25.08.2024

Czy będziemy musieli jeść owady?

Sałatka z larwami mącznika młynarka, maj 2024 r.
Przygotowana wspólnie ze studentkami w ramach wykładu.

Czasem spotkać możemy się z sensacyjnymi wiadomościami i protestami, że o to ktoś, na przykład ta niedobra Unia Europejska, będzie nas zmuszała do jedzenia owadów. Jeść takie robactwo? A feee, jak można do tego zmuszać? Ja tam nikogo nie zmuszam, sam spróbowałem i to razem ze studentami. Ich też nikt nie zmuszał, kto chciał to próbował. A wszyscy uczestniczyli w całym procesie przygotowania sałatki, pizzy i owsianych ciasteczek z larwami mącznika młynarka. W wielu kulturach ludzie na co dzień jedzą owady i to od samego początku naszej ludzkiej historii. 

Owoce morza czyli różne zwierzęta morskie, takie jak krewetki, homary, jeżowce, małże, ośmiornice itd., zjadamy chętnie i uważamy za dania luksusowe, zdrowe i smaczne. A jednocześnie w naszej lokalnej, polskiej kulturze raczej brzydzimy się owadami w pożywieniu. A czy ktoś nas zmusza do zjadania "robaków"? Nie zmusza nas do tego ani Unia Europejska ani żadni ekoterroryści. Jeśli już to zmusić do tego może nas sytuacja. Głód jest najlepszym kucharzem. Co prawda i tak nieświadomie jemy owady. To może być nawet co najmniej pół kilograma lub nawet półtora kilograma rocznie. I wcale nie dlatego, że w czasie jazdy rowerem wpadnie nam mucha lub komar do ust. Wraz z ziarnem zmielone mogą być owady i wtedy ich resztki znajdują się w pożywieniu. Także w pieczywie, chlebie naszym powszednim. A skoro mącznik młynarek bywa szkodnikiem magazynowym i żeruje na ziarnie, to z pewnością i tak każdy z nas już zjadał te owady.

Czy nasza dieta jest stała? Nie, na przestrzeni wieków się zmieniała i ciągle się zmienia. Jeszcze nie tak dawno dla naszych przodków ziemniak czy pomidor był czymś obcym i nieznanym. Mój dziadek wspominał, że jako mały chłopiec pojechał ze swoim ojcem na targ do Wilna, jabłka sprzedawać. I sobaczył u kogoś piękne, czerwone owoce. Bardzo chciał spróbować. Z zarobionych na jabłkach pieniędzy kupił jednego pomidora. Sprzedawca ostrzegał go, że może nie smakować, że trzeba najpierw z solą i pieprzem, żeby się przyzwyczaić. I rzeczywiście wtedy mojemu dziadkowi pięknie czerwono wyglądający owoc nie posmakował. A wiele lat później z chęcią i ze smakiem zjadał. Nawet bez pieprzu i bez soli. Nasze pomidory ciągle się zmieniają, wchodzą nowe odmiany, większość jest modyfikowana genetycznie by uzyskać cechy jak najbardziej korzystne dla... handlu. Na przykład by wolno dojrzewały i miały twardą skórkę. Bo to ułatwia transport i długie leżenie na sklepowych półkach. Najpewniej moje pomidory smakują inaczej, niż te sprzed kilkudziesięciu lat. Czy są smaczniejsze? To kwestia gustu i przyzwyczajeń.

Ale wróćmy do owadów. Jeszcze nie tak dawno w Polsce nie zwykliśmy jadać owoców morza, czyli różnego morskiego "robactwa". A teraz z ochotą zjadamy nie tylko krewetki ale i inne dziwne zwierzęta z dalekich mórz, jakieś omułki, ostrygi, przegrzebki choć w naszych wodach mamy takie małżę jak skójki i szczeżuje. Ale raki to jedliśmy traktując nawet jako rarytasy. Teraz w naszych wodach królują raki pręgowane i niezbyt chętnie je zjadamy, mimo że są tylko niewiele mniejsze od tych szlachetnych. Dlaczego? Bo są nowe w naszym krajobrazie kulturowym i kulinarnym?

Jaka sytuacja może nas zmusić do jedzenia owadów świadomie i na dużą skalę? Zmusić nas mogą zmiany klimatu i coraz liczniejsza populacja ludzka. Jest już nas na Ziemi ponad 8 miliardów. Zmusić nas może czas i nowe mody kulinarne.

Po raz pierwszym bardzo zmieniliśmy swoją dietę, gdy ludzkość porzuciła łowiecko-zbieraczy tryb życia i przeszła na osiadły, rolniczy sposób zdobywania pożywienia. Stało się to niezależnie od siebie w kilku miejscach na Ziemi. A wiec bardziej jakaś ogólna prawidłowość niż przypadek. Zmusiły nas do tego zmiany klimatu, zwiększenie liczebności populacji ludzkiej i wyczerpywanie się zasobów pożywienia. Początkowo rolnictwo dawało gorszej jakości żywność a w licznych społecznościach szybko roznosiły się choroby. Można powiedzieć, że rolnikom żyło się gorzej, co można zaobserwować po ich kościach - byli mniejsi i bardziej schorowaniu w porównaniu do współczesnych im  łowców-zbieraczy. Niemniej rolnictwo umożliwiało utrzymanie się nawet 10 razy liczniejszej populacji na tym samym obszarze, w porównaniu do łowców-zbieraczy. Przez ostatnie 10 tysięcy lat systematycznie udomawialiśmy kolejne zwierzęta i kolejne gatunki roślin. I sukcesywnie odchodziliśmy od zbieractwa i łowiectwa na rzecz hodowli i rolnictwa. Maleńkie relikty pozostały w formie grzybobrania, polowań na zwierzynę czy zbierania ziół.  Nauczyliśmy się nawet pić mleko w wieku dorosłym, co było i dla wielu jeszcze jest, bardzo niezdrowe.

W naszej historii ciągle wzbogacaliśmy naszą dietę. Gdy jedne źródła się wyczerpywały to znajdowaliśmy nowe a nasza dieta i przyzwyczajenia kulinarne nieustannie się zmieniały. Więc to, że teraz wiele osób z obrzydzeniem patrzy na owady w pokarmie, wcale nie znaczy, że za kilka dziesięcioleci nie będziemy się nimi zajadali. Ze smakiem.

Gusty i smaki kulinarne kształtują się w pierwszych latach ludzkiego życia, tak około do 7. lat. To w wieku dziecięcym, naśladując starszych, możemy rozsmakować się w tak dziwnych potrawach jak zupa z krwi czyli czarnina, kiszone ogórki czy kiszona kapusta. Przecież w wielu kulturach ludzie na te potrawy patrzą z obrzydzeniem! A my się zajadamy ze smakiem.

Dlaczego mielibyśmy jeść owady a nie wieprzowinę czy wołowinę? Do wyprodukowania jednego kilograma białka owadziego potrzeba znacznie mniej wody i paszy niż do takiego samego kilograma wołowiny czy wieprzowiny. Wraz z ociepleniem klimatu coraz bardziej odczuwamy deficyty wody, także dla rolnictwa. Wołowina stanie się bardzo drogim luksusem. A owady możemy hodować nawet u siebie w domu, w specjalnych pojemnikach, tak jak teraz uprawiamy szczypiorek, pietruszkę czy inne zioła na okiennym parapecie. Domowe owady karmić możemy resztkami ze stołu. Takie miejskie rolnictwo. Owad to nie świnia czy krowa, zmieści się w domu na szafce kuchennej.

Owady zjadać możemy w różnej postaci. Także w postaci zmielonej mączki, dodawanej do różnych innych produktów. Czego oczy nie zobaczą to i serce a raczej żołądek nie zaboli. A czyż obecnie parówki czy inne wędliny składają się tylko z mięsa? Wiecie ile procent mięsa jest w konserwie mięsnej? Sprawdźcie przy najbliższej wizycie w sklepie. Zdziwicie się.

Alternatywą dla zjadania owadów może być wegetarianizm. Bo produkcja tradycyjnego mięsa dla licznej populacji ludzkiej i w dobie ocieplenia klimatu będzie coraz bardziej ekskluzywna. Sami sobie stworzyliśmy tę sytuację.

Jedną z konsekwencji ocieplenia klimatu będzie… świerszcz na śniadanie i mącznik młynarek na obiad. A jak nie smakuje to na pewno wina kucharza.


Tekstowa, zmieniona i poszerzona wersja radiowego felietonu w Radiu Olsztyn. Tłumaczymy świat. Felieton o owadach wyemitowany został w dniu 21 sierpnia 2024 r,

Wszystkie nagrania archiwalne dostępne są na stronie Radia Olsztyn: https://radioolsztyn.pl/tlumaczymy-swiat-felietony-w-radiu-olsztyn-2/01769627


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz