15.08.2024

Lekcje patriotyzmu to niedobry pomysł i wcale nie dlatego, że patriotyzm to coś złego

 

Jak się dostrzeże jakiś ważny problem, to pojawia się propozycja wprowadzenia dodatkowego, specjalnego przedmiotu w szkole. Pomysł z lekcjami patriotyzmu pojawia się nie po raz pierwszy. Jest niedobry i niewykonalny. Stwarza tylko pozory. Jest wręcz edukacyjnie szkodliwy i wynika z kompletnego niezrozumienia szkoły i edukacji.

Tak, patriotyzm to coś ważnego i warto by został uwzględniony w szkolnej edukacji. A czyż do tej pory brakowało zorientowania na patriotyzm w polskiej szkole? Nie. Był od zawsze w edukacji szkolnej. I wcale nie musi być osobnego przedmiotu. Bo jak by był przedmiot, to by było widać, że szkoła coś robi? Po co więc wprowadzać osobny przedmiot? Dla robienia pozorów troski o ważne sprawy?

Ważne są treści i kształcenie zintegrowane. Patriotyzm podejmowany był i jest na wszystkich typach lekcji, od polskiego, przez geografię, historię aż po lekcje wychowawcze i inne pozalekcyjne aktywności. Patriotyzm to nie jest coś, co można wlać do głowy. Patriotyzm to postawa a więc dotyka najróżniejszych aktywności w życiu. Za dużo mamy we współczesnej szkole poszatkowanych treści na osobnie i odizolowane od siebie treści. Dlatego już od dawna wprowadza się różne ścieżki międzyprzedmiotowe. Czy jak w poprzedniej reformie edukacji najpierw kształcenie w miarę zintegrowane w szkole podstawowej, rozdzielenie na osobne przedmioty w gimnazjum i ponowna synteza-integracja w szkole średniej. Bo wydzielanie osobnych przedmiotów też ma sen. Niemniej najskuteczniejsze jest naprzemienne integrowanie (synteza międzyprzedmiotowa) i analiza w osobnych zagadnieniach. 

Dlaczego zły pomysł z tymi lekcjami patriotyzmu? Bo niczego nie załatwia, tworzy pozory i szkodzi szkole. Za dużo mamy poszatkowanego materiału, podzielonego na wydzielone przedmioty. Rzeczywistość ze swej natury jest całościowa i wielowymiarowa. Przedmioty są potrzebne. Ale potrzebna jest także integracja międzyprzedmiotowa, by wiązać to co na matematyce z tym co na fizyce, geografii, historii czy nawet języku polskim. Temu służą między innym projekty oraz integracja międzyprzedmiotowa, czyli takie układanie programu, żeby przynajmniej niektóre treści na jednym przedmiocie korelowały czasowo z treściami na innym przedmiocie. Podobnie z umiejętnością wypowiadanie się. Kształcić ją trzeba nie tylko na języku polskim. Wiedza nie jest poszatkowana na oddzielne i niepowiązane przedmioty. Aczkolwiek dobrze jest poznawać wydzielone i wyodrębnione treści.

Wprowadzając lekcje patriotyzmu trzeba ograniczyć lekcje z innych przedmiotów. Bo czas nie jest z gumy. Dlatego jest to pomysł szkodliwy. Iluzją jest, że cokolwiek załatwi, cokolwiek zmieni na lepsze. Tak jak z patriotyzmem jest i z innymi ważnymi współcześnie zagadnieniami, typu nowe technologie, sztuczna inteligencja. Tak, to ważne w kształceniu umiejętności. I co, wprowadzać kolejne przedmioty? A może lepiej po prostu dokształcić kadrę nauczycielską i dać im narzędzia by mogli wprowadzać praktyczne korzystanie z nowych technologii na już istniejących przedmiotach? Jest to lepsze lecz mniej widowiskowe, bo nie za bardzo widać w mediach. Zupełnie jak w dowcipie: "Czy lepiej być brudnym czy głupim? Głupim, bo nie widać."

Rozumienie. To nie jest wiedza twarda, faktograficzna, to nie wzór  z fizyki czy chemii, który można zapamiętać, wykuć na pamięć i już będzie się patriotą. Owszem, patriotyzm tak jak i inne kompetencje czy umiejętności, wymaga faktów i wiedzy twardej, bo nie kształtuje się w próżni. Tak jak z nauką jazdy samochodem. Uczy się jej na konkretnym modelu, konkretnej marce. Ale potem umiemy jeździć każdym  samochodem, a nawet i traktorem. Nie da się nauczyć umiejętności kierowania pojazdem tylko teoretycznie na jakimś ogólnym, nieistniejącym samochodzie.

Czym jest patriotyzm? To nie są lekcje w szkole jako takie (choć i na lekcjach się pojawiają takie treści i kompetencje). To na przykład niskoemisyjne wakacyjne podróże (lub szkolne wycieczki) i poznawanie własnego kraju. To nie wczasy w Egipcie, Maroko czy na Bahamach, do których dolecieć trzeba samolotem. Podczas podróży pociągiem i komunikacją publiczną (albo pieszo czy rowerem) mniej emitujemy gazów cieplarnianych. To obiad w barze, kawiarni czy restauracji, w której zostawiamy pieniądze a więc wspieramy lokalną, krajową działalność gospodarczą. W rezultacie nie wywozimy pieniędzy za granicę do nielubianych "ciapatych". Jak to jest, że jeździmy do nich na wakacje a jednoczenie odnosimy się do tych ludzi z taką rezerwą i niechęcia? Nie mam nic przeciw podróżom zagranicznym. One w niczym nie szkodzą patriotycznej postawie. Ważne i pouczające jest poznawanie świata i innych kultur. Chodzi mi tylko o proporcje i skalę. 

Zostawianie pieniędzy na miejscu, w lokalnych biznesach, to nie tylko mniejszy ślad węglowy, tak ważny w dobie globalnego ocieplenie klimatu, to także wspomaganie ekonomiczne lokalnych społeczności i poznawanie własnego kraju, własnej kultury, własnej historii, historii złożonej i tworzonej z przybyszami z daleka i bliska.

Na pewno warto poznawać dalekie kraje. Ale może więcej czasu przeznaczyć na podróże bliskie i wspierające własną gospodarkę? Czy tego można nauczyć się na wydzielonych lekcjach z patriotyzmu? 

Patriotyzm to nie są wrzaski na ulicy i palenie rac (zanieczyszczające powietrze i środowisko), to nie jest bazgranie agresywnymi napisami po elewacjach i w miejscach publicznych. Patriotyzm to kasowanie biletów w komunikacji miejskiej, to płacenie podatków, to nie śmiecenie w lesie i nad jeziorem, to rzetelny recykling. Ot takie niby drobiazgi. Zwróćcie uwagę na śmietniki osiedlowe i pojemniki do recyklingu w miejscach publicznych. Ileż tam niepoprawnie wrzuconych odpadów. Czy intelektualnie trudne jest odróżnienie opakowania plastikowego od szklanego czy papierowego? Nie. Jest to w granicach możliwości każdego człowieka. A jednak nie "potrafimy" jako zbiorowość wykonać tak prostego recyklingu. Bo wielu z nas nie chce, nie uznaje za ważne. Tych kompetencji nie da się nauczyć na wydzielonych lekcjach w szkole. Ale można je oczywiście kształtować także i w szkole. Przez praktyczne działanie na dowolnej lekcji i na zajęciach pozalekcyjnych. 

Postulowanie lekcji patriotyzmu to myślenie magiczne: wystarczy rzucić hasło i słowo stanie się ciałem. Niczym magiczne zaklęcie. łatwe do wykonania. Wolimy magiczne zaklęcia od codziennej, rzetelnej i żmudnej pracy. Bo nie jest widoczna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz