7.02.2024

Skąd się biorą śmieci w mieście i co z nimi zrobić

Osiedlowy śmietnik, pojemnik na ubrania, wystawiona po świętach choinka, stare meble. Wszystko wygląda mało estetycznie. Nasz recykling codzienny. A w zasadzie jego brak. 
 
Zauważyliście kiedyś, jak wiele śmieci leży na trawnikach, nad jeziorem, w parku? Jak brzydko jest wokół naszych osiedlowych śmietników? Tak trudno właściwie posegregować odpady do recyklingu i trafić do kosza? Skąd się biorą te śmieci wokół nas? Niby proste i banalne pytanie, ale takim nie jest. Te śmieci to nie tylko dyskomfort estetyczny - przynajmniej dla części mieszkańców. Są również szkodliwe dla środowiska. Z tych plastikowych do środowiska, a potem do naszych organizmów, dostaje się mikroplastik. Prędzej czy później wraca więc do nas. A leżące butelki i puszki są śmiercionośnymi pułapkami dla małych bezkręgowców. Łatwo wejść, lecz trudno z nich wyjść. I giną w środku. Przyczynia się to do spadku bioróżnorodności w naszym otoczeniu. Zapełnienie niepotrzebne i bezsensowne straty.

Wielu z nas zauważa problem śmieci znajdujących się na terenach miejsckich, wiejskich i w dzikiej przyrodzie. Oczywiście, każdy z nas chciałby, aby takie miejsca były czyste i przyjemne dla oka. Ale czy coś z tym robimy? Często odsuwamy ten problem od siebie, mówiąc “niech inni to zrobią, niech ktoś tym się zajmie”. Nie chcemy wysiłku i uczenia się nowego. To jest podobne do naszego podejścia do globalnego ocieplenia i emisji dwutlenku węgla. Ale czy naprawdę chcemy zostawić ten problem naszym dzieciom? Tak, brak kosza w każdym miejscu to wysiłek, żeby śmieć przenieść dalej. Ale pusta butelka, puste opakowanie są lżejsze niż wtedy, gdy były pełne. Zatem odniesienie pustego wymaga mniej wysiłku niż przyniesienie pełnego. Rzucam pod nogi, bo nie ma kosza i to czyjaś wina, niech ktoś inny to posprząta. Podrzucam problem komuś innemu. Taki cwany jestem. A co! Tak, ktoś może posprząta a koszty finansowe i tak poniesiemy my sami. Bo to z naszych podatków. Podobnie z globalnym ociepleniem - dostosowywanie się do nowych warunków i zmniejszenia emisja dwutlenku węgla wymaga wysiłku, czasu i pieniędzy. Więc dlaczego ja, dlaczego my? Lepiej niech inni to zrobią. Protestuje przemysł samochodowy, protestują rolnicy, protestują zwykli obywatele. Odsuwamy na później a w tym czasie nawarstwiają się problemy związane z globalnym ociepleniem. W rezultacie i tak ponosimy koszty. I tak nas "boli". Stare przysłowie mówi: kto nie wyda na kucharza, wyda na lekarza. Jeśli nie wydamy pieniędzy i swojego wysiłku na zapobieganie ocieplaniu klimatu i dostosowaniu się do zmian, to poniesiemy koszty klęsk żywiołowych, masowych migracji i zmian w gospodarce czy rolnictwie. I będą to znaczeni większe koszty. Nikogo nie ominą, nawet tych najbardziej cwanych. Podobnie ze śmieciami, to się nie rozejdzie po kościach. Samo się nie rozwiąże.

To, co często staje się barierą w rozwiązaniu tego problemu, to nasze własne przyzwyczajenia i wygodnictwo. Brak myślenia perspektywicznego i myślenia o przyszłości. To życie chwilą. Jak dzieci. Podobnie jak w przypadku zmian klimatycznych, gdzie mówimy: "Niech rządy się tym zajmą", również w kwestii śmieci często odkładamy odpowiedzialność na innych. Ale czy to wystarczy?

Śmieci nie tylko są nieestetyczne, ale również szkodliwe dla środowiska. Mikroplastiki i odpady dostają się do ekosystemów, zagrażając życiu w wodach i na lądzie. To już nie tylko kwestia naszego komfortu estetycznego, ale także zdrowia naszej planety. A przede wszystkim zdrowia nas samych.

Jak możemy zaradzić śmieciowemu problemowi? Po pierwsze, indywidualnie. Nasze codzienne wybory, począwszy od zakupów, a skończywszy na segregacji odpadów, mają ogromne znaczenie. Wybierając produkty o mniejszym opakowaniu lub te, które można wielokrotnie wykorzystać, możemy zmniejszyć ilość generowanych odpadów. Każdego dnia decydujemy o świecie na zakupach w sklepie i naszymi codziennymi nawykami.

Oczywiście, istnieją również rozwiązania instytucjonalne, takie jak system kaucji, który motywuje do zwrotu opakowań, czy mechanizmy wspierające recykling. Ale aby te rozwiązania działały, potrzebujemy również zaangażowania jednostek. Czy butelki na napoje nie mogą być wystandaryzowane i wszystkie podlegać kaucjonowaniu? Tak, to kłopot dla sklepów i dla producentów. Wymaga dopracowania logistycznego. Wspomóc może odpowiednie ustawodawstwo i konkretne przepisy. Tych, jako obywatele i wyborcy, możemy się domagać. Jeśli nie zadziałamy to potem protestujemy, bo nie chcemy obok siebie wysypiska śmieci, spalarni odpadów itp. Niech będą gdzieś indziej. Ale tam tez ktoś mieszka i też protestuje. A więc wojna?

Musimy systematycznie rezygnować z kultury jednorazowości i szybkiej konsumpcji. Ta zmiana filozofii życia powoli się dokonuje. Zbyt wolno do potrzeb i wyzwań. Mniej opakowań jednorazowych to mniej energii na produkcję jednorazowych opakowań i mniejsza emisja gazów cieplarnianych. Wymaga jednak od nas wysiłku. I z tym jest problem. Bo nie chcemy w zmian i wysiłku. Po drugie, potrzebujemy rozwiązań instytucjonalnych. Kaucjonowanie, mechanizmy motywacyjne, opakowania wielorazowego użytku - to wszystko może pomóc. Ale wtedy część z nas będzie protestowała, że musi butelki odnosić do sklepu...

W końcu, pytanie brzmi: Czy chcemy naprawdę działać, czy po prostu zostawić ten problem dla przyszłych pokoleń? Pamiętajmy, że to, co dziś uznajemy za niepotrzebne, może być kluczowym elementem dla naszej przyszłości. Dlatego nie wyrzucajmy problemów "na kogoś innego". Jeśli są potrzebne działania, to dlaczego by nie zacząć od siebie? Tu i teraz. Nie później, nie ktoś inny. My tu i teraz. Od dzisiaj. 

Na koniec, pamiętajmy, że wyrzucamy tylko to, co jest niepotrzebne. Więc niech nasze odpady stają się potrzebne! Może to oznaczać kompostowanie, tworzenie mebli z recyklingu, a nawet tworzenie sztuki z odpadów. A jeszcze lepiej, gdy będą to opakowania wielokrotnego użytku. Wydłużymy ich cykl życiowy a zmniejszymy produkcję odpadów. Pamiętajmy, że każda mała zmiana ma znaczenie. Razem możemy zrobić różnicę!

Dlaczego kolejny raz o tym piszę? Bo poproszono mnie o kilka słów dla telewizji. Do wypowiedzi na kilkanaście sekund przygotowywałem się ponad godzinę. Musiałem zastanowić się i przemyśleć co i jak powiedzieć by miało sens i znaczenie. Wiedząc, że będzie to coś krótkiego na antenie, wkomponowane w nieznaną mi większa całość. A skoro musiałem się przygotować, to może wykorzystać w pełni? Dołożyć drugą godzinę lub więcej na napisanie testu, w którym sam tak jak chcę, opowiem. I sam zdecyduje co się ukaże. 

Śmieci i nas styl życie. To historia tocząca się ponad 30 lat. Mówienie, pisania, wspólnego ze studentami i uczniami sprzątania świata wiosną i jesienią. Wiele dyskusji i ciągle efekty niezadowalające. Wystarczy zobaczyć w sklepie czy zajrzeć do osiedlowego śmietnika z pojemnikami do segregacji. Aż tak jest trudno papier wrzucić do makulatury, plastik do plastiku a butelki do szkła? I by w pojemnikach na odpady zmieszane tego nie wrzucać. Lub do pojemnika na odpady organiczne nie wrzucać worków foliowych? To przekracza zdolności intelektualne wielu z nas? A może to kwestia motywacji?

Kto nie chce, szuka powodu, kto chce, szuka sposobu. Jedni więc wymyślają, ze to nie ma sensu, że to ściema ekoterrorystów, że i tak potem smieciarka wszystko do jednego wrzuca itd. Ileż energii wielu z nas  traci na wymyślanie różnych uzasadnień dla swoich postaw nic-nie-robienia? Codziennie się z tym spotykam. 

A tak materiał wygląda na antenie TVP3 Olsztyn, ok. 7 minuty materiału https://olsztyn.tvp.pl/1787280/informacje (wiadomości o 16.30, 6.02.2024)

oraz wyodrębniony materiał o śmieciach https://olsztyn.tvp.pl/75789906/problem-olsztyna-zasmiecone-miasto-ogrod

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz