25.09.2025

Babie lato na kilka sposobów z dygresjami edukacyjnymi, kulturowymi oraz dotyczącymi AI

Jesienna pajęczyna ale nie babie lato. Akurat nie miałem odpowiedniego zdjęcia w swoich zasobach.
 

Gdy byłem uczniem to prace domowe zadawał mi nauczyciel. Trzeba było się czegoś dowiedzieć i skomponować własną odpowiedź, napisać własne wypracowanie czy rozprawkę. Teraz „wzywany jestem do tablicy” przez studentów i dziennikarzy. To ich pytania są swoistą pracą domową lub odpowiedzią przy tablicy lub pisemną pracą klasową. Różnica jest tylko taka, że nie ma ocen wstawianych do dziennika. Czasem trzeba odpowiedzi udzielić szybko, z marszu, innym razem mam czas na przygotowanie, na przemyślenie i poszukanie dodatkowych danych czy informacji, na konsultacje. Wszystkiego nie wiem i nie mam zarchiwizowanego w głowie. Przydatna jest więc wiedza wspólna, konektywna i kumulatywnie gromadzona przez tysiąclecia.

Kiedy pani redaktor z P.A.P. poprosiła o wywiad w sprawie babiego lata, to miałem kilka godzin na przygotowanie się. Ale po wywiadzie urodziły się dodatkowe refleksje i dodatkowe wątpliwości. Babie lato wydało się tematem banalnym i oklepanym. To, co wiedziałem o jesiennych niciach pajęczych, wystarczyłoby na prostą i szybką odpowiedź. Ale czy jest sens opowiadania banalnych rzeczy, żeby to dalej w mediach się rozchodziło? Może udałoby się powiedzieć coś więcej? Na przykład o dyspersji, o fragmentacji środowiska. Zajrzałem do różnych źródeł i sam się dowiedziałem nowych dla mnie informacji i interpretacji. Bo są takie prace domowe i pytania, które rozwijają.

Sprowokowany pytaniem na gorąco pokusiłem się o interpretację pochodzenia babiego lata: dlaczego ten czas i to zjawisko przyrodnicze nazywane jest babim latem? Na myśl przyszło mi skojarzenie, że babie lato mogło się wiązać z przędzeniem przez kobiety (baby), w okresie już po żniwach, na zakończenie lata i początek jesieni. Przęśliki i kołowrotek, przędzenie dalekie od technologicznej automatyzacji. Trzeba było wiele pracy by zebrać przędzę, z której da się utkać ubranie. To moja osobista próba odtworzenia źródeł kulturowych. Wydaje się sensowna i dobrze merytorycznie zakorzeniona. Wszak moje skojarzenie wiązało się nie tylko z wiedzą biologiczną i nicią pajęczą, ale wynikało też z wcześniejszych lektur etnograficznych i poznawania dawnego życia ludzi (wiedza biologiczna i etnograficzna). Wyjaśnienie wydaje się logiczne, dobrze wiąże się z przeszłością, ale czy rzeczywiście jest prawdziwe? Czy ja po prostu nie halucynuję tak samo jak AI? Podobne wyjaśnianie rzeczywistości towarzyszy ludzkości od samego naszego zarania. Niektórzy tworzą je na gorąco, inny korzystają z wcześniej zasłyszanych. Jedni tworzą inni są odtwórczy z małą tylko dozą twórczej aktualizacji.

Jak stare mogło być babie lato w kulturze? Jak szukać odpowiedzi na to pytanie? Interpretacje na bazie współczesnej wiedzy mogą być mylące i zwodnicze. Sam dokładniej sprawdziłem to kiedyś na przykładzie bawarki (rodzaj herbaty z mlekiem i wcale nazwa nie pochodzi od Bawarii) i kilku innych pojęć. Na przykład wieś Bożewo, koło której kiedyś mieszkałem. Zapomniana przeszłość więc fantazjujemy, przykładamy do współczesnych warunków i współczesnej wiedzy. Bożewo kojarzy się z bogiem (wskazuje na to także ortografia), więc kusi by doszukać się źródeł słownych w bogu. Jest to wieś kościelna więc jakiś związek z Bogiem ma. Można by oczywiście pokusić się o czasy przedchrześcijańskie i doszukiwać się jakiś związków z praktykami przedchrześcijańskimi. Bardzo łatwo byłoby stworzyć wiarygodnie brzmiącą opowieść o zapomnianym, pogańskim miejscu kultu. Z racji zainteresowań genealogicznych przeglądałem historyczne dokumenty z różnych lat. Z zaskoczeniem odkryłem, że kiedyś wieś zapisywana była jako Borzewo. A więc jej nazwa wywodzi się zapewne od imienia Borek, Boruta, zasadźcy lub założyciela tej wsi. Jak zmieniło się Borzewo w Bożewo? Za sprawą zaborów. W rosyjskiej cyrylicy nie ma rozróżnienia na ż i rz. Po odzyskaniu niepodległości ponownie nazwa z cyrylicy wróciła do zapisu łacińskiego (i są tego ślady w dokumentach). Taka sama wymowa lecz teraz zapisano jako Bożewo. I gdybyśmy nie znali tych zawiłości z zaborami i wcześniejszymi zapiskami, moglibyśmy zupełnie opacznie interpretować pochodzenie nazwy. Podobnie może być i z babim latem. Czym by to się różniło od halucynowania i kreatywności słownej AI? Wnikliwe sprawdzanie zawsze jest potrzebne. Coraz bardziej się skłaniam do opinii, że dzięki AI poznajemy bardziej siebie, tak jak w lustrze. Jakbyśmy z boku patrzyli na ludzką kulturę. Czego chcemy: piękna i dobrze (spójnie) wyglądającej opowieść czy rzetelnej wiedzy, opartej na faktach i uzyskanej metodami naukowymi?

Jak uzupełniałem swoją wiedzę o babim lecie? Najpierw wpisałem w Google i tam na samej górze była skrótowa informacja (generowana przez AI). Dodatkowo zapytałem także Gemini i Copilota, otrzymałem spójny i obszerniejszy tekst, wyglądający bardzo wiarygodnie. Ale poszukałem innych źródeł, bardziej pierwotnych. Dotarłem do oryginalnych wpisów na stronach internetowych, z których korzystał Copilot i najpewniej Gemini (choć nie podawał źródeł). Szukałem w książkach w domowej biblioteczce, ale nie miałem za dużo odpowiednich książek. Czy te źródłowe informacje, zawarte na dwóch stronach, to współczesne interpretacje (może nawet fantazje) czy efekt rzetelnych i żmudnych badań etnograficznych i kulturowych?

Szukać w książkach czy pytać AI? I jaką mam pewność, że dostanę wiarygodne informacje a nie ładnie wyglądające halucynacje czy literackie fantazje? Krytyczne myślenie i weryfikacja źródeł to kompetencja cały czas niezbędna i użyteczna. Pozyskiwane dane konfrontowałem z własną wiedzą. Jeśli były spójne to przyjmowałem za wiarygodne i warte wykorzystania. Ale czy to dobre podejście?

Masz pytanie? Idź, zapytaj, Tylko kogo? Przez dziesiątki tysięcy lat, w kulturze oralnej, trzeba było zapytać kogoś innego, najlepiej kogoś starszego o siwych włosach. Żyliśmy w małych społecznościach więc wybór był niewielki. Czy plemienni starcy płci obojga wymyślali interpretacje czy też bazowali na zweryfikowanej wiedzy? Pewnie jedno i drugie. Czasem w wędrówce do odpowiedniej osoby można było spędzić wiele lat. Potem przyszła kultura pisma i powiększające się księgozbiory. Większa wiedza lecz też trzeba umieć szukać w księgozbiorach i ocenić wiarygodność autorów. Konektywizm nie pojawił się nagle z inetrentem. Teraz mamy szybszy i łatwiejszy dostęp do źródeł. AI szybko nam wygeneruje zgrabnie wyglądające podsumowanie lub odpowiedź. I też bazuje na wcześniejszym dorobku ludzkości. Konektywizm to umiejętność docierania do informacji: wiem gdzie szukać, wiem gdzie pytać i wiem jak i jakie zadać pytanie. To samo dotyczy źródeł ludzkich, bibliotecznych czy tych z AI.

Szybka informacja od AI okazała się bardzo zbieżna z tym, co sam znalazłem na stronach internetowych podsuniętych przez wyszukiwarkę i z tym, co znalazłem w książkach z mojej podręcznej biblioteczki. Jednak jak sam szukam, to mam większą pewność, że otrzymuję coś wiarygodnego. Wkładam większy wysiłek, więcej spędzonego czasu to i mam większy szacunek do tak pozyskanych informacji. Ale to też może być złudzenie, związane z wkładem energii. Bo czyż rzetelność może być mierzona włożonym wysiłkiem i trudem?

Co to jest babie lato? Pomijając współczesną wiedzę, że jest to pora roku i konkretne zjawisko atmosferyczne oraz przędza małych pająków, służącą do lotu latawcowego i dyspersji, bo o tym będzie niżej. Jedna z popularnych hipotez wiąże się z przędzą babiego lata, czyli pajęczyną, którą można zobaczyć w powietrzu w ciepłe, jesienne dni. Te delikatne, srebrzyste nitki, niesione przez wiatr, przypominały ludziom siwe włosy starszych kobiet (o siwych włosach kobiet nie pomyślałem w swoich pierwszych wyjaśnieniach), a także z przędzą, snutą przez staruszki. Co ciekawe, w niektórych regionach ta pajęczyna była wręcz uważana za przędzę Matki Boskiej lub wróżek, stąd inne nazwy, np. „przędza Matki Boskiej”. W dawnych wierzeniach pajęczyny były uznawane za przędzę wróżek, bogiń losu (np. greckie Parki czy germańskie Norny), które przędły „nić życia”. Być może więc jest to interpretacja mocno i solidnie zakorzeniona w naszej kulturze. W polskich podaniach mówi się o „przędzy Matki Boskiej”, rzuconej na ziemię jako przypomnienie o nadchodzącej zimie i potrzebie przygotowań.

Przędzeniem na przęślikach, czy później na kołowrotkach, zajmowały się nie tylko babcie o siwych włosach lecz wszystkie kobiety. Przędzenie i tkanie w wielu kulturach było „babską” robotą. Mężczyźni zajmowali się innymi pracami i obowiązkami. Na dodatek przędza jedwabna jest bardzo delikatna, wyrób najwyższej jakości. Żadne ludzkie palce tak nie uprzędą. Marzenie o tkaninie idealnej. Stąd może pojawiają się w interpretacjach wróżki i Matka Boska? Należało by teraz dokładnie prześledzić całe piśmiennictwo i być może różne opowieści, by naukowo zweryfikować takie interpretacje. Czy ślady takich właśnie interpretacji znajdziemy w dawnej kulturze? A może to zupełnie niedawne wytwory literatury mówionej i pisanej?

Inna hipoteza odnosi się do dawnych wierzeń słowiańskich, w których okres ten był czasem odpoczynku dla ziemi, którą symbolicznie przedstawiano jako kobietę-matkę. "Babie lato" oznaczałoby zatem "lato dla bab", czyli czas, w którym staruszki mogły cieszyć się ostatnim ciepłem przed nadejściem zimy (w tradycji wiejskiej było znane lokowanie starszych osób „na wycugu”, bez ogrzewania w czasie zimy, aby szybciej odeszły z tego świata). „Babie lato” bywa też metaforą późnego okresu życia — ciepłego, spokojnego, pełnego refleksji. Tak jak jesień po lecie, tak „babie lato” jest symbolem dojrzałości i piękna mimo przemijania.

Termin babie lato obecny jest w języku (i kulturze) polskiej, białoruskiej, czeskiej, rosyjskiej. Byłby to więc wytwór słowiański? W innych językach też istnieją podobne określenia: np. niemieckie Altweibersommer (dosł. „lato starych kobiet”) co mogłoby wskazywać na wcześniejsze praindoeuropejskie, pochodzenie. Ewentualnie na późniejszy przepływ międzykulturowy między Słowianami a Germanami. W języku angielskim Indian summer ma bardziej kolonialne konotacje i pierwotnie odnosiło się do okresu ciepła po żniwach, często kojarzonego z rdzennymi mieszkańcami Ameryki. Szwedzkie Brittsommar pochodzi od św. Brygidy (Britt), której dzień przypada 7 października. Kojarzone z łagodnym światłem, ciszą, przejściem między porami roku. Włoskie – Estate di San Martino „Lato św. Marcina” odnosi się do 11 listopada. W kulturze włoskiej to czas radości, winobrania, ostatnich ciepłych dni. Z kolei duńskie flyvende Sommer „Latające lato” — odnosi się do unoszących się na wietrze pajęczyn. Natomiast węgierskie – ökörnyál („ślina wołu”) ma silny związek z życiem koczowniczych pasterzy. Pajęcze nici kojarzyły im się ze śliną bydła, zwisająca z pyska.

Jeszcze inna hipoteza wskazuje na połączenie słowa "babi" z dawno zapomnianym znaczeniem, które mogło odnosić się do czegoś słabego, ulotnego i nietrwałego, tak jak to krótkie, jesienne ocieplenie (szczegóły meteorologiczne niżej). Wiele dialektów używało słowa "baba" w znaczeniu "stara kobieta", co miało również konotacje związane z mądrością i końcem pewnego cyklu.

Podsumowując, najczęściej spotykane i najbardziej logiczne wyjaśnienie wiąże się z pajęczyną, która unosi się w powietrzu i przypomina siwe włosy oraz cienką przędzę jako efekt pracy kobiet, ale wszystkie te interpretacje w ciekawy sposób łączą ten zjawiskowy okres w przyrodzie z postacią starszej kobiety lub kobiety w ogóle. Może to jakiś ślad po kulturze matriarchalnej lub tylko z mitem o prządkach ludzkiego losu.

Sięgnąłem do starej książki Erazma Majewskiego z nazwami roślin i zwierząt. Jest tam i babie lato jako ludowe określenie dla wierzbówki kiprzycy zwanej także wierzbówką wąskolistną (Chamaenerion angustifolium), rośliny z rodziny wiesiołkowatych (Onagraceae). Jest to roślina synantropijna, rosnąca na skrajach lasów, wiatrołomach, porębach, żwirowiskach, terenach kolejowych, nieużytkach, przydrożach, łąkach i pastwiskach oraz w siedliskach naturalnych takich jak lasy. Rośnie szybko a na zasiedlonym terenie zagłusza inne rośliny tworząc gęste, jednogatunkowe, zwarte łany. Nie dostrzegam żadnego związku z wcześniej wymienionymi, kulturowymi znaczeniami babiego lata. Dlaczego więc nosi taką ludową nazwę? Jest najwyraźniej jeszcze wiele do odkrycia. 

Inne gatunki z nazwami ludowymi, zawierające słowo „baba”: babi gnój, babia jagoda, babia dupa, babia rzyć, babiasów, babienica, babieuszy babie zęby, babie żebro, babi kęs, babo korzeń, babikrówka, babimór, babinka, babirusa, babka (wiele różnych roślin, ryb). Jak widać baba często gości w ludowych nazwach roślin i zwierząt.

Ale przejdźmy do wyjaśnień przyrodniczych. Co to jest babie lato? To termin określający dwa zjawiska w przyrodzie: 1 (znaczenie meteorologiczne) okres ciepłej i słonecznej pogody na początku jesieni (u nas na przełomie września i października), często określany także jako "złota polska jesień". 2 (znaczenie biologiczne) unoszące się w powietrzu cienkie nici przędne, wytwarzane przez niewielkie pająki, które unoszą je na duże odległości w celu rozprzestrzeniania się. Oba są ze sobą powiązane, bo zjawiska pogodowe sprzyjają tym konkretnie zjawiskom przyrodniczym. O tym niżej.

Oba są ze sobą powiązane, bo właśnie podczas tych ciepłych dni pająki najczęściej wypuszczają swoje nici. Tyle tylko, że pająki snują takie nitki nie tylko w Europie i nie tylko jesienią. Babie lato, to okres ciepłych, słonecznych dni, który pojawia się po pierwszym jesiennym ochłodzeniu, często już po przymrozkach. W Polsce zazwyczaj występuje w październiku lub listopadzie, choć czasem daje o sobie znać wcześniej. Towarzyszy mu spokojna aura, brak silnego wiatru. Może to najlepsze warunki dla pajęczych podróży? Babie lato to charakterystyczne, unoszące się w powietrzu nici pajęcze. Nici, służące do unoszenia się w powietrzu. Tak więc nie każda pajęczyna jest babim latem.

Z meteorologicznego punktu widzenia za babie lato odpowiadają procesy atmosferyczne, związane z gigantycznymi meandrami w przepływie powietrza, które powstają wskutek obrotu Ziemi. Jesienią te fale mogą ulec blokadzie cyrkulacji, co oznacza, że typowy ruch układów pogodowych z zachodu na wschód zostaje wstrzymany. W efekcie nad Europą Środkową zaczynają dominować stacjonarne układy ciśnienia, takie jak Wyż Syberyjski, który sprowadza suche i ciepłe powietrze kontynentalne. Ponieważ ląd jest jeszcze nagrzany po lecie, a powietrze stabilne i bezwietrzne — mamy kilka dni pięknej pogody, czyli właśnie babie lato. Być może tworzą się dogodne warunki elektrostatyczne, sprzyjają żeglowaniu w powietrzu na jedwabnych nitkach. Na kształtowanie się „babiego lata” na terenie środkowo-wschodniej Europy (w tym Polski) oraz południowej Azji, decydujący wpływ ma Wyż Południowoazjatycki (czasem Wschodnioeuropejski), słabnący w okresie zimowym.

Zjawisko babiego lata występuje nie tylko w Polsce, w Europie obserwujemy je od Serbii po Finlandię, także w Ameryce Północnej. Samo zaś unoszenie się małych pająków na jedwabnych niciach występuje i na innych kontynentach. Te migrujące pajączki, niczym na latawcach, są elementem aeroplanktonu.

Jedwabne nitki babiego lata są produkowane przez młode pająki, które wykorzystują je do tzw. balonowania — czyli przemieszczania się z miejsca na miejsce, unosząc się na wietrze. Poprawniej należałoby nazwać latawcowaniem, bo nici unoszą się tak jak latawce na wietrze. 

To zjawisko jest nie tylko piękne wizualnie, ale też fascynujące biologicznie. Pająki wspinają się na źdźbła trwa i przędą jedwabne nici, pochwytywane przez wiatr. Unoszą się i mogą pokonać nawet kilometrów, szybując  w poszukiwaniu nowych siedlisk. Typowa biologiczna dyspersja. Niektóre dane wskazują, że pajączki mogą regulować swój lot, np. przez zwijanie (skracania) i rozwijanie (wydłużanie) nici w czasie lotu. Jak rozpoznają dogodne dla siebie siedlisko? I czy ulatują w powietrze tylko raz, czy może po nietrafnym wylądowaniu podejmują kolejne próby? Ze względu na rozmiary trudno będzie takie badania zaplanować i wykonać. Małe pajączki to nie ptaki, którym można założyć obrączki na nogę lub przyczepić nadajniki radiowe. 

Dlaczego pająki „latają” jesienią? Jesienią warunki są idealne: ciepłe, bezwietrzne dni sprzyjają unoszeniu się nici. Stabilna atmosfera pozwala na długie loty bez ryzyka gwałtownych zmian pogody. Młode pająki szukają nowych siedlisk  to ich „podróż w dorosłość” i poszukiwanie nowych terenów, nowych siedlisk, by po przezimowaniu rozpocząć nowe życie kolonizatora. Dyspersja jako uniwersalna cecha organizmów żywych. A bez wątpienia zalecieć można dalej niż zajść na swoich małych odnóżach. Owady w tym celu "wynalazły skrzydła a pająki szybowanie na nici. Ale to rozważanie ma ograniczenia. Na jedwabnym latawcu uniesie  się tylko mały pajączek. Dzięki siłom elektrostatycznym i lekkiej masie (często poniżej 1 mg!) pająk może wznieść się nawet na wysokość do 1500 metrów.
Lot może trwać od kilku minut do kilku godzin a pokonany dystans sięga nawet kilkuset kilometrów.
Wiosną też się to zdarza, ale jesień to szczyt sezonu pajęczego latawcowania na półkuli północnej.
To czas, gdy wiele gatunków kończy cykl rozrodczy, związany z sezonem wegetacyjnym a młode osobniki szukają nowych terenów. 

Nici przędne, nazywane babim latem, wytwarzane są zwykle przez młode pająki obu płci, z gatunków o niewielkich rozmiarach, zaliczanych do wielu rodzin. Masa ciała większości pająków zbadanych w aeroplanktonie USA i Australii mieściła się w przedziale 0,2–1,0 mg. Ich wędrówki na półkuli północne są obserwowane przez cały rok. Najliczniej wędrują w okresie od maja do października. Ważną rolę w locie pająków z wykorzystaniem nici przędnych może odgrywać elektrostatyka.
 
Babie lato zależy od układów ciśnienia, temperatury powietrza i stabilności atmosfery. Wszystkie te czynniki są podatne na globalne zmiany klimatyczne. Cieplejsze jesienie mogą sprawić, że babie lato będzie częstsze lub dłuższe, ale... może też zaniknąć jako wyraźne zjawisko, bo nie będzie już „kontrastu” po ochłodzeniu. Ponadto zmiany w prądach strumieniowych, które odpowiadają za blokady cyrkulacji, mogą wpływać na to, czy i kiedy pojawi się babie lato. Globalne ocieplenie klimatu to także 
więcej ekstremalnych zjawisk, wzrost liczby gwałtownych burz, opadów czy nagłych ochłodzeń może zakłócać spokojną aurę typową dla babiego lata. Nawet jeśli temperatury są odpowiednie, większa wilgotność i zachmurzenie mogą sprawić, że nie odczujemy typowego „babiego lata”. Czy zmiany klimatu mogą wpłynąć na babie lato? Tak, choć dokładnie nie wiemy jak. Możemy spodziewać się
większej nieprzewidywalności (pajęcze babie lato może pojawić się w nietypowym czasie lub wcale) oraz zmiany jego charakteru (zamiast kilku dni spokojnego ciepła, możemy mieć krótkie „okienka pogodowe” przerywane nagłymi zmianami). 

Co nowego i oryginalnego jest w powyższym tekście (eseju, rozprawce, wypracowaniu)? Wykorzystałem wiele róznych informacji z przepastnej kultury ludzkiej, z zakresu biologii, etnografii, korzystałem z tego co zaczerpnąłem w ciągu kilkudziesięciu lat życie, wielu lat badań terenowych, z wyszukanych źródeł tuz przed pisaniem. Oryginalna jest zapewne kompozycja słowna? Oryginalny układ argumentów okraszony własną refleksją. Mam nadzieje, że to coś więcej niż statystyczna papuga AI? Ale jak bardzo? Analizując AI w działaniu nabieram mocniejszego przekonania, że AI jest do nas bardzo podobna. Albo odwrotnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz