życiem.

Morałem tej historii jest to, że każdy ma odpowiedzialność za ochronę przyrody i różnorodności biologicznej, a małe działania mogą przynieść wielkie zmiany.


Sysydlaczki wpisane zostały w konwencję syrenek, mitycznych stworzeń. Kolejne polecenie brzmiało: 
"Opowiedz bajkę na dobranoc o sysydlaczkach ale żeby było o chruścikach, ważkach, orzęskach, okrzemkach i stułbi."

W odpowiedzi poprawiłem dosłownie tylko kilka niezręczności stylistycznych:

Było sobie raz jezioro pełne różnorodności biologicznej. W jeziorze żyły ryby, żaby, raki i inne zwierzęta. Ale jednymi z najmniejszych mieszkańców jeziora były syrenki, zwane sysydlaczkami.

Sysydlaczki mieszkały w małych koloniach i żyły w wodzie. Ich życie było krótkie, ale pełne radości i zabawy. Codziennie bawiły się w swoich koloniach, tańcząc i śpiewając radosne piosenki.

Jednak pewnego dnia, sysydlaczki zorientowały się, że jezioro jest pełne innych małych stworzeń, które również mieszkały w jeziorze, takich jak chruściki, ważki, orzęski, okrzemki i stułbie. Sysydlaczki zaczęły zwiedzać jezioro i poznawać nowych przyjaciół.

Chruściki mieszkały w kępach trawy i były bardzo zwinne. Ważki latały nad jeziorem i zbierały nektary z kwiatów. Orzęski pływały po powierzchni wody i zbierały owady. Okrzemki unosiły się na powierzchni wody, a stułbie pływały w głębokich częściach jeziora.

Sysydlaczki były zachwycone różnorodnością jeziora i cieszyły się każdym dniem spędzonym z nowymi przyjaciółmi. Uczyły się wielu rzeczy od nich, od tego jak radzić sobie z różnymi warunkami jeziora po poznanie różnych cyklów życiowych organizmów żyjących w jeziorze.

Morałem tej historii jest to, że każdy jest ważny i każdy ma swoje miejsce w ekosystemie, a poznawanie i szanowanie różnorodności jest ważne dla zachowania równowagi przyrody.


Niewiele pomogło. Ewidentnie brakuje zasobów czysto biologicznych. Bajka wyszło bałamutnie edukacyjnie. Orzęski zbierały owady? Językowo i bajkowo nieźle ale zbyt dużo błędów przyrodniczych bym był zadowolony z efektu. Sam potrafię lepiej opowiadać bajki pod względem merytorycznym. Ale dopracowanie językowe zajmuje mi sporo czasu i wysiłku. łatwiej poprawić prace takiego asystenta niż samemu robić wszystko po kolei.

A gdyby dać do analizy gotowy tekst, np. mój o sysydlaczkach? To może wtedy czatbot wykorzysta informacje i ułoży je w bajkę? Wyszło niestety kiepsko (nawet nie umieszczam, bo nie warto). Gotowizna (tekst o sysydlaczekach) niewiele zmieniła. Muszą być precyzyjne instrukcje. Trzeba się nauczyć tak jak każdego innego narzędzia, np., edytora WORd itp. 

Mój morał z tej opowieści jest taki. W edukacji warto byłoby uczyć rzeczy przydatnych, w tym  i obsługi współczesnych narzędzi cyfrowych takich jak SI i czatboty. Malowania też się uczymy. W czasie pleneru zilustrowanego powyższym zdjęciem niektórym uczestnikom trzeba było podpowiadać jak malować. Chodzi o technikę: jak wykorzystać pędzel, czy i jak mieszać farby, że trzeba za każdym razem pędzel umyć, że lepiej jest na szorstkiej powierzchni niż na połyskliwej i gładkiej, że najpierw tło namalować itp. Uczenie korzystania z narzędzi i uczenie "warsztatu pracy", zdradzanie różnych technicznych tajemnic i "chwytów" wydaje się czymś oczywistym. Jednak żeby uczyć innych samemu trzeba najpierw umieć, próbować, popełniać błędy, podpatrywać innych lub eksperymentować. Cały proces. I nie budzi on żadnych naszych kontrowersji. Z narzędziami sztucznej inteligencji jest podobnie - trzeba poznać to nowe dla nas narzędzie, nauczyć się korzystać a potem uczyć uczniów i studentów korzystania z bardzo przydatnych asystentów SI. 

Jesteśmy na etapie artysty, który dostał całkiem nowe farby, nowe pędzle i nowy rodzaj podobrazia. Najpierw próbuje po staremu, widzi błędy i niedostatki, że się rozmazuje, że nie tak jakby chciał. Nauka trochę trwa. A jak pozna nowe narzędzie to czasem zmienia całkowicie sposób tworzenia. Inny artysta się boi, zniesmaczony rozmazywaniem się farm i niepożądanym efektem, odrzuca nowe narzędzia i narzeka, że to nie to co dawniej. Są szanse i są zagrożenia. I my przed nimi. Zanim z radością będziemy znowu tworzyli trzeba poznać i oswoić się z nowym narzędziem. Jeśli chcemy dalej tworzyć, bo starych już nie będzie...

PS.  Bym zapomniał o lekturach szkolny. A na początku przecież zaplanowałem. Czy czasem nie warto przewietrzyć i ponownie przemyśleć lektury szkolne (a może i akademickie)? Po co analizować dawno przebrzmiałe problemy. Tekstów mamy dostatek, tych wytworzonych przez ludzi jak i potencjalnie tylko na bieżąco tworzonych przez SI. Zapatrzeni w niekatulaną przeszłość zapominamy myśleć im przyszłości. Po co nam taka celebra powstania styczniowego, jako zrywu narodowego, jakże licznego w lekturach obowiązkowych? 100 lat temu, gdy Polska odzyskała niepodległość i pamięć o powstaniu stoczniowym była świeża, to te lektury miały sens i swój zarówno kulturowy jak i państwowotwórczy sens. Ale teraz? Z lenistwa powtarzamy dawne wzory bez umiejętności aktualizacji do współczesnej sytuacji? To tak jakbyśmy w fabryce ciągle produkowali lampy naftowe, taj jak przed 100 laty. Wtedy miały zbyt - teraz już nie. Teraz tylko rzemieślnicza praca dla kolekcjonerów lecz nie dla fabryki. 

Pora zauważyć, że w edukacji sporo się zmieniło. Może przypadek z ChatGPT pomoże nam to w końcu zrozumieć.

1 komentarz:

  1. Co do Powstania Styczniowego to racja - faktycznie jest nie dość że nadreprezentowane, to jeszcze absolutnie nie oddaje bezsensu tego zrywu.

    OdpowiedzUsuń