Uświadomiłem sobie, że blog jest specyficzną wyszukiwarką treści. Odnajduje treści nie tylko po słowach kluczowych, tak jak działały tradycyjne wyszukiwarki. Raczej coś w rodzaju lepszej wersji Gen-AI (generatywna sztuczna inteligencja). Mam nadzieję, że lepsza. Bo tak jak wyszukiwarka z GEN-AI przeglądam zasoby kultury, coś od siebie dodaję, przetwarzam i udostępniam w nowej formie. Liczę, że działam lepiej niż nowe wyszukiwarki z wbudowanym asystentem AI. Jak długo blogi, pisane przez ludzi, takie pozostaną? Blog jest może nawet lepszą wersją przeglądarki nowej generacji. Ciągle mam taką nadzieję. Ale o znacznie węższym zakresie tematycznym niże te profesjonalne z Gen-AI.
Jak się głębiej zastanowić, to można uznać, że nowe technologie tylko naśladują ludzkie działania. Jak kiedyś szukaliśmy treści i książek w bibliotece? Bo wiadomo, że treść była w książce, ale najpierw tę książkę z poszukiwaną treścią trzeba odszukać. W katalogu rzeczowym, potem przez słowa kluczowe. Podobnie z publikacjami: przeglądałem spisy treści tematycznych czasopism (dyscypliny nauki znalezione w katalogu rzeczowym) a potem czasopism takich jak Current Contens czy Refieratywnyj Żurnał, szukałem słów kluczowych takich jak np. Trichoptera czy caddislies lub ruczejniki. Po takim wstępnym odsianiu (przecież publikacji za dużo, by je wszystkie czytać) czytałem abstrakty i decydowałem, do których zajrzeć i przeczytać w całości. I tak w sumie działały tradycyjne przeglądarki internetowe. Trzeba było umieć wpisać właściwe słowa kluczowe. Niemniej trzeba było jednak przynajmniej przeczytać streszczenia by podjąć decyzję: czytać czy nie czytać całość. To jest to, czego potrzebuję czy jednak nie? Oczywiście same słowa kluczowe bardzo często dawały wyniki nieodpowiednie. Wielokrotnie trafiałem na manowce.
Nowe przeglądarki z wbudowanym Gen-AI działają inaczej - już przekładają zawartość iluś tam czasopism czy źródeł i komponują streszczenie, syntezę (pozostawiając linki do źródeł lub nie). Dostaję coś przetworzonego. Droga na skróty w morzu publikacji i wytworzonych treści. Ale przecież tak działał człowiek w kulturze. Powstawały przecież naukowe artykuły przeglądowe: wybrane źródła, przeczytane, przeanalizowane i wyciągnięte jakieś uogólnienie. Czytelnik ma już łatwiej - szybciej dochodzi do najnowszych ustaleń. Może zaczynać dalszą podróż bez zbędnego powtarzania tego, co już inni zrobili. Część pracy wykonana, treść przetrawiona i podana w nowej postaci. Podobnie jest przecież z recenzjami książek, poezji, filmów czy sztuk teatralnych (czasem jednak opinia recenzenta nie pokryje się z naszym odczuciem). Człowiek co prawna nie tylko przetwarza, to co spotka w kulturze, lecz czasem sam obserwuje i dodaje do tego własne, oryginalne obserwacje. Tak funkcjonuje nie tylko nauka.
A co ja na blogu robię? Czytam, słucham, obserwuje, czasem komunikuję się z czytelnikami, przetrwam i poddaję w nowej formie. Część wniosków jest oryginalna (choć może się zdarzyć, że już ktoś inny, samodzielnie do podobnych wniosków doszedł lub dojdzie w przyszłości), część jest tylko oryginalnym przetworzeniem treści już istniejącej. Oryginalna pozostaje kompozycja słowna lecz nie fakty naukowe czy zjawiska społeczne.
Przetwarzanie kultury towarzyszy nam od samego zarania ludzkości: rozmawiamy z innymi, mniej lub bardziej przetwarzamy te informacje i podajemy dalej. Tak przecież funkcjonuje tradycja, nawet w społecznościach niepiśmiennych. Kultura oralna to nieustanne słuchanie i mówienie. W kulturze pisma łatwiej zachować wierność oryginałowi (cytat) ale też następuje zmiana, modyfikacja czy rozbudowa treści. Tak jak bardzo zmienne RNA (odpowiednikiem byłaby kultura mówiona) i stabilniejsze DNA (odpowiednikiem jest kultura piśmienna).
Ludzie rozmawiali ze sobą nawet przed powstaniem języka mówionego. Jak? Językiem ciała, gestami. Na tej gramatyce niewerbalnej powstał język mówiony i się ogromnie rozwinął. Wypowiedzieć można było znacznie więcej i bardziej złożone treści. W komunikacji ciągle poszukujemy równowagi między niezmiennym (pilnować by nic nie zmienić ani jednej litery, ani jednego słowa) a nowym i oryginalnym. Tradycja zakorzeniona w przeszłości i ewolucyjna nowość, pozwalająca szybciej dostosować się do zmian środowiska. Niezmienność jest przydatna, bo po co tracić czas, energię i zasoby na nowości, gdy stare jest dobre? Są na Ziemi gatunki, które morfologicznie nie zmieniły się od milionów lat. Nowość i oryginalność kosztuje wysiłek, czas i energię. Opłaca się szukać nowości w zmieniającym się środowisku. Bo brak zmian oznacza śmierć i koniec. Ewolucyjny wysiłek umożliwia przetrwanie. Czasem lepszy jest większy konserwatyzm i tradycja, a czasem lepsza jest większa porcja modernizacji, nowości i kreatywnych zmian. Niemniej te proporcje, także i w kulturze, wahają się tylko w pewnych granicach. Tak jak w DNA - by przetrwać potrzebna jest ciągłość i zachowawczość oraz pewna doza zmienności (z ryzykiem niedostosowania). W kulturze ludzkiej jest podobnie - przekazujemy to, co dawniej wymyślone i tylko trochę (mniej lub bardziej) dodajemy oryginalnej nowości. Zupełnie tak jak z kolejnymi pokoleniami w świecie żywym: mniej więcej ta sama treść biologiczna w osobnikach potomnych. To samo lecz jednak nowe (nowe życie, budowane od nowa, od zygoty). Ciągłe przetwarzanie w populacji i pojawianie się starego w nowych osobnikach.
Tak i w kulturze na nowo opowiadamy stare treści tylko nieco je aktualizując. Ta sama treść na nowo opowiedziana. Konektywizm czyli nieustanne relacje i przepływ informacji czy porcji kulturowych między poszczególnymi ludźmi (a od jakiegoś czasu także między elementami nieludzkimi, takimi jak książki, zasoby internetowe, zapisy cyfrowe obrazów, dźwięków, tekstów). Złożony ekosystem kulturowy, krążenie materii i przepływ energii. Tylko materię i energię trzeba zastąpić innymi słowami, właściwszymi dla informacji i kultury.
Blog bez wątpienia tworzony prze przez żywego człowieka (np. ten piszę ja). Z mniejszym lub większym dodatkiem pozaludzkiej techniki w postaci nośnika i kanałów informacji. Ten mini-ekosystem kulturowy w części wypełniony jest pozaludzkimi elementami. Możliwe, że i one coraz więcej będą dodawały treści lub sposobów wyszukiwania. Bo jak Czytelniku tutaj trafiłeś i jak przeszukujesz zawartość?
Jestem biologiem i edukatorem o konkretnych zainteresowaniach. Dlatego wyszukuję i przetwarzam w szeroko rozumianej kulturze tylko specyficznie wybrane i przefiltrowane treści. Dodaję własne obserwacje czy własne przemyślenia. To mały dodatek zmiennej oryginalności.
Tak, blog Profesorskie Gadanie, to specyficzna wyszukiwana treści kulturowych. Jest wiele róznych tego typu wyszukiwarek treści. Nie tylko opowieści innych ludzi, nie tylko czasopisma i książki lecz także blogi jako autorskie treści. Czy, to co dzisiaj wyszukałem i przetworzyłem, a Ty przeczytałaś (eś), jest przydatne? Czy tworzy jakieś ogniwo w sieci "troficznej" Twojego ekosystemy kultury? Nasycony czy szukasz dalej, bo to akurat niejadalny owoc dla Twojego gatunku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz